Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2010, 18:34   #1
pteroslaw
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Cosa Nostra. Wszystko pozostaje w rodzinie.

Był to jeden z ostatnich dni września, z nieba pokrytego grubą warstwą chmur padał deszcz, miliony niewielkich kropel wody. W każdym domu na ulicy paliły się światła, gdyż zmierzch zapadał bardzo szybko. Była już pora kolacji. Przed jeden z domów zajechała taksówka, wysiadł z niej mężczyzna odziany w garnitur, po chwili zniknął we wnętrzu domu. W kilku minutowych odstępach przyjechały jeszcze cztery samochody, z każdego wysiadł podobnie odziany mężczyzna, każdy był ubrany w garnitur, zupełnie jakby przyjechali na czyjeś urodziny, lub inne święto. W rzeczywistości była to tylko kolacja u Tony’ego Cappoli, jednego z Caporegime rodziny Bernardino. Tony wyglądał jak wyobrażenie człowieka potężnego na tyle, że nie musi sam się bronić. Był gruby, co we Włoskiej kulturze oznaczało człowieka walecznego i dumnego, oprócz tego ubierał się w eleganckie garnitury, czasem, jak na kolacje ze współpracownikami, smoking. Na wejściu każdy z gości otrzymał kieliszek pełen schłodzonego czerwonego wina. Sześć osób zasiadło przy stole. Po chwili podano spaghetti. Przez chwilę rozmowa toczyła się swoim tokiem, rozmawiali o polityce, o tym jak można było powstrzymać Hitlera, o tym jak to było ciężko gdy benzyna była racjonowana, była też krótka przestroga żeby nie tykać tego gówna zwanego narkotykami. Potrawa powoli znikała z talerzy, oprócz tego znikało też wino z dzbanka, nie było ono mocne, więc nikt nie był pijany, ani nawet lekko wstawiony, była to czysto towarzyska kolacja, na razie. Gdy spaghetti znikło z talerzy, a te zostały wyniesione przez żonę Tony’ego, Caporegime zapalił grube cygaro, wypuścił kilka kłębów dymu, rozdał cygara gościom, podał im ogień, popatrzył na nich. Wypił łyk wina i zaczął mówić.

-Nastały dla nas ciężkie czasy, jeszcze tego nie widać ale niedługo się zacznie, jeśli nic nie zrobimy będzie bardzo nieciekawie. Jak zapewne wiecie Sergio Adamo naznaczył swego następcę, niejakiego Vito Di Carlo, jednak nawet nasz Ojciec chrzestny nie przewidział jego natury, dotychczas trzymaliśmy to w tajemnicy, to co za chwilę wam powiem też nie może opuścić tego pomieszczenia. Vito Di Carlo doniósł na nas policji, pal licho gdyby doniósł opłaconym przez nas policjantom, on jednak poszedł do opłacanych przez inną rodzinę, a ta ma interes w tym żebyśmy usunęli się w cień. Chociaż Vito był Caporegime doniósł tylko na naszego Consigliere, zdążyliśmy go zlikwidować przed drugim spotkaniem z policją na którym miał przedstawić swoje dowody na Dona. Nasze kontakty w polityce działają aby Consigliere nie poszedł do więzienia, sam Don także na to nie zezwoli. Jednak co doniósł to jego, napsuł nam trochę krwi. No i inne rodziny uważają, że teraz osłabniemy. Ludzie którzy płacili nam za ochronę, przynajmniej niektórzy, zaczęli wycofywać się od nas do innych rodzin. Zanim zaczniemy działać na większą skalę musimy pokazać, że mimo ataków na nas dalej jesteśmy silni. Zaczniemy powoli, od sklepikarzy, później pójdziemy wyżej. Nie mamy wyboru, albo zaczniecie jak najniżsi z rodziny, albo możemy pakować manatki. Wiem, że wam się to nie będzie podobało, jednak tylko wy jesteście u mnie na tyle zaufani by móc wam powierzyć tę robotę. Jutro rano zaczniecie, spotkajcie się pod domem jednego z was. Pojedziecie na Manhatan, niedaleko Wall Street jest niewielka włoska restauracja, nie znają was tam. Nie martwcie się sprawdziłem. Wejdziecie tam, możecie sobie nawet coś zjeść, później wejdziecie na piętro, jest tam kilka pokoi, służą one jako pomieszczenia w których mieszka obsługa i czasem jako hotelik. Musicie skręcić w lewo od schodów i wejść przez pierwsze drzwi jakie napotkacie. Jest tam gabinet właściciela, będziecie musieli zapewne na niego poczekać, zwykle krąży on po kuchni. Nie macie go zabijać, pobijcie go tylko, pokażcie mu, że rodzina Bernardino jest nadal silna.- Tony podszedł do jednej z szuflad, wyjął niewielkie zawiniątko. Położył je na stole i rozwinął, było w środku pięć rewolwerów Smith&Wesson 38. special revolver.


Oraz pięć kastetów.


Przesunął po jednej sztuce broni do każdego z gości.

-Weźcie to. Te rewolwery są nie do wykrycia, są czyste jak łza. Łatwo je ukryć, weźcie je na wszelki wypadek. Bóg jeden wie co może się zdarzyć w czasie waszego zadania. Kastetów użyjcie do tego by właściciel tej restauracyjki zapamiętał was. Macie jakieś pytania?
 

Ostatnio edytowane przez pteroslaw : 14-09-2010 o 20:17.
pteroslaw jest offline