Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2010, 09:02   #5
Draugdin
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Wysoki, szczupły i dostojny elf stał zamyślony oparty o ścianę tuż przy kominku. Po jego wyglądzie trudno było określić jego wiek. Na pierwszy rzut oka był niewiele starszy od zebranych tu towarzyszy. Jak to w przypadku elfów bywa wrażenie to było jakże bardzo mylące. Jakiś czas temu przecież minął już pierwszą setkę lat. Dla ludzi i innych ras był to okres niemalże dwóch pokoleń. Elfi mag był jednak daleki od chlubienia się tym faktem i daleki był od jakiejkolwiek wyniosłości.

Magii uczył się niemalże od zawsze. Był uczniem zacnego elfickiego czarodzieja Invictusa. W późniejszych latach studiował magiczne księgi na Akademii Afretito. Jednak przez wszystkie te lata dbał nie tylko o sprawność intelektualną ale również o sprawność fizyczną. Z bronią białą radził sobie nie najgorzej i jak większość elfów był niedościgniony w posługiwaniu się bronią strzelecką.

Od zawsze był człowiekiem (a właściwie elfem) czynu. Dlatego też wyruszył ze swoich rodzinny stron aby poszerzać swoją wiedzę i szukać sposobności do sprawdzania i wykorzystywanie jej w praktyce.

Zbliżała się zima. Z wielką i nieukrywana przyjemnością przyjął więc zaproszenie Bliznookiego do zatrzymania się w jego gościnnych progach. Nie przypuszczał nawet, że znajdzie w nim nowego tymczasowego nauczyciela. Ziarno trafiło na podatny grunt i spędzał tu dni w miłym towarzystwie na treningach walki wręcz i doskonaleniu swoich umiejętności magicznych.

Z zamyślenia wyrwały go zapachy potraw. Bliznooki właśnie zapraszał na posiłek. Dania na stole przyciągały uwagę wszystkich możliwych zmysłów. Ruszył z miejsca, podszedł do stołu i zajął miejsce. Posiłek był znakomity. Do tego przedniej jakości trunki oraz ciepło płonącego ognia na kominku. Czasem się zastanawiał czy tak będą wyglądały lata jego starości.

Jastrząb na jego ramieniu zatrzepotał skrzydłami. To był jego drugi chowaniec po tragicznej śmierci poprzedniego. Obecny jastrząb, a dokładnie jastrzębica nosiła wdzięczne imię Miriel i była dobrym towarzyszem czarodzieja. Draugdin usłyszał w głębi głowy głos chowańca – „Zanosi się, że w ten miły wieczór uraczą nas jeszcze muzyką”.

Czarodziej rozsiadł się wygodnie w fotelu z poczuciem sytości po zjedzonym posiłku. Ciepło kominka oraz ciepło wewnętrzne rozchodzące się po żyłach za sprawą sączonego wina sprawiło mi niemałą przyjemność przebywania dokładnie w tym miejscu i w tym czasie.

Z lutni Trivela popłynęły miłe dla ucha dźwięki.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline