Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2010, 17:10   #9
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
"Levan??? O żesz ty niemożliwe..." - Tupik uśmiechnął się od ucha do ucha mrugając jednocześnie dawnemu kamratowi. Nie spodziewał się go tutaj, zresztą nie spodziewał się, zobaczyć któregokolwiek z dawnych kompanów po tym jak zostali ostatecznie przepędzeni na cztery strony świata. Tupik poczuł , że znów dawne niezbyt uczciwe interesy powróciły niczym zły szeląg do właściciela... Choć z drugiej strony może nie taki wcale zły? "Wygląda na to, że wracamy do biznesu" - pomyślał uradowany, dyplomatycznie powstrzymując się od ukazania znajomości. Mrugnięcie okiem i niemal niewidoczny gest ręki świadczył, że Tupik przekłada rozmowę z Levanem na później i że ma ku temu najwyraźniej powody...
" Może zamiast rozgramiać bandytów...przejmie się bandę?" - wiedział, że z Levanem było już to możliwe, nie wiedział jeszcze czy opłacalne. Co by nie było wiedział jednak że przynajmniej nie będzie już sam.
W jednej chwili jego głowę zalazł potok wspomnień, wspólnych działań które podejmował z Levanem. Swego czasu razem z "Grzecznym" stanowili niepokonaną grupkę, która przed odejściem dobrze zapamiętało całe miasto. Choć może akurat słowo dobrze - nie jest tu najwłaściwszym... Jednak z pewnością zostali zapamiętani. Właściwie tylko obawa o rozpoznanie, niepewność czy jakiś sznurek nie przyczepił się i do Levana oraz fakt że i Kislevita nie rzucał się na Tupika z otwartymi ramionami sugerowało, że lepiej powstrzymać się z otwartym przywitaniem. Tym bardziej, jeśli Tupikowi ktrążyły po główce te same myśli co Levanowi - a że znali się niemal na wylot, było to całkiem prawdopodobne...

Tupik więc czekał choć wyraźnie o wiele bardziej podekscytowany niż gdy wchodził do zamczyska. Tyle miał do opowiedzenia kamratowi.. tyle też sam chciał się dowiedzieć. Póki co jak za dawnych lat skupił na nowo uwagę na towarzystwie - na potencjalnych rekrutach niemal do identycznej szajki jaką mieli zdławić... Z drugiej strony tym razem halfling miał czas - a nawet sporo czasu by spokojnie podjąć działania. Nie ścigany przez nikogo, nie musiejący bronić każdego zafajdanego zaułka w mieście mógł się skupić na planowaniu i realizacji - a w tym zawsze był dobry.

Nie musiał długo główkować by odnaleźć w gromadzie swego największego konkurenta - jakim niewątpliwie był szlachetnie urodzony krasnolód - ale w tym przypadku miał już całkiem ciekawą przynętę... znacznie gorzej przedstawiała się sylwetka Hansa Meisena, którego słowa " sierżant, melduje się na rozkaz" wskazywały na służbistę. Tupik nie obawiał sie pościgu służbistów prawa, najgorsze przewinienia miał na koncie w księstwach granicznych a za stare kradzieże w Midenhaim był pewny że od dawna już go nikt nie ściga. Bardziej obawiał się o Levana - którego awanturniczy żywot mógł sprowokować do rozbrajania w Imperium. Nie przesżłość była jednak problemem, a teraźniejszość, ewentualne przekonanie sierżanta do stanięcia po właściwszej stronie - w końcu i takich sierżantów nie brakowało. Tupik chwilowo jednak poniechał rozpatrywanie pomysłów na załatwienie sierżanta, nie wiedział jeszcze czego dokładnie życzy sobie szlachcic oraz jaką nagrodę za to przewiduje, Tupik - podobnie jak Levan zamierzał upiec najokazalszą pieczeń jaka tylko była możliwa do zgarnięcia, a póki co stoły nie były jeszcze zastawione...
 
Eliasz jest offline