Wątek: [DnD] Mag
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2010, 21:29   #2
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Davlamin, kiedy dowiedział się o decyzji jego rodziców na temat jego przyszłości, zdenerwował się jak rzadko. Rozbił kilka wazonów, poprzewracał krzesła w pomieszczeniu jadalnianym, porozrzucał wszystko co miał pod ręką, a czego nie zdążyli złapać służący. Był wściekły. Jak mogli jego, Davlamina Milnera, przyszłego właściciela kantorów, sklepów, magazynów i bogowie raczą wiedzieć czego jeszcze, wysyłać na naukę do jakiegoś zgrzybiałego, starego, śmierdzącego i obleśnego dziada?! Nie mieściło się to w jego głowie.
Jego krzyki, wrzaski i groźby na nic się jednak zdały. Decyzja rodziców była nieodwołalna. Nic nie dały także próby wzbudzenia w matce litości, która zawsze działała. Byli nieugięci.

Po przybyciu na miejsce, okazało się, że lokum starca śmierdziało, było w nim brudno, a miejsce, na którym miał spać, można było w najlepszym wypadku nazwać barłogiem. Po tym, jak SAM musiał przenieść wszystkie swoje rzeczy, których i tak wziął nad wyraz mało, starzec zaczął coś do niego mówić. Śmierdziało od niego starą rybą i potem. Chłopakowi aż zakręciło się w głowie. Davlamin postanowił jednak nie odzywać się do starca. Stwierdził, że dzięki temu ten każe mu wracać do domu, co zrobił by z czystą przyjemnością. Tak się jednak nie stało, co wielce chłopaka zdziwiło.
Po chwili wpatrywania się przez starca w oczy Davlamina, chłopak zainteresował się muchą, latającą koło okna. Była z pewnością ciekawsza niż ten kretyn, który miał go podobno czegoś nauczyć. Wątpliwym było jednak, czy sam cokolwiek potrafi, nie mówiąc już o przekazywaniu wiedzy.

Na słowa o staraniu się, młodzieniec uśmiechnął się jedynie ironicznie. Po usłyszeniu groźby, zrobił to samo. Był pewien, że starzec nie ośmieli się go nawet tknąć. Mylił się jednak. Po pierwszym uderzeniu, był w szoku.
- Stary dureń! Uderzyłeś mnie!- krzyknął, zrywając się na równe nogi.
- Będzie ładny guz. Nic więcej. Zaczniemy się od razu uczyć?
- NIE!- wrzasnął chłopak. Nie spodziewał się, że jego upór tak szybko zostanie utemperowany przez starego sadystę. Nie dość, że został zagoniony do fizycznej pracy, to jeszcze dostał jakieś stare, śmierdzące szmaty, w których musiał pracować. Tak wściekły jeszcze nie był nigdy. Do tego, starzec znęcał się nad nim. Podkładał mu kij pod nogi, aby ten wywracając się wylał wodę. Albo szorowanie podług. Czy ten stary kretyn nie miał od tego służby? Z resztą co go to obchodziło, czy kogoś od tego miał. Z pewnością Davlamin nie był od mycia podług, noszenia wody czy innych prac fizycznych, do których zmuszał go stary pryk.

Po miesiącu chłopak powoli przyzwyczajał się do pracy. Miał jednak nadzieję, że w końcu to się skończy. Nie miał zamiaru używać rąk stworzonych do liczenia pieniędzy, miłości, liczenia pieniędzy, przyjemności i liczenia pieniędzy, marnować na wykonywanie poleceń jakiegoś starego wapniaka.
Po miesiącu, Davlamin dostał inne zadanie. Miał przepisać jakieś zaklęcie. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że miał przepisać zaklęcie w języku, którego w ogóle nie znał. Miał na to cały dzień. Jak się szybko okazało, przepisanie sto razy zaklęcia w języku, którego zupełnie nie znał, nie było takie łatwe. Wręcz przeciwnie. Było cholernie trudne. Kiedy nie zdążył, dostał cęgi. Jak za wszystko, czego nie zrobił, czy co zrobił źle. Chociaż za to, co zrobił dobrze, też dostawał.

W ten dziwny sposób, młody chłopak nauczył się na pamięć kilku najprostszych zaklęć. Obudzony w środku nocy, potrafił recytować bez błędów wszystkie zaklęcia, które przepisywał po kilkaset razy. Z czasem, Isavir zaczął uczyć swojego ucznia rzucać te czary, które znał. Pierwsze próby okazały się klęską. Z czasem jednak, szło chłopakowi coraz lepiej. Potrafił rzucać podstawowe zaklęcia, które nawet spełniały swoje zadanie. Po prawie dwóch latach nauki zaczął dostrzegać światełko w tunelu. Widział dla siebie nadzieję na zakończenie nauki u sędziwego maga i co najważniejsze, efekty pracy przekraczały jego najśmielsze oczekiwania. A to był dopiero początek.
 
daamian87 jest offline