Ann Orwel :
Spojrzała na Jeffreya i powiedziała:
-Z nami prawie ,ok a jak ... hmn.. nie pamietam za dobrze kim jestes .. jak ty sie czujesz? Wiesz... Jeśli znalazłbyś moj plecak turystyczny to w nim jest zestaw leków i lekarstw i różnego rodzaju opatrunków.. można by opatrzyć tych co jeszcze żyją.. A co do dawniejszych wydarzeń podejrzewam, że będziemy mieli wystarczająco dużo czasu, żeby ułożyć jakąś sensowną historię- co? jak? i przede wszystkim dlaczego?
Nie zwracając za bardzo uwagi na reakcje rozmówcy Ann zaczęłą opisywać swój plecak:
-Taki duży, czarny, w paru miejscach połatany z naszywkami różnych kapel-pamiątka po czasach młodości A i jak znajdziesz już tą apteczkę to opatrzę ci brzuch.. poza tym każdemu z nas przydałoby się odkazić rany , rani i poparzenia
Zwróciła się jeszcze raz w stronę klęczacego jeszcze mężczyzny:
- Nie masz, żadnych poważniejszych urazów? Możesz wstać? Potrzebujesz pomocy, jakichś środków-myślę o medykamentach.. lekko się uśmiechnęła widać jej słowiańska natura jeszcze nie zagineła więc lżej jej było sie uśmiechać nawet w trudnych sytuacjach niż komuś innej narodowości. Podała też mu rękę chcąc go podnieść i jednocześnie przedstawić się więc powiedziała :
-Anna Pawłowa Orłowa, lub Ann Orwel a najszybciej to po prostu Rought jestem-chyba nie dane nam było wcześniej się poznać. A może po prostu nie specjalnie o to zabiegaliśmy. Teraz nie mamy wielkiego wyjścia"
Odwracając głowę w stronę chyba najbardziej kolorowej postaci w otoczeniu, która właśnie wróciła do świata żywych z jakże wyszukanym i inteligentnym okrzykiem na ustach : "Dzień dobry do ku*** nędzy", Zmierzyła go wzrokiem i odpowiedziała tylko :
-Przyłączasz się do tych co chcą przeżyć, czy raczej pojdziesz szukać nędzy u tych wcześniej wspomnianych ku**w? Cały jesteś pyskolu? |