Wątek: [DnD] Mag
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2010, 14:35   #1
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
[DnD] Mag

Wrota Baldura
Rok 1372

Mag zdecydowanie nie był zadowolony nowym uczniem. Chłopaka przyprowadzili godzinę temu. Najwyżej szesnastoletni Davlamin Milner wyglądał... normalnie. Szczupły, nie chudy, normalnej postury, nie za silny, blondi. Nic nie było takiego co go wyróżniało. Wredny charakter był zwyczajny u tak bogatych nastolatków, a Isavir bardzo nie lubił zarozumiałych bogaczy. Rodzice chłopaka byli rozsądnymi ludźmi, bogata rodzina z Wrót Baldura, ale miła i szczodra. Dla Isavira zapłacili sporo żeby chłopaka nauczył magi i wychował, przede wszystkim wychował, bo oni nie dawali mu rady. Młodzieniec się rządził, puszył, podobno. Stary mag już go nie lubił.

Nachylił się nad siedzącym chłopakiem bardzo przybliżając swoją pomarszczoną twarz do jego, oczywiście zwykłej mordy.
-Co chłopczyku? Późno się magi zaczniesz uczyć, gówno jak dla mnie z Ciebie będzie. Chyba, że się postarasz. Postarasz się?
...
milczenie
Isavir poprawił okulary. Wziął sobie krzesło i usiadł naprzeciw chłopaka.
Patrzył mu w oczy.
.
.
.
Przez pół minuty nikt nie mrugał, w końcu chłopak się odwórcił i skrzywił.
-He, wygrałem chłopczyku. Wracając do sprawy, będziesz zgrywał ważniaka czy zaczniemy się uczyć?
Chłopak dalej milczał.
- Na litość. Mam cię zacząć bić?
Dalej nic.
-Niech tak będzie.
W jednej chwili w dłoni maga pojawił się kij. W drugiej chwili kij mocno uderzył w głowę Davlamina. Rozległ się wrzask.
- NOOOO. Umiesz wydawać dźwięki. Przyda się w czarowaniu.
- Stary dureń! Uderzyłeś mnie!
- Będzie ładny guz. Nic więcej. Zaczniemy się od razu uczyć?
- NIE!
Parę ciosów kijem później chłopak szedł z wiadrami do studni. Szedł w łachmanach jakie dał mu mag. Po powrocie gdy tylko wszedł z wodą do wieży maga dostał kijem po nogach i upadł wylewając wodę.
- Ojej, jaka szkoda. Musisz uważać. A teraz przynieś wodę.
Sytuacja powtarzała się do północy tego dnia. Jak nie dostawał kijem przy samych drzwiach do na schodach, albo jeszcze przed wieżą.

Następnego dnia Davlamin czyścił podłogi. Za odpowiednią namową.
Mag dobrze się bawił.
Przez cały miesiąc chłopak nie miał żadnego związku z magią. Tylko z przemocą. Można powiedzieć, ze mag zachowywał się jak młodzieniec.
Isavir jednak nie był cały posiniaczony.
Po ów miesiącu, około szóstej rano chłopak został zbudzony.
Isavir położył na biurku chłopaka księgę i całe mnóstwo kartek.
- Sto razy przepiszesz na kartki zaklęcie ze strony trzeciej. Masz czas do północy.
Proste. Dopóki nie okazało się, że księga jest zapisana w nieznanym jeżyku.
Była kara. Potem jednak Isavir nauczył chłopaka wymowy ów zaklęcia. Dzięki niemu przez godzinę Davlamin znał dowolny język. Dziwne, ale działało. Przepisanie sto razy tego zaklęcia zajęło mu trzy dni.
Była kara.
- Dziecko drogie. Jeśli nie wyrecytujesz mi w tej chwili zaklęcia to otrzymasz mocne lanie. Tą chwilą byłą trzecia w nocy, ale zaklęcia zostało zapamiętane.
Przez cały rok, mocnego lania, Davlamin nauczył się na pamięć zaklęć pierwszego i zerowego poziomu. Znanie na pamieć nie znaczyło jednak, że umie się je rzucać. Mimo to Isavir był zadowolony, bardziej z siebie niż z chłopaka, ale wciąż...

Kiedy skończyło się wykuwanie na pamięć, zaczęła się praktyka. Przy rzucaniu magicznego pocisku nieraz było blisko śmierci. Potem jednak Davlamin nauczył się Tarczy i dało się przeżyć samobójcze pociski magi, które później tez opanował.

Szło mu całkiem szybko. Przez półtorej roku nauki stał się beznadziejnym magiem.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^

Ostatnio edytowane przez Fearqin : 06-10-2010 o 19:42.
Fearqin jest offline