Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2010, 21:54   #17
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Spacer korytarzami bazy, szczególnie na dostępnym dla wszystkich poziomie C, od kilku dni nie należał do przyjemności. Dhiraj chciał pomagać ludziom uporać się z ich problemami, sprawić, żeby stali się szczęśliwsi, bardziej zadowoleni ze standardów obecnego życia. Chciał, by czuli się tu swojsko i bezpiecznie.

Jednak mniej więcej od tygodnia twarze mijanych robotników, mechaników i innych mniej lub bardziej sobie znanych osób, wyrażały napięcie. Byli poddenerwowani, oschli i jakby nieco wystraszeni... Byli bardziej podejrzliwi i ostrożni. Było to widać zarówno w ich oczach, jak i gestach, w ruchach całego ciała. Nie wyglądali na rozluźnionych, zadowolonych, nawet na zmęczonych. Byli spięci. Może to informacje o tych morderstwach i samobójstwach tak nimi wstrząsnęły? To raczej mało prawdopodobne, przeciętny człowiek nie przejmował się statystykami, ludzie nie mięli pojęcia, jak drastycznie i jak bardzo zwiększył się stopień agresji wśród mieszkańców bazy w porównaniu do poprzednich lat. Fakt, zbrodnia wstrząsa ludźmi, jednak nie do tego stopnia, a już nie ludzi tutaj, których kontrakty zawierały klauzulę traktującą o ryzyku zagrożenia fizycznego i psychicznego, w końcu to niezbadana planeta. Nawet jeśli nie byli na to przygotowani, to po kilku miesiącach i pierwszych takich incydentach szybko zdali sobie sprawę, że Darwin miał całkowitą rację. Jeśli ktoś nie zdoła się przystosować, zginie. Ludzie to zrozumieli i chodź nie mogli przejść nad śmiercią do porządku dziennego, to nie było to dla nich tak szokujące, jak gdyby zdarzyło się to na Ziemi.

Może to zbliżająca się koniunkcja planet i będący jej następstwem tymczasowy brak łączności z Ziemią odebrał siły witalne i spokój ludziom? Nadchodzi mroźna zima, mija połowa zakontraktowanego czasu pracy tutaj, zmniejszają temperaturę w pokojach mieszkalnych, stres w pracy z powodu często psujących się urządzeń... Człowiek czeka tylko na rozmowę z rodziną, na słowa otuchy i wsparcia od bliskich, a okazuje się że przez pewien, teoretycznie krótki, ale jednak, czas będą bez kontaktu.

Nie, to nie może być to. Hindus miał dziwne wrażenie, że ta nerwowość ma przyczynę gdzieś głębiej w psychice, i jest związana z czymś odmiennym, może nawet z czymś, co pierwotnie nie powinno mieć z tym nic wspólnego. Nie miał tylko pojęcia, co to by mogło być i jak to możliwe, że nikt wcześniej tego nie odkrył.

Zagłuszył te myśli wchodząc do Trauma– Er i wymieniając uśmiech z małżonką. Nie przepadał nad aparaturą leczniczą, jednak był pełen podziwu dla wyposażenia bazy, na które VITELL wydał grube miliony.

Obecnie w komorach regeneracyjnych znajdowały się trzy osoby, jedna z wypadku, druga mocno ucierpiała w bójce, a trzecia... Trzeci był niedoszły samobójca od "ciekawego okaleczenia".

Pierwsze, co rzucało się w oczy to właśnie oczy. Z jakiegoś powodu powieki nie zamknęły się, mimo iż pacjent spał. Wskazywała na to zarówno praca mózgu, jak i brak jakiejkolwiek reakcji na przybycie i gesty lekarzy. I, co dziwniejsze, oczy nie były częściowo przymrużone, tylko w pełni otwarte, na co Dhiraj nie mógł znaleźć wytłumaczenia.

Kolejną zagadką były cięcia na obu przedramionach. Były to jakieś dziwne wzory, takie same na obu rękach, co świadczyło o tym, że nie miało być to zwykłe samobójstwo. Faktycznie, rany były głębokie i gdyby nie szybka pomoc, wykrwawiłby się, jednak musiał mieć jakiś cel w wycinaniu sobie tych konkretnych wzorów, zajęło mu to zbyt wiele czasu, żeby miało być bez znaczenia. Może ustalając pochodzenie wzorów da się ustalić motywy próby samobójczej? Jakiś kult czy starożytne wierzenia? Nie wykluczone, chociaż nieco naciągane...

Następnym objawem tego nietypowego załamania było zachowanie ofiary podczas zatrzymania. Na hologramie, pokazanym przez Kamini, wyrywał się i krzyczał coś niezrozumiale. Brzmiało to zupełnie obco, nie przypominało żadnego języka który choćby raz słyszał doktor. Jednak samobójca nie powtarzał się, co mogło świadczyć o świadomości jego poczynań i chęci przekazania czegoś konkretnego. Czasem ludzie chorzy psychicznie wybierają jakieś słowo lub zdanie, które powtarzają niemalże bez opamiętania, szczególnie w sytuacjach stresowych. Zdarza się, że jest zniekształcone lub wypowiadane w mało znanym języku, którym akurat ofiara się interesowała, jednak chyba nie w tym wypadku, trzeba będzie to zbadać.

Nim Dhiraj zdążył to skomentować, czy zadać jakiekolwiek pytanie, zjawiło się dwóch wysokich stopniem ochroniarz VITELL z rozkazem zabrania samobójcy. Gdy tylko Kamini próbowała im wytłumaczyć, w jak poważnym stanie jest pacjent, pokazali że rozkazy, jak bardzo absurdalne i niebezpieczne nie były, będą jedynymi wytycznymi jakimi będą się kierować. Byli nawet zdecydowani użyć siły, co oczywiście nie było konieczne.

- Spokojnie, panowie. Oczywiście pomożemy Wam zabrać pacjenta. Kochanie, sprowadź pomoc, sami go nie przełożymy...- Po ostatnim zdaniu skierowanym do Kamini, przeszła ona do dalszej części kompleksu, by po chwili wrócić z dwoma pomocnikami.
- A gdzie, jeśli wolno wiedzieć, zabierają panowie rannego?- Spytał hindus, podczas gdy dwaj przybyli asystenci przenosili powoli niedoszłego samobójcę do mobilnej wersji SFR.
- Na poziom B. Nic więcej nie powinno pana interesować, doktorze Mahariszi- odpowiedział jeden z ochroniarzy po chwili myślenia.

Gdy tylko pacjent został umieszczony w SFR, panowie w kamizelkach wyprowadzili go z pomieszczenia, a pracownicy medyczni wrócili do swoich zajęć. Małżeństwo lekarzy wymieniło spojrzenia. Dlaczego mieliby przenosić mało ważną osobę do bloku B i ryzykować transport w tak ciężkim stanie? Mógł spokojnie dojść do siebie tutaj, nawet w przypadku ataku paniki nie mógł wyrządzić krzywdy sobie ani innym, był pod ciągłą obserwacją. Więc dlaczego?
Przejrzeli jeszcze raz zapis holograficzny, jednak nie zauważyli nic nowego.

- A ta krew płynąca z ust? Oberwał podczas szarpaniny?
- Nie, nadgryzł sobie język. Nic groźnego, trochę krwi ale nic więcej.

- Hm... Przegraj mi to, dobrze? Przejrzę to potem i poszukam może czegoś w sieci... Aaa, no i zrób mi kopię karty tego pacjenta, puki dyrekcji się o nich nie przypomni, i zabierz do pokoju, jak skończysz pracę.
- Oczywiście. Wracasz do biura?
- spytała kobieta, przegrywając holofilm na WKP męża.
- Tak, muszę się jeszcze przygotować do jutrzejszych terapii. Do zobaczenia później. I dzięki za powiadomienie o tym pacjencie.

Kobieta uśmiechnęła się tylko i każde z nich wróciło do swojej pracy.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline