Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2010, 20:27   #103
echidna
 
echidna's Avatar
 
Reputacja: 1 echidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemu
<post wrzucony w imieniu Karmazyna>


Sen był dziwny. Dawno nie śniły mu się wydarzenia z przeszłości. A ten przyniósł mu obraz matki. Matki widzianej oczami trzylatka. Matki, której tak dawno nie widział. Matki, za którą w głębi serca tęsknił. Matki, która prowadziła go do snu. Matki, która czytała mu bajkę. Bajkę, którą bardzo lubił. Piękna księżniczka szukająca elfa, mężny elfi wojownik rywalizujący z przybłędą. Elf zawsze trafiał w środek tarczy. Zawsze idealnie. Sevrin wierzył, że świat poza ich domem właśnie taki jest. Piękny i idealny, w którym zło i brzydota nie mają miejsca. Wtedy nie mógł nawet przypuszczać jak bardzo mógł się mylić.

Johar niezbyt przyjaźnie wyrwał go z objęć snu. Sevrin początkowo chciał za to zdzielić kupca, lecz ten zaczął coś gadać o pożarze. Nie wiele rozumiejąc najemnik powoli zaczął się ubierać. Nie szło mu to zbyt szybko i elegancko, lecz w końcu udało mu się ubrać.

Nie wiedział, jakim cudem wyszli z pokoju. Nie wiedział jak udało się dojść do schodów i z nich zejść nie przewracając się po drodze ani razu. A wyjścia z karczmy na podwórze w ogóle nie pamiętał Najchętniej olałby to wszystko i wrócił do łóżka. Z resztą szlag łóżko. Położyłby się wszędzie, gdzie było wystarczająco cicho i spokojnie by usnąć.

Nocne powietrze lekko go rozbudziło. Nie na tyle jednak by był w stanie robić cokolwiek innego niż stanie w miejscu i tępe patrzenie przed siebie. Jego umysł spowity był we śnie. Dopiero po dłuższej chwili do umysłu Sevrina zaczęły docierać strzępy informacji z otaczającego go świata. Młodzieniec wywnioskował, że stało się coś, co uniemożliwiło ciszy i spokojowi przebywać w tym miejscu. Tym czymś (przynajmniej według najemnika) był pożar, który trawił stajnię. Mężczyzna za wszelką cenę chciałby cisz i spokój powróciły, toteż walcząc ze zmęczeniem ruszył w stronę gaszących. Po chwili brał już aktywny udział w gaszeniu.

Woda wylewająca się z wiader i mis oraz bliskość żaru z czasem w pełni wygoniły sen z umysłu Sevrina. Pożar w końcu został przygaszony. Mężczyzna uznał, że już nie jest potrzebny wśród gaszących. Powoli wrócił do „pielgrzymów”. Miał nadzieję, że tym razem będzie już mu dane zaznać ciszy i spokoju. Niestety. Znów się mylił.
 
__________________
W każdej kobiecie drzemie wiedźma, trzeba ją tylko w sobie odkryć.
echidna jest offline