Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2010, 10:58   #12
Annuszka
 
Annuszka's Avatar
 
Reputacja: 1 Annuszka nie jest za bardzo znany
Zanim biel okolicy złamały pasma rudych kosmyków a poranną ciszę rozdarł dziewczęcy , piskliwy krzyk… Zanim te zdarzenia nagle spadły na zaśnieżoną polanę… Sytuacja prezentowała się następująco... Jak już wiemy smok okazał się bardziej atrakcyjny niż ręka księżniczki a co za tym idzie Masha została porzucona. Nie trzeba chyba dodawać, iż dziewczyna była oszołomiona tym niecodziennym faktem. Jeszcze przed chwilą czuła się bezpieczna u boku swego wybawcy a teraz, sama nie wiedziała gdzie się znajduje a jej jedynym obrońcą był wypróchniały pień dębu. Doprawdy nie wyglądało to ciekawie. Dopiero w kilka godzin później księżniczka zaczęła dochodzić do siebie. Powoli przetarła załzawione oczy. To co rozpościerało się przed nią nie napawało optymizmem…

Przed oczyma Mashy rozwijała się ogromna polana, na której nie było już widać śladów Rodrigo. Jedynie w okolicy starego dębu rosła grupa drzew…prócz tego czysta, nieskażona biel. Panował silny mróz, nawet drzewa zdawały się zbliżać do siebie aby ogrzać swoje gałęzie wśród igieł sosen i świerków. Księżyc bardzo wcześnie wypłyną na niebo tego wieczora, majestatycznie wisiał w swej pełni nad śnieżną krainą. Noc była szczególnie jasna. Wręcz popielate niebo unosiło na sobie tysiące gwiazd, rzucających światło na równinną połać śniegu. Białe kryształki wychwytywały ten srebrzysty blask i rozpraszały go po całej polanie…było to doprawdy imponujący obraz. Niestety Masha nie potrafiła się nim w tej chwili zachwycić. Dziewczyna zdawała się być przerażona…ten który słucha tej bajki mógłby pomyśleć, że opowieść będzie miała zakończenie tragiczne, gdyż Masheńka pozostawiona na pewną śmierć prawdopodobnie szybko zostanie otulona przez śnieżycę a słabiutki stukot jej serca zagłuszy mroźna wichura. Nic bardziej mylnego! Owszem było to dziewczę drobne i mizerne, bladość jej lica równała się bieli mleka a szerokość kibici pniu młodziutkiej sosny…lecz w jej sercu szalał prawdziwy ogień a pozornie delikatną duszę wypełniała waleczność i nadzieja. Nie tak łatwo było zmrozić jej zapał…

Śnieg groźnie poskrzypywał pod grubymi kozakami księżniczki. Miesiąc zdawał się świecić silniej niż przed kilkoma godzinami, kto wie może wysilał swój słaby wzrok aby ujrzeć zmagania dziewczyny? Tak…zapewne potrzebował nieco więcej światła aby dojrzeć tę drobną istotę walczącą z wielkimi siłami natury. Księżniczka zbierała leżące w około gałęzie, strącone podczas ostatniej wichury…wkrótce stary dąb zaczął jaśnieć a nad jego bezlistną koroną uniosły się pierwsze smugi dymu. Wyglądało to zjawiskowo…jeszcze przed chwilą było to zwykłe, stare, wypróchniałe drzewo. Teraz wyglądało niczym ozdoba, dziury pozostawione przez korniki nabrały blasku. Rozpalony ogień unosił się na pokaźną wysokość, przez co drzewo świeciło niczym latarenka. Masha usadowiła się wygodnie na przygotowanym przed chwilą posłaniu z suchego mchu, radośnie skaczące płomyki dodawały dziewczynie nadziei. Jednak głęboko w sercu dziewczęcia czaił się strach, jednak księżniczka nie chciała dopuścić go do głosu. Wpatrzona w raźno tańczące języki ognia zaczęła cichutko nucić melodię z rodzimych stron. Krystalicznie czysty głos Mashy wzbijał się wysoko wraz z iskrami z ogniska. Głos Masheńki coraz donośniej roznosił się w starym pniu. Te delikatne a zarazem stanowcze dźwięki oczarowałyby każdego słuchacza. Hym...może prawie każdego…Nagle coś poczęło poruszać się wśród mchu, dziewczę zaabsorbowane melodią nie zwróciło uwagi na coraz silniej drgające posłanie. Kilka sekund później dziewczyna zauważyła, iż ogień zaczyna przygasać, chwyciła dużą kępę mchu i zapewne wrzuciłaby ją wprost do ogniska gdyby nie biały, czerwonooki gryzoń.
-Co tu robisz mały przyjacielu- rzekła księżniczka spoglądając na małą, wychudzoną myszkę.
Mysz zapiszczała kilkakroć po czym wsunęła się w fałdy obszernej sukni księżniczki. Na szczęście Masha nie znała mysiego dialektu, gdyż poczułaby się nieco urażona słowami obudzonego ze snu gryzonia. Na twarzy dziewczyny pojawił się delikatny uśmiech. „Niby tylko mysz…” Pomyślała księżniczka. Dla niektórych byłby to zwykły szkodnik, lecz dla Masheńki okazał się kompanem. Masha złożyła głowę na posłaniu i bardzo szybko usnęła.

Księżniczkę obudził potworny chłód, ognisko musiało zgasnąć dobrych kilka godzin temu…lica Mashy rozjaśniało zimowe słońce wpadające przez osmalone dziury w pniu starego dębu. Zimno stawało się coraz bardziej dokuczliwe. Masha sięgnęła ręką po sporą kupkę mchu, przy czym nagle zerwała się na równe nogi…a po chwili tkwiła już na kolanach przeszukując posłanie. -Gdzie jesteś?- szeptała, przewracając każdą gałąź na którą natrafiły jej drobne dłonie.
Znienacka coś jasnego mignęło między starymi hubami i chrustem. Dziewczyna szybko poczęła przeglądać to miejsce…i owszem po chwili znalazła małego gryzonia. Księżniczka uwielbiała zwierzęta, dlatego bardzo szybko przywiązała się do tego polnego rozrabiaki i odetchnęła z ulgą gdy go znalazła. Dziewczę rozdarło podszewkę swojego płaszcza i umieściło gryzonia w przytulnym miejscu tuż przy sercu.
Nagle całe ciało Mashy zadrżało, zdawało się jej iż słyszy rżenie konia. Dziewczyna zaczęła się rozglądać…w oddali ujrzała pędzącego rumaka, a tuż za nim małą postać. Księżniczka szybko rozpoznała, iż to koń Rodrigo, ruszyła w jego stronę. Machinalnie ujęła wodze i poczęła oglądać zwierze. Po chwili rudowłosa ślicznotka odziana w skórzany kubraczek i ciepłe, futrzane buty spojrzała na księżniczkę swoimi zielonymi oczami.
- Coś ty za jedna i co masz do mojego konia? - powiedziała nieco gniewnym, acz cieniutkim głosikiem.
Masha zerknęła na rudowłosą osóbkę. Nie wiedziała w jakiej sytuacji obecnie się znalazła...dlatego też poczęła starannie badać swoje położenie.
-Twojego konia? Powiedz mi lepiej skąd go masz.
- Z domu. Z resztą to nie twoja sprawa, przybłędo.
-Jakim prawem nazywasz mnie przybłędą dziewczyno?!- głos Mashy zabrzmiał najbardziej srogo jak było to możliwe.
- A co właśnie robisz?
- Czekam na mojego konia, którego tu przywiodłaś. -Pewnym tonem odpowiedziała księżniczka.
- Błądzisz i przybłąkałaś się tutaj. Z resztą, jak zwał tak zwał. A to mój koń. Spieprzaj z drogi, bo Cię przewrócę.
Te słowa zdały się być kubłem zimnej, a wręcz lodowatej wody. Spojrzenie księżniczki stało się pochmurne, Masha dokładniej przyjrzała się drobnej rudej istocie, po czym dodała stanowczo:
- Nie chcę Cię skrzywdzić, dlatego radzę abyś zaczęła mówić prawdę! Gdzie znalazłaś konia?
Niestety odpowiedź nie była zadowalająca.
- Nie znalazłam, to mój kuń.
-Chyba nie wiesz z kim w tej chwili rozmawiasz dziewko! Nie wierzę w Twoje słowa, lepiej skończ ten blef i przejdź do faktów! Kuśka!
-Póki czekam cierpliwie- dodała po chwili Masha, robiąc groźną minkę.
- Nie! Hahhahaha. Coś ty taka nerwowa, babo?
-Babo?!- powtórzyła z niedowierzaniem Masha. Cierpliwość księżniczki przeminęła wraz z tym słowem.
-Jak wolisz.-syknęła Masheńka po czym szybkim susem rzuciła się na rudą dziewuszkę.
Walka trwała przez dłuższą chwilę. Początkowo żadna z dziewczyn nie miała większej przewagi, lecz już po chwili okazało się, że silna, wiejska dziewucha, bez problemu rozłoży księżniczkę na łopatki.
-Dobra, rzycioryju!- sarknęła ruda panienka.
Dziewczyna zza pazuchy wyjęła linę i dokładnie związała nią nadgarstki i kostki księżniczki. Zabrała jej także buty.
- Ładne kozaczki. Przydadzą się.
Honor Mashy zdawał się wołać o pomstę, lecz księżniczka szybko to wołanie uciszyła po czym powiedziała pokorniejszym tonem:
-Powiedz mi prawdę! Skąd wzięłaś konia? To ważniejsze niż myślisz!
-Teraz już mogę. Przypałętał się do mnie do chaty.
-Ten koń należał do mego wybawcy, który prawdopodobnie na tym rumaku skonał. – Wykrzyknęła Masheńka ze łzami w lazurowych oczach.
- Jego sprawa.-Sucho rzuciła dziewuszka.
-Pomóż mi a sowicie Cię wynagrodzę.- ciągnęła dalej Masha tracąc siły.
- Jasne... i tak dostanę za Ciebie niezły grosz.
Przebrała się miarka, księżniczka była wściekła a więzy na jej kostkach niewiarygodnie potęgowały ten gniew.
-Ach...doprawdy Twój wiejski łeb..kuśka! nic nie pojmuje?- krzyknęła Masha w uniesieniu.
- Teraz stul dzióbek i wskakuj na konia - powiedziała rudowłosa. - Możesz też wlec się za nim, na sznurze, Twój wybór – zakończył rudzielec.
Masheńska z niemałym trudem wgramoliła się na koń…
 
Annuszka jest offline