Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2006, 13:11   #101
SHAQER
 
Reputacja: 1 SHAQER ma wyłączoną reputację
Meksykanin nie miał łatwego zadania podczas sprzątania zwłok. Ciała spaliły się pod wpływem tak wysokiej temperatury, że materiał stopił się z kośćmi. Wszystko to przywodziło na myśl boczek zbyt długo pozostawiony nad ogniskiem. Kości zaczęły się sypać i pękać podczas zabiegów wielkoluda. A gdy zawiązywał „tobołek” nawet Maqua poczuł się nieswojo. Zresztą twarz meksykanina również zaczęła się pokrywać wstydliwym rumieńcem, choć z boku wyglądało to jakby zmęczył się podczas pracy. Pastor pobladł.

- Proszę natychmiast odsunąć się od tych zwłok i przestać je bezcześcić!

Szybko jednak pojął, do kogo mówi i krzywo uśmiechnął się do niego.

- Jeżeli chodzi o alkohol to niech pan idzie do sklepu Johna. On od dawna sprowadza go do miasta łudząc się, że nic nie wiem. Mam dla pana znacznie lepsze zadanie pójdzie pan ze mną i przyniesiemy trumny z piwnicy. Natomiast pan niech popatrzy za śladami, lecz niech nic nie rusza! To i tak za wiele dla tych biednych dzieciaków.

Otworzyli drzwi i gdy już mieli wychodzić pastor podszedł jeszcze do Indianina.

-Jeżeli musisz to możesz odprawić nad nimi jakieś te swoje rytuały pożegnalne. Nie mam nic przeciwko temu. Jestem dość tolerancyjny w stosunku do innych religii.

To powiedziawszy wymaszerował wraz z Meksykaninem z pomieszczenia. Maqua słyszał jeszcze przez kilka sekund ciężkie kroki na schodach oraz następujące chwile po nich trzaśnięcie drzwi wyjściowych. Maqua został sam.

Gdy pastor i Rodriguez wyszli przed bar, wielebny przypatrzył się jakiemuś ciemnemu kształtowi, który Meksykaniec z pewnością by przeoczył ze względu na swoja krótkowzroczność. Gdy rozpoznał, kto to leży rzucił się w tym kierunku i już po sekundzie zaczął cucić nieprzytomnego Toma.

- Proszę pana, co się panu stało? Niech się pan obudzi.
 
__________________
It`s not a vengance, It`s Punishment
SHAQER jest offline