Płomień utworzony przez druida, rósł z sekundy na sekundę na sile. Po chwili Turion poczuł, że zaklęcie przybrało swoją największą moc.
Szukał swego celu, poszukiwał tego którego zaraz obejmą płomienie. Zdecydował, że zaatakuje jak się zdaję przywódcę całej tej bandy. Z jarzącą się dłonią oddalił się tak, aby nic mu nie przeszkodziło
[H6-G7-F7-E7-D7].
Gdy już stał w idealnym miejscu, wziął zamach i rzucił pociskiem w zbója. Kula ognia pędziła niczym strzała wystrzelona z łuku, przecinająca powietrze. Ogień zbliżał się co sekunda, był coraz bliżej i bliżej aż w końcu
uderzył[12],
raniąc[7] poważnie wroga.
Druid uśmiechnął się szeroko, szczęśliwy był, że nie wyszedł z wprawy, po dość długiej przerwie.