Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2010, 17:15   #35
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Jeszcze nad tym nie panuje, mówił sobie. Jeszcze wiele muszę się nauczyć. Cieszyła go jednak inna rzecz. A dokładnie to co zobaczył na twarzy żywiołaka powietrza. Zdziwienie. Sam był równie zdziwiony co on - może nawet bardziej. Całość wyglądało jak jedna wielka parodia, jak scena z Monty Pythona. Lecz zanim ktokolwiek zacząłby się zastanawiać co i jak, Johny udał przerażonego.

- Co ty wyprawiasz odmieńcze. - i odszedł na krok nie zważając na tłumaczenie powietrznego stworzenia. Odwrócił się tyłem do reszty i przeszedł zszokowany kilka kroków. Na szczęście (przynajmniej tak się wydawało Johnemu) nikt nie zwrócił większej uwagi na sytuację. Ot tak po prostu, jak by to była najzwyklejsza rzecz na tym bożym świecie. Wszyscy zajęci rozmowami i dowiadywaniem się co i jak. Gdy ruszyli rozłupywacz szedł na końcu.

Lubił tą pozycję w społeczeństwie. W końcu od dłuższego czasu był tym ostatnim. Tym, na którego nikt nie czeka i nie zwraca uwagi. Tutaj trochę się to zmieniło. Albo nie... Zmieniło się już ponad pół roku temu. W innym kiedyś i innym gdzieś, gdzie żył Agent Federalny Ben. To Ben i Rachel pierwsi pokazali Johnemu - bezdomnemu Johnemu, że można żyć inaczej. Ale to co kiedyś było przekleństwem teraz zdawało się być wybawieniem. Lubił być "niewidzialny". Mógł sobie, dzięki temu, pozwolić na więcej. Mógł wtedy iść sobie spokojnie na końcu i obserwować.

Jeszcze nad tym nie panuje. Co prawda, już jakiś czas temu przyzwyczaił się do swoich umiejętności i nauczył się z nich korzystać. Do tego wygląda na to, że zdobył nowe. Ale ten niesmak pozostał. To, coś co czyniło z człowieka właśnie człowieka. Czyli strach przed nieznany. To co nazistów pchało do boju, to co ludzi sprowadza do okrucieństw, właśnie to też powstrzymuje Johnego od posługiwania się swymi umiejętnościami. A może, był to film Spidermen, gdzie była mowa o odpowiedzialności? Johny już sam nie wiedział.

Zmierzali do wieży. Chyba najwyższego punktu w mieście. Interesująca sprawa. W ogóle tutaj to jest ogrom interesujących spraw. Mury, ludzie, te potworzaki, kopuła.... No właśnie kopuła. Johny spojrzał w górę. Dziwnie (i zarazem przyjemnie kojąco) jest patrzeć na ocean nad głową. Kopuła musi wytrzymać ogromne obciążenie. Magia to czy co? Rozłupywacz nie wiedział. Bo technika jest czasami nie zgorsza od magii. A poza tym, magią, wedle Johnego widzimisię, jest po prostu niezrozumiała jeszcze naukowo siła. King spojrzał na Mattiasa. Chociaż nie wiem jak można by naukowo wytłumaczyć to co ten typ zrobił ze swoją ręką.

John był właśnie myślami w innym świecie, gdy ktoś do niego przemówił. Mattias podszedł do niego. Szedł krok w krok. Johny szybko, z przyzwyczajenia, odwrócił wzrok, ale nie patrzył już na buty lecz czujniej na towarzyszy. Towarzyszy, zaśmiał się w duchu. Faktycznie jest tu jak w totalitarnym kraju.
Słowa młodzieńca, zaskoczyły go. Nie dlatego, że były one brutalne, czy szokujące. Tylko dlatego, że nie spodziewał się ich. To było śmiałe posunięcie. Johny sam nieraz zastanawiał się nad różnymi ewentualnościami. Sam był za słaby. Ale jakby to dobrze zorganizować?... Jedyną rekcją Kina było przeciągłe spojrzenie jakie spoczęło na Mattiasie. Osoba postronna mogła by może i odczytać z tego spojrzenia niechęć, ale Mattias powinien zauważyć kraśniejące oczy. Wręcz uśmiechnięte.

Przy pierwszej okazji musimy załatwić Viv. O ile chcesz stąd uciec oczywiście… Powtarzał sobie wciąż przyglądając się Vi. Była straszną kobietą. A jeszcze straszniejszą przywódczynią. Tyranką. Ale cóż się dziwić. Pochodzenie determinuje. Uciec... Oczywiście, że trzeba uciec. Ale czasami plany są lepsze od ich realizacji. Jednak czy to prawda okażę się pewnie niebawem.
Bo oto właśnie Mattias przystąpił do akcji.

Johny szybko rozejrzał się. Fuck!, zaklął w duchu. Co on wyrabia? Szybki rzut oka na to, co się działo, i Johny wiedział dwie rzeczy. Otóż, po pierwsze, jak nikt temu szaleńcowi nie pomoże, to wszystko pójdzie na marne. A Mattias mógł być kłopotliwym ale przydatnym kompanem. Po drugie, może być tak, że nie przychylny Vi Michael i tak ruszy jej na pomoc. Trzeba więc było zrobić to tak by wszyscy byli zadowoleni. No może nie Vi, one nie musiała.

Johny skupił się. Ręce powędrowały do skroni w obawie bólu. Zamierzał uchwycić w cień z litr wody z potoku płynącego pod mostem i wypełnić nią płuca Vi. Tak by się utopiła.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline