Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2010, 20:46   #9
Blaithinn
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Cofała się z każdym jego krokiem patrząc mu niepewnie w oczy.
- Pomożesz mi? Ale jak... - odezwała się drżącym głosem. - Ból ciągle wraca...
Mężczyzna zatrzymał się i spojrzał w oczy kobiecie:
- Już raz ci pomogłem. Mogę zrobić to jeszcze raz. Zaufaj mi. Najpierw zabiorę ból, a potem spokojnie porozmawiamy dlaczego tu jesteś.
Wahała się jeszcze przez chwilę, ale w końcu westchnęła cicho. Jeżeli mógł zmniejszyć nadchodzące cierpienie, to nie zamierzała dyskutować.
- Dobrze... - powiedziała niepewnie i powoli podeszła do łóżka kładąc się na nim. Zamknęła oczy i odetchnęła głęboko starając się uspokoić. - Co teraz?
Mężczyzna imieniem Jeff podszedł do Meyumi. Gdy stanął nad nią poczuła, że bije od niego dziwny chłód. Jakby dopiero wszedł do domu po długim zimowym spacerze. Zadrżała lekko.
- Nie bój się - powtórzył cicho.
Z kieszni wyjął nóż i naciął sobie żyłę na wysokości nadgarstka. Krew popłynęła do ust Meyumi.
- Pij - powiedział już głośniej i bardziej dosadnie Jeff - To cię uleczy.
Meyumi poczuła jak gęsty płyn wpływa jej do gardła i rozgrzewa od wewnątrz. Ból w jednej sekundzie cofnął się, jak ciemność cofa się przed światłem. Napięcie we wszystkich mięśniach zelżało i Meyumi poczuła kojącą ulgę.
- Widzisz tak to działa. Już możesz otworzyć oczy.
Jeff schował nóż i cofnął się o krok. Otworzyła oczy i uniosła się do pozycji siedzącej na łóżku.
- Wiem, że to wszystko pewnie wydaje ci się dziwne i wręcz groteskowe, ale uwierz mi świat nie jest taki, jakim ci się zdaje. Jest wiele rzeczy o których wielu nie ma pojęcia. Rzeczy dziwnych i strasznych. Ty stoisz na progu zrozumienia. Jeżeli otworzysz umysł, będzie dane poznać ci prawdę. Razem możemy pokonać twoją chorobę, pokonać stojącą nad tobą śmierć.
Jeff przerwał swoją mowę i spojrzał głęboko w oczy dziewczyny. Czekał na słowo, na znak zachęty, by mówić dalej.
Odetchnęła głęboko rozkoszując się brakiem bólu. Umysł powoli przyswajał sobie świadomość, że już wszystko w porządku. A więc naprawdę istniało jakieś lekarstwo...
Ale co to było? Jakim cudem działało tak szybko?
Słów Jeffa słuchała z uwaga, by na końcu skinąć głową. Czekała co będzie dalej. To wszystko brzmiało, tak pięknie, że była ciekawa kiedy mężczyzna dojdzie do spraw mniej przyjemnych. Bo przecież nic w świecie nie było za darmo, a już na pewno nie lekarstwo powstrzymujące tak zaawansowany nowotwór jak jej.
- Co zatem mam zrobić?
- To co teraz ci powiem, będzie brzmiało jak dziwna bajka lub opis filmu grozy. Uwierz mi jednak, że jest to najszczersza prawda. Wiedz też, że ja nie miałem takiego szczęścia jak ty. Mnie nikt nie uprzedził, co się będzie działo. Doceń to. - Jeff zrobił krótką pauzę - Musisz zapomnieć o świecie, którym znałaś do tej pory. Jeżeli dokonasz właściwego wyboru, poznasz zupełnie inny świat. Bogaty świat, świat pełen cudów i magii. Przed tobą stoją wrota do nieśmiertelności, Meyumi. Wystarczy, że powiesz tak - a już jutro będziesz taka jaka ja, jak Wasyl i Rebeca.
Patrzyła na mężczyznę z coraz większym niepokojem w oczach. Trafiła na szaleńca. Wariata, który na dodatek posiadał lekarstwo niwelujące ból. Musiała być spokojna, nie mogła go zdenerwować, bo wtedy jej szansa zniknie.
- A Ty, jeśli miałbyś wybór, powiedziałbyś tak?
- Mając dzisiejszą wiedzę, to oczywiście tak. Mnie jednak nikt nie dał wyboru. Przemienili mnie, a potem... - zawiesił głos, gdy zorientował się że mógłby powiedzieć o słowo za dużo - Ty jednak nie musisz się martwić. Dla ciebie przygotowana jest o wiele łatwiejsza droga.
Przy słowach "przemienili mnie" mimowolnie spojrzała na muskulaturę jego ramion.
- Przygotowaną drogę? - powtórzyła niemal szeptem. - Zatem jeśli się zgodzę... będę musiała pójść, tą drogą tak? To będzie cena za Twoją pomoc?
- Wszystko ma swoją cenę. Myślę, że wieczna młodość i zdrowie są tego warte. Przemyśl to sobie.
Wieczna młodość nawet gdyby była możliwa, na obecną chwilę jej nie interesowała, natomiast zdrowie i owszem. Pokiwała powoli głową.
- Zatem do jutra mam czas na przemyślenie czy oczekujesz odpowiedzi już teraz?
- Możesz spokojnie przemyśleć swoją decyzję, takie jest życzenie Wasyla.
Jeff skłonił głowę przed Meyumi i rzekł:
- Zatem do jutra. I oby trafna była twoja decyzja.
Kiwnęła głową na pożegnanie i mężczyzna opuścił pokój zamykając ponownie drzwi na klucz.
Odczekała chwilę i odetchnęła głęboko opadając z powrotem na łóżko.
Musiała zostać porwana przez jakąś sektę. To co opowiadał ten cały Jeff nie mieściło się w głowie... Nieśmiertelność? Świat pełen cudów i magii? Musieli robić ludziom pranie mózgu, ale dla lekarstwa była w stanie zaryzykować. Będzie udawała, że chce współpracować, a gdy ją uleczą i zaufają na tyle by dostała trochę swobody, to ucieknie. Odetchnęła cicho, nie powinno być to trudne. Przecież przez całe życie postępowała, tak jak życzył sobie ojciec, a w sektach oczekują podobnego zachowania.
Nieśmiertelność... Uśmiechnęła się lekko. Wszyscy jesteśmy nieśmiertelni, odradzamy się w nowych ciałach dążąc do doskonałości...
Lecz ona chciała pożyć jeszcze w obecnym ciele. Tak niewiele w tym życiu zobaczyła, poznała... A gdy otworzyła się przed nią szansa, by choć trochę go zakosztować, wszystko runęło przez raka... Kiedyś powiedziałaby karma, ale teraz tak nie myślała. Chciała żyć, nawet jeśli oznaczałoby, to chwilowe podporządkowanie się szalonej sekcie.
Wstała z łóżka i podeszła do szafy. Musiała się jakoś specjalnie ubrać, by wyglądało, że jej zależy. Wzrok Meyumi padł na chińską sukienkę.
Tak, ona będzie najlepsza.
Tylko nie może jej teraz założyć, gdyż ją pogniecie. Ale jak przy tym zamurowanym oknie miała określić czas? Przeszukała dokładnie szafę i znalazła swój srebrny zegarek, a także komplet spinek do włosów. Uśmiechnęła się zadowolona. Będzie mogła spróbować się odpowiednio uczesać.
Zegarek położyła na biurku, wszystko na jutro było gotowe, pozostawało czekać...
 
Blaithinn jest offline