Wątek: C E L A
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2010, 16:19   #22
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Orgia zmysłów.
Palący dreszcz.
Podniecenie.
I szelest krwi. A może wody, jedna cholera.

Jill zastygła nad dryfującymi na wodzie zwłokami Meksykańca, jej pierś falowała w szaleńczym tempie, jak po ostrym pieprzeniu.
Zmysłowo przymknięte oczy i uśmiech satysfakcji świadczyły o poczuciu dobrze spełnionej misji. Jill była rozpromieniona. Gdyby przejrzałą się w tafli wody zobaczyłaby najpewniej świetlistą aureolę wokół własnego oblicza. Jeśli bóg istniał, właśnie poczuła na sobie jego dotyk.

Na fali euforii szarpnęła trupa za włosy, uniosła jego poszatkowany łeb powyżej linii wody i obserwowała z zachwytem godnym krytyka sztuki. A później zanurzyła dłoń w strzępach ciała i kości czując jak krew przelewa się pomiędzy jej palcami.

Czerwień.
Kolor życia.
Kolor śmierci.
Jej ulubiony...

Umazane posoką palce powędrowały w kierunku czoła. Cztery pionowe karminowe kreski ozdobiły jej twarz niby rytualne malunki.
Zerknęła na Chrisa.
- Nic tak nie zbliża ludzi jak wspólne patroszenie, co? – jej uśmiech był łagodny, matczyny prawie. - Witaj w rodzinie.

Ten podniosły moment przerwał irytujący głos płynący z głośników. Jill wysłuchała go ze stoickim spokojem by unieść na powrót do pionu głowę Meksykańca. Przez chwilę wpatrywała się w niego przekrzywiając głowę to na prawo, to na lewo.
- Doktor Lechner zaaplikował nam swój cudowny lek, wiesz? - zagadnęła do nieboszczyka. - Sumienie... Jak myślisz przystojniaku, gdzie jest teraz nasze sumienie?
Złapała Latynosa za oba policzki by poruszały się bezwładnie na kształt przemawiającego człowieka.
- Nie wiem Jill – udała teraz gruby szorstki głos olbrzyma. - Może... w dupie?

Puściła jego głowę. Krwawy ochłap uderzył o blat wody a dłoń Jill pogłaskała go z czułością po włosach.
- Bystry z ciebie chłopiec. Pan Lechner jest beztalenciem – cmoknęła współczująco. - A jego eksperyment to kurwa fiasko.

Po skromnej przemowie skierowała się do wyjścia na korytarz. Uniosła dłoń ponad głowę ukazując środkowy palec.
- Patrzy na nas – powiedziała. - To perwersyjny sukinsyn. Tacy zawsze lubią patrzeć. Jak wujek Henry, prawda Josh? Tutaj na pewno są kamery. Sama na jego miejscu napchałabym tą norę kamerami...

Ciągle zaciskała dłoń na szklanym tulipanie. Mocno, trzeba przyznać, teraz sfatygowanym. Ale ślicznie przyozdobionym płynną czerwienią.

Jej ulubiony kolor...

- Ja odetnę dopływ gazu. O ile jest jakiś gaz... Skurwiel się z nami bawi jak chce - warknęła jeszcze.

Ciągle brodząc w wodzie dotarła do rozstaju korytarzy.
- A wy łapcie Stellę. Jeśli suka odetnie nam drogę ucieczki to będzie po zabawie. A Jill chce się jeszcze pobawić. Jill nie po to targała swoją dupę do piaskownicy żeby jakiś nadąsany szczeniak miał jej po chwili zabrać wszystkie foremki.

Nawet nie czekała na aprobatę mężczyzn. Taka była Jill, lubiła decydować. I zawsze to robiła. Dlaczego teraz miało być niby inaczej? Krew, adrenalina, skurcz podniecenia pomiędzy udami. Kurwa, jak w domu.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 28-08-2010 o 09:14. Powód: bo namieszałam zdrowo z kolejnością
liliel jest offline