Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2010, 09:54   #39
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Rozmowa w biurze u Hiddinka nie trwała długo. Trudno się jednak temu dziwić, skoro większość rozmówców miała za sobą „trudną” bądź długą noc.

Amanda skierowała się po niej bezpośrednio do redakcji. Trzymając w ręku komplet zdjęć od Herberta jeszcze w taksówce przyglądała się twarzy tej pięknej kobiety. Była pewna, że gdzieś kiedyś już ją widziała, ale nie mogła skojarzyć gdzie. Nie dawało jej to spokoju.

Pędem pokonała schody do redakcji. Porter przyjął Amandę nadzwyczaj miło, wszakże obiecała mu w zamian dobrą kolację. Zasiedli w jego gabinecie przy biurku, na którym leżały pogrupowane w stosy wycinki kronik towarzyskich, jakieś księgi oraz zamówione zdjęcia z pogrzebu Angeliny.

Kobieta zaparzyła im dobrej kawy po czym wtajemniczyła przyjaciela w to, czego czy raczej kogo szuka. Strong, przyzwyczajony do dziennikarskiego nosa Amandy nie zadawał zbędnych pytań.

Wyszukał dla niej w międzyczasie adres Walenjewa skojarzony z numerem telefonu, z którego dzwonił. Jak się okazało Rosjanin dzwonił z jednego z portowych barów o mocno brzmiącej nazwie „Śmiały harpunnik”.
Amanda westchnęła, ale obiecała sobie, że poda te informacje Dwightowi. Na tym polu to on był specjalistą.

Na pierwszy ogień poszukiwań poszły zdjęcia, które fotograf zrobił żałobnikom. Niestety mimo iz przyglądała się dokładnie każdej fotografii, wśród twarzy nie rozpoznała nikogo ze znanych jej osób ani jakichś szczególnie podejrzanych osobników. Zagłębili się więc z Porterem w przegląd kronik i annałów towarzyskich. Mozolnie śledziła plotki i zdjęcia z życia śmietanki towarzyskiej Bostonu. Czas upływał. Zegar zdążył już dwa razy wybić pełną godzinę.

W końcu trud się opłacił. Na jednej z fotografii rozpoznała twarz kobiety ze zdjęcia otrzymanego od Herberta. I podpis – Otylia Callahan. Teraz dopiero skojarzyła nazwisko z twarzą. Oczywiście! Znana sybarytka i skandalistka, a zarazem jedna z dziesięciu najbogatszych partii w Bostonie, dziedziczka wraz ze starszą siostrą Modestą fortuny Callahanów. Klanu Callahanów – obrzydliwie bogatych potentatów bawełnianych znajdujących się w czołowej pięćdziesiątce pod względem wartości majątku. Dlaczego wcześniej o niej nie pomyślała? Miały nawet okazję spotkać się na jakimś bankiecie, kiedy Amanda przeprowadzała wywiad z gronem bostońskich biznesmenów na temat przyszłości miasta.
Ale co taka panna z wyższych sfer może mieć wspólnego z aferą odkrytą przez Victora???

Postanowiła poszperać głębiej. Natknęła się na kilka skandali związanych z panną Callahan. Jakieś głośne zerwania zaręczyn, picie i całowanie się w miejscu publicznym, niestety nic na temat powiązań z rodziną Duvarro, ich firmą czy sektami.
Zniecierpliwiona odłożyła dokumenty. Może Herbert będzie w stanie dowiedzieć się czegoś wśród swoich kontaktów.

Zebrała zrobione notatki i uśmiechnąwszy się do Portera zapytała:
- Mój drogi Porterze, powiedz mi czy miałbyś ochotę na małą przygodę?
Strong spojrzał na Amandę spod brwi z trochę zaczepną miną:
- A cóż to chodzi po głowie naszej małej dziennikarce? Hmm?
- Czy słyszałeś może o pewnym nocnym klubie o wdzięcznej nazwie „Dance Macabre”?
Porter uniósł brwi ze zdziwienia.
- JA tak, ale skąd Ty o nim wiesz? – zapytał zdziwiony z jakąś niepokojącą nutką w głosie.
- Mniejsza o to skąd – Amanda machnęła ręką - ale mam nadzieję spotkać w nim kilka ciekawych osób. Może udałoby się napisać jakiś reportaż ? – spojrzała niewinnie w oczy przyjaciela i zamrugała rzęsami – Może wiesz jak załatwić wejściówki? – a po chwili dodała – Oczywiście ja zapraszam.
Porter przyglądał jej się bardzo pilnie, po czym odparł trochę zmartwionym głosem:
- Cóż... chyba wiem kogo spytać. Zadzwonię do ciebie jutro. Mam nadzieję, że nie chcesz wpakować się w nic niebezpiecznego? I tak już jesteś nad wyraz tajemnicza w ostatnim czasie.
- To nic Porterku, naprawdę. Muszę po prostu obejrzeć ten pływający lokal inaczej moja dziennikarska ciekawość mnie zeżre – zaśmiała się trochę nerwowo.
- No dobrze panienko Gordon – powiedział Strong już trochę udobruchany. – Tylko uprzedzam, to nie jest lokal dla grzecznych panienek.
- Ale będę miała przecież ciebie u boku – uśmiechnęła się kobieta i zaczęła pakować rzeczy. – Lecę w takim razie, bo dziś padam z nóg. Będę czekała na twój telefon.
Opuściła biuro posławszy Porterowi całusa.

Naprawdę padała z nóg. Jedynym planem na dziś stał się więc telefon do Hiddinka i Garetta z wieściami z dzisiejszych poszukiwań, a potem kąpiel i porządny sen.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline