Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2010, 12:29   #7
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
O czym ta kobieta mówiła? Drapieżnikiem? Do świadomości Angeliny docierała zaledwie część informacji, które starała jej się przekazać Rebeca. Pojęła jedno, to, co było dla niej szansą. Naprawdę istniało lekarstwo.

-Jakie dziecko nocy? O czym ty mówisz Rebeco?- spytała Angelina pomiędzy falami bólu - Jakie zabijanie? Jezu... - zajęczała chwytając się za głowę. - Gdzie jest mój ojciec? Dlaczego tak mnie karze?
- Twój ojciec nie ma z tym nic wspólnego. Zapomnij o nim, tak jak on o tobie. Zostałaś wybrana, nie odrzucaj szansy. Przed tobą stoją drzwi do nieśmiertelności. Masz szansę, by wejść na Olimp i patrzeć w dół na ludzki padół łez, pełen bólu i nieszczęść. Wystarczy, że powiesz tak a już jutro zapomnisz o chorobie i śmierci.
Rebeca wstała i odstawiła zupę. Stanęła nad Angeliną i rzekła:
- Pamiętasz jak wczoraj ukoiłam twój ból? To może się powtórzyć, nie bój się. Widzisz przecież, że nic ci tutaj nie grozi.
Angelina spojrzała na Rebecę możliwie najprzytomniej.
- Nie jestem naiwna Rebeco. Zostałam wybrana powiadasz... Dlaczego? Co jest we mnie tak specjalnego, lub co mogę ofiarować tobie w zamian? Nie będę udawać, że jestem dzielna i że twoja propozycja, nawet jeśli brzmi jak szaleństwo, jest mi obojętna. Chcę jednak wiedzieć, szczerze, co się za nią kryje. - powiedziała - Kim naprawdę jesteś?
- Jesteś wartościową kobietą i musisz o tym pamiętać. A powód dla którego cię wybraliśmy poznasz już niebawem, cierpliwości. Pytasz kim jestem? Pamiętasz opowieści z dzieciństwa o ludziach kryjących się w nocy i karmiących się ludzką krwią. Wampirach. Właśnie tym jestem. Wampirem jak to się zwykło mawiać, choć ja wolę określenie kainita. Jesteśmy wyższym gatunkiem ludzi, przyszłością. Kolejny krokiem na drodze ewolucji. Masz szansę stać się jedną z nas. W niepamięć pójdą choroby, cierpienie i strach przed śmiercią. Wystarczy, że powiesz - tak. Poznałaś już moc mojej krwi, więc wiesz że nie kłamię.

Włoski na karku Angeliny zjeżyły się. Te oczy, ta blada cera i zimne jak lód ciało... W jakiś sposób, intuicyjnie, wiedziała, że ta kobieta nie kłamie. Wyższy gatunek, o matko! Zadrżała, ale tym razem nie z bólu, lecz z przerażenia.

- Ale... to twoja krew mnie uleczyła? Jak... jak to możliwe, przecież wampiry są martwe? ... - w tej sekundzie pojęła w ogóle co powiedziała i jak nielogicznie i absurdalnie to brzmiało. Przecież ONE nie istniały!
- Więc aby żyć będę musiała zabijać i żywić się krwią innych ludzi? - spytała z powagą w głosie.
Boże czy ja majaczę? - pomyślała - czy to zwidy wywołane guzem?
- Wiem, że to dla ciebie trudne do zaakceptowania i zrozumienia. Z czasem jednak spojrzysz na to wszystko inaczej. To twoja jedyna szansa, być żyć. Na dodatek życiem wiecznym. Wejdziesz do grona nieśmiertelnych, rozumiesz? Możesz oczywiście odrzucić naszą propozycję, nikt nie będzie cię na siłę przemieniał. Wasyl taki nie jest. Daje ci możliwość wyboru. Któż by z takiej szansy nie skorzystał?
Rebeca przerwała na chwilę i spojrzał w oczy Angeliny:
- Pytasz, czy będziesz zmuszona zabijać? A czy lew zabija antylopę? Nie! On się żywi. Stając się jedną z nas, staniesz też ponad prawem wymyślonym dla ludzi. To nasz gatunek jest nadczłowiekiem o którym pisał Nietzsche.
To o czym mówiła Rebeca było tak logiczne, ale zarazem tak straszne dla Angeliny. To tak jak ojciec idealizował kiedyś to kim jest i czym się zajmuje. Pamiętała jak argumentował, że jego biznes daje utrzymanie wielu rodzinom, że jest niemal dobroczyńcą ludzkości. A był zwykłym mafiozo.
Ale chciała żyć!
- Wiem, że w czasie bólu, kiedy nie będę już mogła go znieść, zgodzę się na wszystko... czy to wystarczy za odpowiedź? - odparła szeptem.
- Wybór musi być świadomy. Wiem, że twoja sytuacja jest wyjątkowa. Musisz jednak powiedzieć tak - świadomie, niezależnie od okoliczności. Wiem to trudne. W tej chwili mogę ponownie ukoić twój ból, byś mogła lepiej przemyśleć sytuację. Dasz mi odpowiedź jutro, zgoda?
Tego się obawiała. Jednak zdawała sobie sprawę, że tak łatwo nie wykręci się od odpowiedzi. Kiwnęła więc tylko głową na znak zgody.

Rebeca ponownie napoiła ją krwią. Angel nie zastanawiała się nawet nad faktem, że pije TAKI płyn. Oszołomiona kolejnymi spazmami przyjęłaby wszystko żeby tylko ucisk w głowie minął. Życiodajny płyn jak gęsty miód rozlewał się po jej organizmie gasząc pożar w receptorach bólu.
Kiedy obudziła się ponownie Rebeci już nie było.

I po raz kolejny poczuła się jak nowonarodzona. To było cos niesamowitego. Przeciągnęła się powoli i usiadła na łóżku.
Coś co kiedyś uważała za normalność, jak zdrowy, mocny sen, zwykłe codzienne czynności, jedzenie, toaleta, coś czym człowiek nigdy nie zaprząta sobie głowy, uważając je za czynności drugiej kategorii, dziejące się jakby z automatu, urastało teraz niemalże do rangi cudu.
Co za ironia! Kiedy zmieniają się priorytety, a człowiek cofa się niejako do poziomu zwierzęcia nie myśląc już o realizowaniu innych potrzeb niż fizyczne.
I kto to mówił? Ona, wykształcona pani doktor z ambicjami zrobienia specjalizacji w zakresie chirurgii plastycznej. Ile naprawdę warte było jej życie? Czy ktokolwiek będzie o niej pamiętał czy za nią tęsknił?
Matka nie żyła od kilku lat, a ojciec… No cóż. Była jego oczkiem w głowie, dopóki nie dorosła i nie zapragnęła niezależności. Ale czy naprawdę ją kochał?
Pamięta jak myślała, że bez matki jej świat już nigdy nie będzie taki sam. A jednak życie toczyło się dalej i mimo, że odczuwała pustkę w sercu musiała ułożyć sobie życie i ponownie nauczyła się nim cieszyć.
O tak. Angelina kochała życie. Kochała brać je pełnymi garściami i miała jeszcze wiele planów na dalsze lata.
Ale teraz? Stan jej zdrowia pogarszał się już nie z dnia na dzień, ale z godziny na godzinę. Lekarze tylko kręcili głowami. Sama zresztą dobrze wiedziała, że choroba jest już tak zaawansowana, że kolejne chemioterapie tylko ją osłabią i wyniszczą przyspieszając koniec.
Jak każdy śmiertelnie chory liczyła do końca na cud.
Czy właśnie taki cud jej zaproponowano? To co mówiła Rebeca brzmiało przerażająco i niewiarygodnie, ale czy tak naprawdę miała wybór?
Nie mogła dłużej usiedzieć. Wstała i zaczęła chodzić po pokoju. Nie wiedziała nawet jaka jest pora dnia.
Mogła walczyć ze swoim sumieniem, bo jeśli to, czego się dowiedziała było prawdą, miała się zmienić w jakąś żądną ludzkiej krwi bestię, ale z drugiej strony dawano jej szansę na drugie, inne życie.
No właśnie. Inne. Czyli jakie? Kim byli ci Kainici czy raczej wampiry? Czego od niej chcieli w zamian?
Do cholery! Jej ścisły umysł nie umiał, nie chciał zaakceptować faktu, że była jakimś podrzędnym gatunkiem, którym żywił się drugi, tak podobny do ludzkiego i tak zarazem obcy. Czy chciała zostać żywym trupem mordującym swoich pobratymców? Boże jak to zabrzmiało!
Robiło jej się niedobrze na samą myśl, że mogłaby wbijać kły w szyję drugiego człowieka po to aby wypić z niego życiodajny sok. Bo chyba tak to się odbywało? Jak w filmach?
Ale przecież kilka godzin temu jeszcze piła właśnie krew! I piła ją z przyjemnością – pomyślała przyznając się do porażki własnych wartości. Była lekarzem! Niech to szlag, miała ratować życie ludzkie a nie je odbierać!!

Czuła się jak szczur laboratoryjny wpuszczony do akwarium, który biega w kółku aż do upadłego. Co miała zrobić???

Czas płynął, a w głowie Angel cały czas pojawiały się sprzeczne myśli.

Będziesz musiała zapomnieć o rodzinie, przyjaciołach, pracy i tym wszystkim co do tej pory było twoją codziennością. W zamian otrzymasz coś bardzo cennego, coś za co wielu oddałoby nie tylko życie ale i duszę. Dar ten jednak jak mówię niesie za sobą także wielkie obciążenie, czy wręcz jarzmo… staniesz się dzieckiem nocy, krawym drapieżnikiem, który będzie musiał co noc zabijać, by żyć. Rozumiesz?

Słowa Rebeci wciąż brzmiały w jej uszach. Zabijać aby żyć… Jakie to smutne. Ale przecież nawet człowiek zabija inne stworzenia po to żeby żyć. Lubiła mięso i nie miała oporów, mimo, że wiedziała, że dla przyjemności jej podniebienia morduje się zwierzęta. Stała oparta o ścianę zakrywając dłońmi twarz.

A czy lew zabija antylopę? Nie! On się żywi. Stając się jedną z nas, staniesz też ponad prawem wymyślonym dla ludzi. To nasz gatunek jest nadczłowiekiem o którym pisał Nietzsche.”

Czy tak wygląda kuszenie przez diabła? Angel coraz słabiej walczyła z wyrzutami sumienia i oporami. Nie chciała umierać! Jeszcze za mało życia skosztowała aby teraz potulnie odejść w cierpieniu! W jej duszy pojawił się krzyk, krzyk, który cisnął jej się na usta i który w końcu wydobył się z piersi. Ostatni krzyk buntu i żałości w swojej bezsilności wobec praw natury i chęci przeżycia.

Wiedziała, że jak tylko pojawi się Rebeca powie TAK.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline