Jarod Preston
Jarod instynktownie schował się przed ostrzałem bandziora, jednocześnie łapiąc za marynarkę księdza i ściągając go w bezpieczne miejsce. Gdy wyjrzał jak oniemiały spojrzał na panią szeryf podchodzącą do chłopca a potem wygrażającą napastnikowi. Co gorsza, odwróciła się do niego plecami!
~Oszalała! - pomyślał - Kompletnie oszalała!~
Nie zdążył jednak nic zrobić bo tamten postrzelił kobietę. Jarod niewiele czekając wykorzystał moment i wypalił. Bandyta zawył z bólu kiedy kula zmieniła w miazgę jego nadgarstek u ręki, którą trzymał wciąż dymiący pistolet. Szybko wybiegł zza fotela i zbliżył się do bandyty. Kopnął rewolwer tak, aby znalazł sie poza jego zasięgiem, zaś bandziora odepchnął na ścianę i wymierzył w niego lufę broni.
- Wszystko w porządku? - zapytał kobietę, wciąż celując. Dał też znak facetowi z harmonijką aby odsunął sie czym prędzej od unieszkodliwionego bandyty. |