Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2010, 14:45   #8
iza
 
Reputacja: 1 iza nie jest za bardzo znany
Hyra przyszła tego dnia do Baru w złym nastroju
CHOLERNI MORGANOWIE
to jedno przewijało jej się od kiedy dotarło do nie j co zrobili i nie spalony spichlerz ją martwił lecz książki.
Co strzeliło im do głowy i któremu z nich ? Spalili wszystkie książki jedyną, mikroskopijną zresztą wiedzę. Pogrzebali ich wszystkich, mogli równie dobrze podpalić całe cholerne Bluff.

Zawsze wierzyła, że nauczy się czytać, że przeglądając stare księgi znajdzie jakieś podpowiedzi, znajdzie cokolwiek. I zawsze czasu było brak.
CHOLERNI MORGANOWIE
Trzasnęła o ladę kieliszkiem bibru i zaraz go wychyliła.
Tego dnia wszyscy byli poirytowani i nikt nie zwrócił na to uwagi, nikt poza Feddem, on zdawał się widzieć wszystko. Lubiła go.

Mitch jak zwykle uśmiechnięty kręcił się beztrosko po barze. Widziała jak ślinili się razem z Prostem do Thel widziała też ich drwiące uśmiechy gdy o niej szeptali , a przecież jasne było że gdyby ta ruda skinęła najmniejszym palcem pobiegliby za nią bez słowa, za jednym małym skinieniem w którym była nadzieja czegoś więcej.

Normalnie nie zwróciłaby na to uwagi ale dziś wszystko ją irytowało, CHOLERNI MORANOWIE
i ten cholerny niczemu nie winien dzieciak i Ann. Dlaczego to takie trudne ? Dlaczego nie może powiedzieć winni i zapomnieć, dlaczego wczoraj nie zagłosowała ?

W kącie Thel z Mitchem i Prostem i. grają w karty, na chwile zatrzymuje wzrok na Thel, nie może powiedzieć że ją lubi, ale w jakiś sposób podziwia, silna kobieta, która wie czego chce i wie jak to dostać, mieszanka irytującej pewności siebie inteligencji i siły i serca, bo miała Thel serce.

A Prost ? Wiedziała po co pożyczył to dziwne urządzenie od Wonga ( mieszkała w końcu na poddaszu Baru) i nie mogła mu tego darować, skoro umiał zrobić te swoje pastylki szczęście miał coś w głowie. Czyli idąc tokiem rozumowania Hyry miał obowiązek szukać leków. Zamiast tego szedł na łatwiznę a teraz jeszcze deprawował młodego.

Zza okna słychać wzburzony tłum, niebawem spadnie kwaśny deszcz i czy dzieciak zasługuje na to ...
Hyrze przypomniał się jej przyjaciel z dzieciństwa, też padł ofiarą kwaśnego deszczu,cholerne Bluff

Najpierw miała ochotę wydrapać oczy , Melowi, sądząc że to on, ale czy ten wiecznie zaćpany biedny drań zdołałby ...kto z nich jest na tyle nienormalny a zarazem sprytny żeby to zrobić.

Przez chwilę tylko stała i słuchała znanej piosenki z szafy, z zamyślenia wyrwało ją ostatnie zdanie wypowiedziane przez Danga:

- Mogę pójść ich śladami
- Pójdę z Tobą ! Albo … za Tobą - powiedziała ze uśmiechem, pierwszy raz tego dnia uśmiechnęła się, na krótko.
- Wiesz że mogę im się przydać – przysunęła się w jego stronę – wezmę swoje zioła i mikstury, a Tobie nie będę przeszkadzać jestem szybka i nieźle strzelam z łuku.
I jakby na przypieczętowanie swojej decyzji postawiła przed nim z rozmachem kolejny kieliszek.

- Eee, znaczy ja też pomogę oczywiście – powiedział Mitch
Czyżby liczył na darmową kolejkę, nie dziś, dziś jego czarujący uśmiech na nią nie działa, dalej pamięta ich miny i gesty jego i Prosta.

Spojrzała szybko na młodego, potem na Danga, czy ten samotnik weźmie ze sobą na wyprawę kobietę i prawie dziecko ?
Może pod wpływem bibmru może od zmęczenia przeżyciami ale nie wydawało się żeby Dang miał protestować.
Na wszelki jednak wypadek Hyra wycofała się po następny bukłak do spiżarni, „ Co z oczu to z głowy” mawiała Wong , czy jakoś tak. Choć przecież nie do końca to prawda.
CHOLERNI MORGANOWIE.
 
iza jest offline