Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2010, 12:55   #8
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Zielonoskóry szedł za dwójką nowopoznanych towarzyszy. Kilka chwil wcześniej, Ur’Thog chciał wejść z toporem w garści i porąbać na kawałki gobliny, wtedy został uświadomiony iż to niebezpieczne. Elf i niziołek teraz sami sobie zaprzeczali pchając się tam, gdzie mogło być gorąco.
-Czekajcie!- syknął do nich ściszonym tonem -Mam pomysł! Udam się do nich jako wysłannik orkowego plemienia. Zaproponuję im pakt i zaproszę najważniejszych z nich jaskini mego klanu, aby omówić więcej szczegółów.- przedstawiał krok po kroku swój plan. -Wy zaś zaczaicie się na nich gdzieś w okolicy i gdy dojdę do tego miejsca wspólnie ich zaatakujemy pozbawiając ich gromadę, herszta. Będą łatwiejszym celem.- zaproponował.
-To zrób to... odciągnij uwagę goblinów, a ja spróbuję złapać tego szaleńca, zanim wpakuje nas w kłopoty.- odparł równie ściszonym, acz bardziej spanikowanym głosem niziołek. A elf... on się nie odezwał, wpatrzony urzeczonym wzrokiem w świątynię.I ruszył dalej, ku wściekłości Greenbo.
Ur’Thog skinął głową niziołkowi i odwrócił się na pięcie ruszając wartko w stronę, z której przybyli, tam gdzie znajdowała się dziura w murze, przez którą widzieli gobliny.

Doszedł w końcu do wysokiej, zniszczonej czasem bramy, której pilnowały dwa pokurcze. Jeden z kilkoma sztukami broni drugi przypominający typowego goblina z lasu. Ur'Thog zmrużył oczy. Chwilę się zastanawiał, jak uwiarygodnić swoje słowa i nagle wpadł na pomysł. Krańcem wskazującego palca przejechał po ostrzu swego topora. Sekundę później palec krwawił. Barbarzyńca naznaczył na piersi kształt przypominający złamaną w pół strzałę. Teraz mógł w końcu zadziałać. Zielonoskóry okrążył gąszcz, by gobliny nie dostrzegły, skąd dokładnie przychodzi. Thog wątpił by się czegoś domyślały, ale ostatecznie nigdy nic nie wiadomo.
-Thanga z klanu złamanej strzały!- rzekł głośno w języku orków. Wielu goblińców znało ten język. By być bardziej wiarygodnym przemówił właśnie w rodzimej mowie.
-Jam jest wysłannikiem klanu złamanej strzały. Przybywam by paktować z waszym hersztem o nieagresji.- dodał po chwili by wyjaśnić strażnikom powód jego przybycia.

Widok półorka zdziwił oba gobliny. Zaczęły gadać między sobą w swym piskliwym języku. Po czym, ten futrem na głowie przedstawił się.- Kul’ar...wielki goblińska wojownik i szaman. My nie słyszeć o twym klan. Jak ty znaleźc to miejsce?

Ur’Thog właściwie nie musiał się za bardzo wczuwać.
-Zawołaj herszta tempe ścierwo, bo nie z Tobą przybyłem pertraktować.- burknął złowrogo -Nikt nie pytał Cię, czy znasz mój klan. Wołaj wodza, z nim będę rozmawiać!- warknął mając nadzieję, że uda mu się zastraszyć pokurcza.
-Czekaj.- syknął goblin i znikł...By po piętnastu minutach przyprowadzić swego przywódcę.
Stworzenie o niebieskawej skórze, goblina mającego aż metr osiemdziesiąt wzrostu i zarost na policzkach i dziwne spojrzenie...jakby wilcze. To nie był zwyczajny goblin.
- Czego tu chcesz mieszańcu?- nie bawił się też w dyplomację.

-Przybywam z północy. Klan Złamanej strzały, z Ususem na czele zamierza przenieść się na te tereny. Klan Złamanej strzały ma plany co do pobliskich wiosek.- odrzekł zielonoskóry. -Jednak klan nie potrzebuje wrogów wśród swojaków. Moim zadaniem było przybyć w te okolice i znaleźć sojusznika, który pomoże ograbić i zdobyć te tereny. Jestem jednak tylko wysłańcem i jeśli się zgodzisz, na współpracę musisz udać się do mego przywódcy.- wyjaśnił półork -Jeśli się nie zgodzicie, mój klan i tak tu przybędzie, ale nie skupi swej uwagi na wioskach ludzi a na tych, którzy nie przyjęli mej propozycji.- przeszedł do sedna.
-To niech twój przywódca przyjdzie do nas.- warknął wyrośnięty goblin. W dodatku nieuzbrojony goblin. W przeciwieństwie do swych podwładnych, ich lider nie miał przy sobie oręża.- Masz mnie za głupca? Chcecie pertraktować to pofatygujcie się tutaj.

-Źle to określiłem...- syknął co raz bardziej poirytowany półork -Chcemy nie rozbijać was w miał. Jeśli liczysz, że orkowie przybędą w te miejsce, żeby rozmawiać z goblinami, to rzeczywiście jesteś głupcem, za którego Cię mam.- warknął Thog. Nie był dyplomatą. Potrafił straszyć rozmówców i to wykorzystywał, ale jeśli chodzi o dłuższe dialogi nie miał do tego cierpliwości. -Udasz się do mego wodza? Czy wybierasz potępienie swojemu stadku?- zapytał, chcąc uzyskać ostateczną odpowiedź.
-Uciekaj, póki jeszcze możesz.- syknął przywódca bandy , a jego ciało powoli zaczynało się zmieniać i przybierać półwilcze kształty.



Ku uciesze dwóch rechoczących goblinów siedzących na szczycie bramy... Bestia zawyła i ruszyła w kierunku swej ofiary,U’r Thoga.

Zielonoskóry dostrzegł w tym swoją szansę. Sam na sam nie poradziłby sobie z niesamowitym potworem. Lecz z pomocą elfa i niziołka mogli pokonać stwora. Tamci również nie mogli interweniować na oczach goblinów, gdyż te wezwały by pomoc. Pozostawało zwabić stwora do miejsca, gdzie czekać miała dwójka mężczyzn. Ur’Thog rzucił się do ucieczki w tamtym właśnie kierunku.

Oczywiście były z tym problemy, wynikające choćby z tego, że i niziołek i elf znajdowali się za murem, na który trzeba było się wdrapać. A Greenbo starał się złapać Dariosa, który niczym obłąkany podkradał się do opuszczonej świątyni.

Biegł ile sił w nogach czując na plecach oddech bestii. W końcu dostrzegł miejsce, gdzie przeskakiwał przez płot, wraz z elfem i niziołkiem. Wtedy nagle zatrzymał się w miejscu i odwrócił energicznie biorąc potężny zamach swoim toporem. Miał nadzieję, że odgłosy walki sprowadzą czujnych kompanów z powrotem.
 

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 04-09-2010 o 09:22.
Nefarius jest offline