Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2010, 14:09   #3
Lechun
 
Lechun's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skał
South Bronx. Nicky stał sam, ściskając w dłoni pęknięty kij bilardowy, z którego kapała czerwona ciecz - krew. Odziany był w elegancki garnitur, czarny z białymi paskami, czyli dokładnie taki, jaki ostatnio był w modzie. Jedynie jego półbuty, kiedyś lśniące, teraz były uwaloną posoką mężczyzny leżącego pod nogami gangstera. Również jego fryzura nie była wyjściowa.

Rozejrzał się po pomieszczeniu. Obskurny bar wcześniej wyglądał źle. Teraz wyglądał jak ruina - porozwalane meble, potłuczone szkło, ciała porozrzucane po całym pomieszczeniu - na oko z sześć. W tym ten jeszcze żywy.
- Oduczysz się teraz uprawiania seksu z zajętymi kobietami.
Powiedział spokojnie Nicky, kucając na mężczyzną i odrzucając kij, by uspokoić rannego, zaczynającego teraz łkać.
- Obiecuję... Obiecuję, że już nigdy nie tknę Lucy...
- Ona miała na imię Karla.

Odpowiedział Cavella, wyciągając rewolwer i strzelając mężczyźnie w głowę.

Jak gdyby nigdy nic, po prostu wyszedł. Wiedział, że nikt nie będzie szukać winnego zniszczenia lokalu - tutaj często zdarzały się takie masakry, więc i tak policja zgoni wszystko na jakiś podrzędny gang, któremu nic nie będą mogli udowodnić. I sprawa ucichnie.

---------------------


Wsiadłszy do swojego Pierce-Arrow z '32 roku, który otrzymał jeszcze kilka lat temu, by tylko się go pozbyć z Nowego Yorku, i szybko opuścił miejsce zbrodni. Dopiero teraz sięgnął po kopertę, którą miał w schowku.
- A więc szef zaprasza...
Powiedział do siebie, czytając zaproszenie. Na jego twarzy pojawił się grymas, który można by było nazwać uśmiechem, gdyby nie fakt, że radość z niego nie biła. Bo Nicky już dawno nie czuł prawdziwej radości.
- Ale najpierw do fryzjera.
Dodał, chowając broń do schowka. Chwilę na nią popatrzył, po czym znów ją umieścił w kaburze.
- Tak, do fryzjera...


---------------------

Przyjechał zaraz za Zumbo. Wychodząc z samochodu, podniósł rękę w witającym geście. Jego fryzura byłą teraz nienaganna, krew z butów zmyta. Wyglądał na prawdziwego eleganta.

Ze spokojem słuchał szczegółów dotyczących zadania. Nie za bardzo spodobało mu się to, że nie będzie mógł nikogo zabić, ale liczył na to, że w przyszłości to się zmieni. Albo, że otworzą do nich ogień, czy coś.
Otrzymawszy broń, powiedział krótko:
- Jestem Nicky.
po czym zwrócił się bezpośrednio do Tommy'ego
- na przyszłość, nie polecam dzielenia się adresem w kilka zdań po przedstawieniu się. Nigdy nie wiesz, z kim rozmawiasz...
Oczywiście, w jego miewaniu miał to być żart. Nicky z pewnością nie miał normalnego poczucia humoru.

Sam zapalił cygaro, popisując się przy okazji umiejętnością puszczania koślawych kółek z dymu.
 
__________________
Maturzysto! Podczas gdy Ty czytasz podpis jakiegoś grafomana, matura zbliża się wielkimi krokami. Gratuluję priorytetów. :D
Lechun jest offline