Nagle towarzysz
Dant zaginął w akcji. Rozpatrujmy owy "przypadek" - dla zranionego zaklinacza rozwiązanie okazało się dobre, natomiast dla mniszki... nie rozwiązywało zbyt wielu kwestii. Biorąc pod uwagę, że oponenci wpadli bez zaproszenia (bezczelność), przerywając niekulturalnie diabelstwu konsumpcję piwa (foch) oraz płosząc towarzysza do kufla,
Cerre wyjątkowo nie spodobała się ta sytuacja.
Musiała odstawić piwo na bok. Ostrzeżenie
Danta odnośnie nieproszonych gości niestety się sprawdziło - przeciwnik o dziwo nie chciał się dołączyć do libacji, a na chętnego do pogawędy nie wyglądał bynajmniej; jego koledzy zaś, których tu przyprowadził, pewnie nie potrafią się obchodzić z damami. A to peszek...
Nóż rzuciła za ladę. Może karczmarzowi bardziej się przyda - nie, żeby kobieta była szczególnie hojna. Musiała się nadmiaru śmieci pozbyć, a tych się nawaliło do karczmy zdecydowanie za dużo. Kilka z nich bardzo rzucało się w oczy i zanadto bardzo psuło wystrój wnętrza. Jeden z nich zagrażał miedzianowłosej i znajdował się zbyt blisko, żeby można było go spokojnie zignorować.
Gdyby chociaż na nich nie polowali, to spokojnie nawiązałoby się pożyteczne kontakty. A tak - teoria spaliła na panewce... Sztylet wbił się w ścianę, a mężczyzna znalazł się w zasięgu pięści. Efekt:
Oberwał [3] w twarz. Okoliczności tylko w połowie sprzyjały pozbawieniu jegomościa zębów - bowiem dostał pierwszą; druga pięść
Cerre niechybnie chybiła.
To się jednego śmiecia pozbyłam, pora na kolejnego, mruknęła złowrogo pod nosem.
-
To, co? Chcesz mnie teraz zbić?
__________
Przeciwnik III: stracił 3 PW.