Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2010, 01:46   #4
Amanea
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Gdyby tak można było cofnąć czas... O ile łatwiejsze byłoby życie. Cofnąć dawno podjęte decyzje; działania, które lata temu wydawały się słuszne, a prowadziły jedynie do samotności i polegania tylko na sobie; czyny, które sprowadziły cierpienie na niejedną osobę. Na dodatek żaden z celów nie został jeszcze osiągnięty. Może i była bliżej, może i wiedziała więcej, może i nauczyła się wiele... Ale koszt tych doświadczeń był tak duży, że czasem zastanawiała się, czy aby czyny przeszłości na pewno miały sens. Czy to, do czego dążyła, warte było aż tyle? Nie wiedziała. Jednak mimo wszystko, musiała znaleźć odpowiedź. Odpowiedź na to i na wiele innych - być może ważniejszych - pytań.

Cóż podkusiło ją do podróży z tą grupą? Ciężko powiedzieć. Być może świadomość, że nie poradzi sobie sama w takim miejscu. Być może potrzeba towarzystwa, ileż można działaś samotnie? No, może nie była aż taka sama. Miała wszak swoją boginię, swoją magię i Otta. Może nie był zbyt rozmownym kompanem, ale na pewno nie zamierzał jej opuścić. Zazwyczaj przesiadywał na ramieniu elfki, ciemnymi oczkami uważnie lustrując okolicę. Otto był jaszczurką - małym, niepozornym gadem o czarnych łuskach, połyskujących granatem, zupełnie jak włosy jego właścicielki.


Choć tak niepozorny, czasem tylko jego obecność pomagała jej przetrwać ciężkie chwile. Mimo wszystko zdecydowała się na podróż z tą ekipą, nie była już sama, choć wciąż samotna. W każdym razie cisza nie doskwierała już tak bardzo, a ona znów potrafiła się uśmiechać.

A teraz jeszcze Myth Drannor. Miejsce, w którym mogła się tyle dowiedzieć. Niestety - nie wszystko poszło po ich myśli. Czarty pojawiły się znikąd, a Tomas wykorzystał magię zwoju, co wydawało się w tej sytuacji najrozsądniejszym pomysłem. Niestety efekt zaklęcia był zupełnie odmienny od oczekiwanego. Wcale nie znaleźli się tam, gdzie być powinni. Zamiast tego zdawało się, że nadal są tam, gdzie byli. Coś było inaczej, ale nie potrafiła jeszcze określić dokładnie co. Wtem pojawili się elfowie, co dziwniejsze - pochodzenia różnego. Ravarath była niezmiernie zdziwiona tą wizytą. Trudno było powiedzieć, skąd się wzięli. Oni najwyraźniej również zdziwieni byli obecnością grupy. Świadczyła o tym choćby nieufność z jaką ich podjęto.

Elfka postąpiła o krok do przodu, unosząc dłonie wnętrzem ku górze w zwyczajowym powitaniu. Długie, czarne - połyskujące granatem - włosy opadały swobodnie aż do pasa, kontrastując z biała skórą. Błękitne oczy, nakrapiane złotymi cętkami skierowały się ku nieznajomym. Naszyjnik, spoczywający na jej piersi, prezentował symbol Mystry. Acz ci, którzy już ją znali wiedzieli, że nie tylko magią objawień potrafi się posługiwać.
- Jestem Ravarath Al'thiana. - przedstawiła się, by zaraz dodać - Nie mamy złych zamiarów. - odezwała się w śpiewnej, elfiej mowie - Cokolwiek się stało, jesteśmy tu przez przypadek, a osoba, która jest za to odpowiedzialna...zniknęła. - wyjaśniła obcym.
Mimo uprzejmej postawy, zachowywała jednak ostrożność. Na szczęście patrol - czy jakkolwiek ich zwać - nie rzucił się od razu na nich, zatem była szansa, że zechcą rozmawiać.
 
Amanea jest offline