Poziom B, miejsce dla wybranych. Znajdowały się tu kwatery wyższych urzędników, sale gimnastyczne, solaria, cały luksus i blichtr. Tutaj zawsze było jakoś cieplej, przytulniej, jaśniej.
Każdy lubił tu przychodzić, ale nikt z dolnych poziomów się do tego nie przyznawał. Lekkie ukłucie zazdrości towarzyszyło każdemu kto tu wchodził. Wszystko było oczywiście ogólnie dostępne, ale to małe ukłucie gdzieś w trzewiach pozostawało gdy człowiek zjeżdżał zimną windą na niższe poziomy.
Selena i Beth nie myślały jednak o tym w tej chwili. Żwawym krokiem zmierzały do Kantyny „Stara Ziemia” która miała połączenie z sala Audiowizualną i dostęp do łącza KOSMO-120 pozwalającego na odbiór transmisji z przestrzeni kosmicznej.
Chłopaków chyba coś zatrzymało, nie było ich kiedy weszły. Zajęły stolik. Selena poszła po piwo. Puszki zachodziły szronem zaraz po otwarciu.
- Jeden z fajniejszych wynalazków na gorące dni, ale tutaj – uśmiechnęła się do swoich myśli.
Beth nie mogła się doczekać początku. Skądś wytrzasnęła nawet małą chorągiewkę ulubionej drużyny.
Trójwymiarowe postacie zawodników w naturalnych rozmiarach wybiegły na boisko, mecz się rozpoczął.
Zebrani goście w kantynie zachowywali się jak na prawdziwym meczu. Krzyki, gwizdy, wiwaty. Odgłosy triumfu i jęk zawodu. Brakowało tylko zapachu jaki towarzyszy prawdziwemu meczowi. Nie da się go opisać, trzeba tam być żeby zrozumieć. Selena tylko raz była na prawdziwym meczu w Los Angeles, ale wrażenie jakie na niej wywarł zostało na długo.
Po dziesięciu minutach, w połowie emocjonującej akcji, kiedy wszyscy wstali z miejsc, obraz znikł bez ostrzeżenia. Zamiast niego pojawiła się twarz Dyrektora Generalnego Ymira A.
- Informuję, że ze względu na burzę śnieżną i zły układ planetarny siła łącza jest zbyt słaba na cele nie służące pracy i bezpieczeństwu kolonii. Od dzisiaj, do odwołania, łączność międzyplanetarna będzie dostępna jedynie w przypadku największej potrzeby za pomocą komputerów w Sali Komunikacyjnej na poziomie B. Za przejściowe utrudnienia wszystkich przepraszamy.
I zniknął. Krótka sucha informacja i dobranoc wszystkim. Zabawa się skończyła można się rozejść.
Większość stała wpatrując się w miejsce gdzie przed chwilą widniała holograficzna łysa pała Dyrektora.
Informacja powoli sączyła się do mózgów zebranych.
- KURWAAAAA! – wrzask jednego z kibiców przeszył ciszę, niczym wystrzał. – KUUUURWA!!!
Seleną aż wzdrygnęło, nie był to krzyk zwykłej frustracji. Było w nim coś jeszcze, gniew i wściekłość niewspółmierne do wydarzeń. Mężczyzna który krzyczał stał kilka stolików od nich. Jego kumpel próbował go uspokoić, ale krzykacz go odepchnął. Górnik upadł uderzony w twarz, zaczął krwawić.
Selena bezwiednie przełknęła ślinę, kiedy doleciał do niej zapach krwi. Ciepłej krwi……..
Krzykacz rzucił się na kompana i wgryzł się zębami w krwawiący nos.
Nikt się nie poruszył.
Czy był to zapach krwi, czy niecodzienność sytuacji. Takie sceny ogląda się w horrorach klasy B. Ten rozgrywał się o ironio w kantynie na poziomie B na odległej zimnej planecie.
Trzymana przez Selenę puszka piwa zaczęła powoli wyślizgiwać się z palców. Stała jak zahipnotyzowana wpatrując się w scenę przed sobą. Puszka spadła na ziemię. Piwo rozlało się na kombinezon. Wyrwało to ją z transu.
Wzdrygnęła się na wspomnienie własnych myśli. Poczuła mdłości.
Odwróciła się i podbiegła do śluzy wejściowej. Nacisnęła przycisk alarmu ochrony. Dźwięk syreny zaczął wyrywać stojących ludzi z odrętwienia.
Selena podeszła do Beth i pociągnęła ją w stronę wyjścia. Przepuściły wbiegającą do kantyny ochronę.
Chciała znaleźć się jak najdalej od tej sali, sceny i zapachu. Chciała zapomnieć o wrażeniu, o myślach, o pragnieniu jaki poczuła.
Ruszyły w stronę windy, z kilkorgiem ludzi. Beth się nie odzywała.
- Chodźmy się napić czegoś mocniejszego. Należy nam się – zwróciła się w jej stronę.
Beth tylko skinęła głową.
Dojechały na poziom C i ruszyły do starej dobrze znanej kantyny C-28. Po drodze Beth się trochę ożywiła.
__________________ Nie musisz być szalony żeby tutaj pracować, ale to pomaga:) |