Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2010, 20:40   #9
Slywalk
 
Reputacja: 1 Slywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodze
Po wejściu do swojego pokoju, Ravarr ściągnął z siebie tabard i koszule i powiesił na drewnianym stojaku. W samych tylko spodniach położy się do łóżka. Leżał chwilę podsumowując dzisiejszy dzień, po czym powiedział sobie "Dość! Trzeba się wyspać" i nie myśląc nad niczym innym spróbował zasnąć. Był zmęczony, ale coś nie pozwalało mu zasnąć. Zmieniał pozycję, wiercił się, ale za nic sen nie chciał nadejść. W końcu podniósł się, odetchnął kilka razy, by się uspokoić i położył się. W końcu sen nadszedł. Nie był to jednak sen ukojenia, przyjemny, regenerujący siły, był to sen niespokojny. Śniło mu się że ktoś woła, na początku nie rozumiał słów, lecz głos stawał się głośniejszy i jakby bliższy. Powoli zaczął rozumieć, ktoś wołał ratunku. Półelf obrócił się w śnie na bok, kiedy nagle poza krzykiem usłyszał łomotanie. Coś jakby ktoś lub coś waliło w drzwi. Dźwięk łomotanie go obudził, pierwszą jego myślą było że już świt i Staruszek albo inny domownik chce go obudzić. Spojrzał na okno, "Przecież jest jeszcze noc, co to za głupie kawały!?" - te słowa przeleciały mu przez myśl. W tej samej chwili dotarło do niego że krzyki, to nie wymysł jego wyobraźni, na zewnątrz ktoś naprawdę wołał o pomoc.

W jednej chwili wyskoczył z łóżka, łomotanie do drzwi nasiliło się, szybko założył buty, na resztę ubrań nie było czasu. Pochwycił tylko swój miecz i tarczę, która razem z mieczem leżała na kufrze z jego rzeczami. Pół nagi wyskoczył z pokoju ściskając w prawej ręce miecz a w lewej tarczę. Pobiegł korytarzem, słysząc że inni też się obudzili i dopadł do drzwi. Złapał lewą ręką za miecz, by móc otworzyć drzwi. Szybki szarpnięciem otworzył drzwi, już miał zamiar wybiec na dwór, kiedy zobaczył klęczącego przed wejściem młodzieńca, od razu rozpoznał w nim jednego z mieszkańców wioski, ale za nic nie mógł sobie przypomnieć jego imienia. Chłopak wyglądał okropnie, a do tego trząsł się jak nadpobudliwy gnom który zobaczył jakiś nowy wynalazek. Wojownik również zaczął się trząść, w końcu był tylko w samych spodniach. Zimny powiew wiatru ugodził go w pierś, lodowaty chłód przeszył go do szpiku kości, zapragnął by natychmiast znaleźć się w swoim, cieplutkim łóżku. Kolejny krzyk przeszył noc i Ravarr przypomniał sobie o swoim obowiązku wobec wsi. Przemógł chłód i zgrzytając zębami powiedział do chłopa:

-Ccoo się ttam dziejje!?

Mężczyzna odpowiada zachrypłym urywanym głosem:

-Potwory, gobliny... zaatakowały wioskę ...

Słuchając wyjaśnień chłopa sięgnął ręką po płaszcz, zwisający z wieszaka i założył go. Podniósł z podłogi swój oręż, który rzucił przed ubraniem płaszcza.

-...mordują ludzi, płoną domostwa i wyżynają bydło.

Ravarr słyszy że zbliżają się inni domownicy, po chwili obok niego pojawia się Bliznooki i mówi:

-Weźmy go do domu

Półelf, odkłada na bok miecz i tarczę, a następnie pomaga wstać chłopowi i zaprowadza, a raczej ciągnie go do kominka.
 

Ostatnio edytowane przez Slywalk : 15-10-2010 o 20:44.
Slywalk jest offline