Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2010, 11:45   #36
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
- Awaria... – Oscar zwyczajnie nie mógł się zamknąć. Nawijał odkąd tylko rozpoczęli robotę. Seamus zaś stwierdził, że jeśli jeszcze raz spróbuje go bezskutecznie uciszyć, to skończy się to tak, że albo on, albo Oscar, albo obaj zejdą ze zmiany. I to prosto do punktu opatrunkowego. Tam przynajmniej jakieś prochy im dadzą. Wyciszą i może zwolnią z reszty dnia... Pracujący jednak pod presją umysł irlandczyka nie mógł na to pozwolić. No dobra. Czasem nie było kuźwa innej opcji jak kogoś naprostować, ale dziś od rana wszystko się sypało. I jego zasranym, psim obowiązkiem było trzymać to za co był odpowiedzialny, w jednej możliwie nieuszkodzonej kupie... Niemniej mógłby już się zamknąć fagot jeden... – Mówię wam chłopaki. Jak nie szef, to ja bym temu tłuściochowi tak przylutował, żeby zapomniał gdzie gęba, a gdzie dupsko. Pierdolony terierek. Cała ta ich, chuj wie na co zdatna, sekcja tylko pierdzi w stołki. Ranberg dobrze gadał. A ten baryłowaty kutafon jeszcze kwiczał jak prosię, żeby mu uwierzyć bo – tu zaczął przedrzeźniać wysoki tembr głosu terraformera - naprawdę widział Kellera. Kapujecie kurwa? Menda... Pewnie i on te bezpieczniki uszkodził gdy nam kazał ducha szukać. Nosz normalnie mam go kurwa ochotę zajebać!
- Oscar... - tym razem Vinnie nie wytrzymał – Weź ty w końcu mordę w kubeł.
- A ty co Neri? -
w głośnikach tym razem było słychać, że Oscar z ulgą znajduje ujście emocji. Wyraźnie też przerwał robotę, a buczenie pieca, który operował zaczęło powoli nabierać na głośności - Za żydkiem obstajesz papardelu boloński??!
Seamus zirytowany już wystukał na wukapie bezpośrednie połączenie do Oscara bez odbioru u innych.
- Oscar, kuźwa, możesz ględzić i jęczeć jak baba ile ci się podoba. Ale się nie opierdalaj i patrz na wskaźniki. Jeśli przez ciebie będziemy tu musieli spędzić choćby jedną jebaną minutkę dłużej, to postaram się, by nie dawali nam nowego do przydziału, a wtedy obejmiesz fuchę Kellera. A jak nie to spierdalaj do wydobycia. Rozumiemy się?
Widział, że górnik wraca na swoje stanowisko, ale nie doczekał się odpowiedzi. Stłumiony krzyk ledwo przebił się przez kombinezon ochronny. Był na tyle daleko od elektrolizatora, że bez problemu mógł zdjąć hełm co też natychmiast uczynił, błyskawicznie i z ulgą lokalizując wszystkich swoich ludzi. Przez myśl przeszło mu, że się przesłyszał i że jest już solidnie przewrażliwiony. Dopiero gdy zobaczył jak Oscar również ściąga hełm i coś wrzeszczy do góry gdzie turkotał potężny zespół transmisyjny kruszarek rozporowych, wiedział, że coś znów idzie nie tak. A przeczucie podpowiadało mu, że bardzo mocno nie tak. Podniósł hełm przykładając nadajnik do ust.
- Oscar! Oscar! - stojący na górze górnik samemu wrzeszcząc nie słyszał – Nosz do diabła! Hal, czego on się tak kuźwa drze?!
- Chwila – rzucił technik i zamilkł.
Seamus nie czekał na dalszy meldunek. Rzucił się schodami na górę w stronę pieca w sam raz by zobaczyć do kogo darł się Oscar. Ranberg z chłopięcym niemal blaskiem radości w oczach odstępował właśnie od obryzgujących go krwią nóg które pozbawione odciętego przecinarką plazmową tułowia jednego z górników, poleciały na niego do tyłu. Podniósł swoje radosne spojrzenie prosto na nich.
- Kurwa ! – Oskar wyraził tym jednym słowem wszystko, co właśnie obaj pomyśleli.
- Odjebało mu – dodał niepotrzebnie Hal.
- Wezwij ochronę i Trauma-Er Hal!
- Seam... on wali prosto na nas...
- Wszyscy na dół do windy! Tykes!!! Włącz ją! Hal, wypieprzaj z nastawni!
- Seam...
- Prędko kuźwa!!!!
- Seam!

Ranberg miał już tylko trzydzieści stopni. Nie śpieszył się. Jakby se szedł do kibla ulżyć szajbus... Nie było szansy, by winda techniczna wykonała dwa kursy na czas.
- Oscar, ty też. Zgarnijcie magszufle z dołu. Przy windzie jest też siekierka strażacka... Chodź tu z nią...
- Z tym złomem na przecinarkę?! Odwaliło ci?!
- Chcesz iść na górę po nasze pulsery?! -
wskazał jedyną trasę, którą właśnie zmierzał do nich Ranberg - No już debilu!
Obaj pobiegli niżej, ale Seamus uderzony pomysłem zatrzymał się przy zaworze otwierającym przepływ rudy do elektrolizatora. Do rynny, którą spływała standardowo ruda, zamontowano bardziej do kalibracji i testowania niż do jakiekolwiek innego użytku, ręcznie sterowany wąż wolframowy. Nie używali go, bo przetapiane zawsze były hektolitry i proces musiał być wysokosprawny. Tym razem jednak urządzenie mogło sprawdzić się idealnie jako broń... o ile działało. A w tej kwestii na Ymir A nigdy nie było pewności.
Przestawił dźwignię, przełączając na ręczny mechanizm i leżącym na ziemi francuzem pierdzielnął w blokadę hydrauliczną, by móc poruszyć wąż i kierować go w dowolnym kierunku. Pordzewiałe okowy uchwytu pękły przy drugim uderzeniu. Uchwycił wąż i skierował go w stronę zbliżającego się górnika.
- Stój Ranberg! - jego głos nie spotkał się jednak z odzewem. O Boże... Niech się zatrzyma... Wiedział, że za chwilę będzie bardzo gorąco... Przesunął wajchę ciśnienia do oporu i wycelował najpierw pod nogi zbliżającego się maniaka - Stój powiedziałem!
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline