Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2010, 14:54   #3
Blaithinn
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Wytężyła słuch starając się dosłyszeć dalszą część rozmowy, ale musiała być prowadzona bardzo cichym głosem, gdyż żaden dźwięk już do niej nie dotarł. Rozejrzała się ponownie po pokoju, robił bardzo przyjemne wrażenie, poza tym zamurowanym oknem. Wstała powoli cały czas oczekując kolejnej fali bólu czy chociażby zawrotów głowy, ale nic takiego nie nastąpiło. Czuła się tak jakby była zupełnie zdrowa.

O co tu chodzi?

Podeszła ostrożnie do drzwi i spróbowała je otworzyć. Nic. Nasłuchiwała przez chwilę i usłyszała odgłos zamykanych drzwi, po czym oddalające się kroki.
Odczekała chwilę by po cichu zawołać w kierunku ściany, gdzie znajdował się zapewne drugi pokój.

- Halo? Jest tam kto?

Nie doczekawszy się odpowiedzi zaczęła przeszukiwania pokoju. Otworzyła szafę i zamarła. W środku były jej ubrania i to nie tylko te ze szpitala.
Ktoś umieścił tu jej ulubione rzeczy, były więc zwyczajne, codzienne ciuchy, parę ubrań z Japonii i nawet chińska sukienka, którą zakładała tylko
na specjalne okazje. Do tego bielizna, buty i dodatki. Jednym słowem, ktoś pomyślał o wszystkim. Wszystko wyglądało coraz dziwniej. Podeszła do biurka i przejrzała zawartość jego szuflad. Pusto. Spojrzała na szafeczkę nocną i dopiero teraz dotarło do niej, że stoi tam jedzenie. Żołądek zaburczał w nadziei na posiłek, a ona zamarła oczekując jakiejś nieprzyjemnej reakcji, do której nie doszło.

Po kolei... najpierw się ubiorę, nigdy nic nie wiadomo, a później zjem i pomyślę...

Wybrała z szafy niebieskie jeansy, tunikę z dłuższym rękawem w tej samej tonacji i półbuty na niziutkim obcasie. Usiadła na łóżku i wzięła talerzyk
z kanapkami, by zacząć je powoli jeść. Robiła, to bardzo powoli, ciągle nie wierząc, iż nie poczuje zaraz bólu.

Porwali mnie? Ale jeszcze nie słyszałam o porywaczach uzdrawiających swoje ofiary... To może ojciec? Czyżby znalazł jakąś eksperymentalną terapię?

Obie możliwości wydawały się równie nierealne. Jeśli porywacze, to czemu tak o nią zadbali, a jeśli ojciec, to po co zamknięty pokój bez okien.

A może ta terapia ma jakieś skutki uboczne, chociażby zła tolerancja na światło, czy agresja?

Poza tym umieszczenie jej gdzieś bez pytania, było w stylu ojca, więc może jednak. Westchnęła cicho i popiła posiłek wodą, która smakowała jak nigdy.
Nie miała pojęcia co o tym wszystkim myśleć, pozostawało więc czekać na rozwój wypadków.

Rozważała różne możliwości po raz kolejny, gdy usłyszała zza ściany:
- Czy ktoś mnie słyszy? Proszę otworzyć! - głos należał do jakiejś kobiety, która najwyraźniej była w podobnej sytuacji.
Meyumi wstała z łóżka i podeszła do drzwi nasłuchując, czy nikt nie nadchodzi, by po chwili ciszy odważyła się odpowiedzieć.
- Słyszę panią, ja też jestem zamknięta. - starała się mówić na tyle głośno, by było ją słychac w drugim pokoju, ale nie krzyczeć.
 
Blaithinn jest offline