Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2010, 15:49   #14
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
Na ce-dwa-wosiem miał być jakiś dym, ale gdy już tam dotarłem, było już po zabawie. Nic to, ganz wurszt und pomade, powróciłem do pierwotnego planu i nacząłem rozkminiać perspektywy zdobycia przepojki.

Bieda, przyjaciele moi. Polaczek obczajał bar wydygany jakby się podesrał, tymczasem moja jedyna nadzieja - Chuck drunk-lajk-Fisz w swej chuderlawej osobie - zamiast serwować za szynkwasem popierdalał po lokalu z vaku-ścierą i dezintegrował blut z posadzki. Blut znaczy tru-tru blut, znaczy jucha. No powaga mówię, w całej kantynie waliło jak w buczerni!
Nic, siadam,kupuję od Polaczka jakieś bezalko i obczajam sytuację. Ze starej druzji nikogo nie zoczyłem, a pić się chciało, więc uderzyłem w jumę. Nie jestem dumny, słuchacze wierni moi, bo jakże to tak stawać miedzy bratem w niedoli a jego w pełni zasłużoną butelczyną alko - ale co począć, gdy za uczciwie urobione dziengi samemu nic nabyć nie można. Prosta rozkmina - przyczaić prola, który nie pilnuje swojej flaszki i chętnie się podzieli, potem na cichociemnego odsądzyć trochę do puszki po kolu i wsio...

No i zasadniczo tak to się zaczęło.

***

- Taki kutas, co? – ubliżył mi prol ponownie, zaciskając jedno wielkie jak mugszufla łapsko na moim ramieniu, a drugim ułapiając śróbowkrętałę – Zobaczymy, jaki kolor ma twoja krew, i czy jest .... ciepła ...

Wierzcie mi przyjaciele lub nie, ale ten jołop na tru szykował się do ubijstwa za parę łyków alko. Albo do jakiej sodomii sądząc po tym jak jęzorem mlaskał. Ani mi przez baszkę przeszło, żeby się nad tym zastanawiać.

- A ty kurwa taki sado-pedo-maso? - zapytowuję wystosuowując mu z kolana w krocze, cały czas obczajając tą grabę ze śróbowkrętem. Na tru rili wam powiem, gdyby nie ten jego pedalski panzer-kombinezon, to więcej potomstwa by się nie dorobił. Zwinął się na ziemi, jeszcze w locie zrażając sie w czoło o jakiś stolik. Odskoczyłem, uchwyciłem w ruki krzesło, gotowy zakończyć nieporozo z jego pomocą. Ochrona chyba nas skukała, bo dym się wokół nas zaczynał robić jak ta lala.

- Do pana Szczoty per "kutas", ty cwelu niemyty z uma wyzuty?! - drę usto, bo irytacja mnie ogarnęła niepomierna - W odbyt se ten wkętak... - i wtedy graba leżącego cepa wystartowała w stronę mojej nogi.
 
__________________
Show must go on!

Ostatnio edytowane przez Gryf : 19-09-2010 o 16:39.
Gryf jest offline