Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2006, 15:33   #102
Kulek
 
Reputacja: 1 Kulek ma wyłączoną reputację
Rodriguez

Meksykanin wyszedł za pastorem pogwizdując sobie wesoło. Pastor, pogrążony w myślach nie zwracał na to uwagi, bardziej wsłuchując się w odgłosy kroków na drewnianej podłodze... przynajmniej do momentu aż poznał wesoło wygwizdywaną melodię...

Marsz Żałobny....

Pastor odwrócił się na pięcie gromiąc bezboznego bandytę wzrokiem. Rodriguez tylko się uśmiechnął się parszywie odsłaniając żółte zęby z wieloma ubytkami. Pastor westchnął i ruszył dalej.
Na zewnątrz pastor nagle przystanął i szybko pobiegł w jakimś kierunku.
- Ej! Padre! Dokąd ci tak śpieszno! - Rodriguez dortuchtał za nim, mimo krótkiego dystansu lekko się zsapał - kolejny ustrzelony gringo? - wyjął wciśniętego za gacie obrzyna (pasy z bronią zostawił w pokoju) - Hej, ja znam tego hombre! To już drugi raz dzisiaj tak leży bez ducha na ulicy! Ostatnio Senhorita Bells musiała go na nogi postawić! Ale ona by i umrzykowi wigoru zadała, nie padre? -
 
Kulek jest offline