Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2010, 14:17   #8
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Hansowi zależało na tej robocie. Oczywiście czasy są niespokojne bandyci grasują na wzgórzach, sierżantowi imperialnej armii łatwo byłoby znaleźć zatrudnienie w ochronie kupców. Jednak żaden handlarz nie mógł zaoferować tego co pan von Zviragu. Reputacja, może nawet list poświadczający jego czyny. Coś takiego mogłoby się bardzo przydać w dalszej podróży, oraz pan Stein spojrzałby na niego łaskawszym okiem.
Dlatego postanowił wydać sporą część powoli kończącej się rezerwy finansowej na dobre przygotowanie do spotkania z pracodawcą. Solidnie się umył, przystrzygł brodę by nie sprawiała wrażenia aż tak zaniedbanej, rozważał całkowite jej ścięcie ale wciąż miał nadzieje, że zakryje ona szpetną bliznę po poparzeniu rozciągającą się na szyi i dolnej części szczęki. Część na szczęce zasłaniała już ładnie. Długie jak na standardy mężczyzn w imperium włosy starannie rozczesał, sam nie umiał ich ściąć by jakoś wyglądały a wydawanie więcej koron mu się nie uśmiechało. Na swoją wychudłą sylwetkę nie mógł nic poradzić, zjedzone śniadanie jak duże by nie było i tak nie odbuduje strat z podróży. Wyczyścił cały strój od zwykłego ubrania przez mundur aż po zaskakująco solidne i wygodne buty, przeszedł już kawał drogi a one nie wykazywały choćby śladów zepsucia. Na całość stroju nałożył skórzaną kamizelkę mającą chronić korpus. Dobrze pamiętał opowieści z obozu, łatwiej niż w stali ucieka się w skórzni a jeszcze łatwiej bez niczego, szczególnie przez rzeki dlatego dobrze móc szybko zdjąć zbroję. Do pasa przymocował miecz a na ramieniu zawiesił lekką kuszę. Poprzedniego dnia wyrwał z posłania odrobinę pierza i nawlókł na sznurek, gdzie znalazło się w towarzystwie innego puchu z innych miejsc gdzie się zatrzymał, amulet szczęścia.
Całe przygotowania zaowocowały, został wybrany przez człowieka, którego niezależnie od starań nie dało się polubić.
Pewien krasnolud nawet okazał otwartą wrogość. Hans myślał czy nie czegoś nie powiedzieć, milczenie uznał za lepsze wyjście. Bezsilnie zacisnął pięści i ruszył w głębie bramy. Zaniedbany stan kasztelu nie dziwił, tutaj w środku imperium większe oblężenie wydawało się nieprawdopodobne, potężne fortyfikacje są niepotrzebne. Te tutaj wyglądały na zdolne odeprzeć wszystkie zagrożenia jakie mogą się w tej okolicy pojawić. Choć burza chaosu udowodniła, że wróg może wedrzeć się daleko w głąb państwa to naprawy kosztują.
Rozejrzał się po kompanii bacznie każdego obserwując. Niziołek i krasnoludy szybko wzbudziły w nim pewne zaufanie, kislevita a przynajmniej tak przypuszczał też nie napawał strachem, nawet wywołał uśmiech nie tylko Hans miał piękną bliznę po oparzeniu. Jeden wyglądał zbyt dostojnie by pasować do ludzi mogących być prześladowcami. Ostatni z towarzyszy wyglądał jakby wyszedł z lasu, też bezpiecznie ale coś nie pasowało do stroju i nie mógł domyślić się co. Choć z ostatnią dwójką nic nie wiadomo, będzie musiał ich mieć na oku szczególnie myśliwego.
Wystąpił przed obliczę Sebastiana von Zvirgau. Lekko uśmiechał się z rozbawienia, występował przeciwko urzędnikowi i pamiętał użycie tego gestu w prześmiewczy sposób.
Stanął na baczność głośno przy tym uderzając butem w brukowany dziedziniec i zasalutował w sposób zapamiętany od innych żołnierzy.
-Sierżant Hans Meisen melduje się na rozkaz najjaśniejszy panie!
Krótką chwilę odstał po czym łagodnie przeszedł w pozycję „spocznij” i wbił wzrok gdzieś w okolicę pracodawcy.
 
Matyjasz jest offline