Sytuacja wyglądała groźnie… przez chwilę.
Bugg zaryczał i zaszarżował na pierwszego z przerośniętych gryzoni, który w obronie zdołał jedynie podnieść swoje pazurzaste łapy – czym tylko pomógł barbarzyńcy, bo praktycznie sam podstawił się pod ostrze wielkiego miecza. Polała się krew…
W międzyczasie Arnis postanowił uśpić pozostałą trójkę przy pomocy magii. Zaklęcie się udało, ale… magia była kapryśna. Mag zapomniał, że dookoła tych dużych szczurów kręci się całe stado małych, zwyczajnych gryzoni – i to one właśnie padły na ziemię nieprzytomne. Cały tuzin.
O wiele lepiej radził sobie Valom, który postanowił skorzystać z procy. Kamienny pocisk przeszył ze świstem powietrze, by gruchnąć prosto w czaszkę drugiego ze szczurów – zwierzę padło martwe na ziemię, gdyż kamień wbił mu się głęboko w głowę, poważnie uszkadzając malutki móżdżek.
Podobny efekt osiągnął Laris ze swoim buzdyganem – jednak nie trafił w głowę, a w kark stwora. Chrupnęło, kiedy broń zetknęła się ze szczurzym cielskiem. Ten, tak jak poprzedni, momentalnie przestał dawać oznaki życia.
Takiego szczęścia nie miała niestety Illia. Ostatni z przeciwników okazał się dla niej zbyt zwinny i uskoczył przed jej sztyletem, przez co kobieta niemal straciła równowagę.
Jej sytuację uratował na szczęście Draholt, który trafił bełtem pod brzuch stworzenia.
Nieszczęście polegało na tym, że szczur próbował ugryźć w tym czasie Illię – bełt barda wbił się w jego cielsko w momencie, kiedy szczurze kły miały zatopić się w ręce łotrzycy…
W efekcie pisnął i ugryzł kobietę mocniej, niż normalnie byłby w stanie – Illia wrzasnęła z bólu, jednocześnie cofając rękę i rozrywając rękaw.
Ten ostatni z przeciwników zaś postanowił, ranny, zastosować się do najstarszej ze szczurzych tradycji – uciec w głąb dziury, z której przybył. |