Wątek: [DnD] Mag
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2010, 19:32   #7
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Wyruszyli z rana. Szli spokojnie i powoli. Widać Isavirowi się jednak nie spieszyło. Podczas podróży wyjawił cel uczniowi.
- Sobie idziemy do Beregost. Wioska utrzymuje z obsługi karawan wędrujących pomiędzy Amn a Wrotami Baldura. Droga Wybrzeża jest dzięki temu bardzo bezpieczna, bo wynajmują dużo podróżników do obrony karawan. Bandyci wiedzą, że mają małe szanse, bo wielu magów i doświadczonych awanturników podejmuje się ochrony karawany w drodze do Amn, albo Wrót. Możemy czuć się bezpieczni. - Mag skończył mówić nie mówiąc uczniowi właściwie niczego o celu wyprawy. Dopiero podczas pierwszego postoju znów przemówił.

- Widzisz mój uczniu. W Beregoście była niegdyś szkoła magii. Była to bardzo dobra szkoła, dzięki niej miasteczko się rozwijało. Jednak zawistni czarodzieje z Calimshanu spalili szkołę. Ruiny wciąż stoją we wschodniej części miasteczka.
Mag chrząknął i pokazał uczniowi gestem, że mogą ruszać dalej.

- Zastanawiasz się pewnie po co Ci to mówię. Chodzi o to, że ja i paru magów znajomych, chcemy szkołę odbudować. Naszym zadaniem jest więc znalezienie odpowiedniego miejsca dla siedziby gildii. Bo tak, nie będzie to szkoła, lecz gildia nekromantów. Zapomniałem, heh. Wszystko mi się dziś miesza.

Mag zamyślił się na pół godzinki. Potem podczas posiłku znowu się odezwał.
- Blisko Beregostu jest pewna wieża. Nie chodzi mi o wieżę Durgala, mimo, że Potomek Bhaala oczyścił ją ze zła to odbudowanie jej jest zbyt niebezpieczne. Moi przyjaciele rozejrzeli się więc w innej wieży. Należała niegdyś do Coratry Woodsoul, elfiej czarodziejki, przeklętej przez bogów warto wspomnieć za różne naprawdę niefajne czyny. Aczkolwiek nekromanci odkryli tam cztery poziomy lochów. Oczyścili już dwa pierwsze, zaoferowałem im pomoc, przy okazji sprawdzę czego się nauczyłeś. Będę Ci towarzyszył bo są tam jakieś takie dziwa.
Isavir spojrzał na chłopca. Nie, już mężczyznę, zdolnego, młodego maga.
- Musisz naprawdę uważać. Podobno znaleźli tam ślady Quaggothów. Dziwne stwory, dla mnie niby żadne wyzwanie, ale żadnego wroga nie wolno lekceważyć.

Ruszyli więc dalej. W końcu zeszli z drogi i poszli na wschód od wspomnianego miasteczka Baregost. Dotarli do wieży. Przed jej drzwiami stało trzech mężczyzn. Jeden z nich, łysy, magicznie tworzył na drzwiach runiczny krąg.

Jeden z mężczyzn stojacych z tyłu spostrzegł nadchodzącego Davlamina i Isavira. Uśmiechnął się i krzyknął do starego maga
- ISAVIR! Stary draniu. Jak zwykle punktualny.
Drugi mag nie mający lepszego zajęcia niż patrzenie jak jego przyjaciel pieczętuje drzwi podszedł z uśmiechem do Isavira o objął go.
Cała trójka zaczęła wymieniać uprzejmości, nawet gdy czwarty mag podszedł do nich kończąc robotę. Nikt nie wspomniał o Davlaminie.
Dopiero Łysy mag, który jak wynikło z rozmowy nazywał się Jamnan, spojrzał na adepta i zapytał jego mistrza
- To jest ten twój uczeń? Nie wygląda na takiego uzdolnionego jak mówiłeś.
Reszta magów zgodziła się z Jamnanem. Blondyn z długimi włosami nazywał się Leorar, a starszy mag Trail, obydwaj wpatrywali się w Davlamina.
Isavir mógł w tej chwili powiedzieć tylko jedno.
- Cóż. Bo taki uzdolniony nie jest.
Oczywiście bardzo rozbawiło to jego i resztę magów. Dopiero po chwili sprostował.
- Cóż. Pozory mylą przyjaciele. Ma zadatki na całkiem niezłego nekromantę, czy też maga ogólnego. Nie narzucam mu tego jak poprzedniemu uczniowi.
Dziwne Isavir nigdy nie wspominał, że miał wcześniej ucznia.

Runy na drzwiach miały wiele zastosowań. Alaram, zabezpieczenie bojowe, zapewnienie niewidzialności przed osobami przed, którymi trzeba było wieżę ukryć. Magia zawarta w tym kręgu przekraczała wielokrotnie umiejętności Davlamina.
W środku wieża była bardzo czysta. Hol i piętra wyższe już oczyszczono i przygotowano. Dwa pierwsze piętra lochów również były już gotowe do użytku, wszystko za pewne, za pomocą magii.

Nastała noc. Przy kolacji postanowiono, że Davlamin wraz z Isavirem zejdą na trzeci i czwarty poziom i oczyszczą go. Isavir jednak, będzie interweniował tylko w ostateczności.
Jeśli Milnerowi się uda, zostanie przyjęty do gildii i już nie będzie uczniem, ale prawdziwym magiem.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline