Sgt. Kegan Hughes
Potężnie zbudowany mężczyzna, uznając za apel skończony, wystąpił przed szereg. Rozpinając koszulę spojrzał na ludzi stojących obok niego. - No chłopaki. Pokażcie, że jesteście twarde surwy...ny a nie miętkie lacho...ągi. Pokażemy kto tu jest najlepszy, co doktorku? - Ostatnie zdanie skierował do stojącego obok Pierra , wyróżniającego się z tłumu wojaków okularami. Zdaje się, że rozmawiali ze sobą w ciężarówce i na tyle na ile się da w tak krótkim czasie, Kegan polubił drobnego aryjczyka.
Rudzielec zwrócił się do reszty oddziału. - Hej! Ta grupa które ostatnia wtoczy ten kamyczek na góreczkę to matkojeb..y i lacho..ągi !
Z tym okrzykiem ruszył do kamienia. W myślach jednak był mniej optymistyczny ~Ciekawe jak nas trzepną. Nie trzeba sie dużo spodziewać. Dawać z siebie wszystko, ale niczego nie oczekiwać. To tylko trening. Nie wolno nikogo bić.~ |