Wątek: [DnD] Mag
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2010, 20:19   #9
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Dwa niedźwiedzio podobne stwory rzuciły się na młodego i niezbyt pięknego maga (przynajmniej był młody). Ten od razu rzucił swój popisowy numer, Magiczny Pocisk. Skutek był (ku zaskoczeniu Isavira) zabójczy. Dwa pociski wypaliły głowę dla Quaggotha.
Drugi miś obejrzał się na chwilę i z furią uderzył kamienną maczugą w Davlamina. Chłopiec uchylił się i barbarzyńca uderzył w starą półkę zza magiem. Młodzieniec podczas uniku wyciągnął sztylet. Potem znów uchylił się przed atakiem i wbił nóż pod żebra Quaggotha. Ten zawył i dał okazję do następnego ataku. Gardło zostało mu poderżnięte.
Dav, obryzgany krwią misia gapił się to na siebie to na przeciwnika bez głowy. Isavir, który tylko się przyglądał rzekł:
- Nie bój się. On nie będzie się bronił. NIE MA GŁOWY!
Bardzo go to rozbawiło.
Młody czarodziej popatrzył na ciało jeszcze przez chwilę, kopnął truchło i wyszedł ostrożnie z pomieszczenia. Usłyszał wtedy ryki, dochodziły z miejsca z którego przylazły misie.
- Co teraz geniuszu? - Zapytał niemal serio Isavir.
- Idziemy dalej. W końcu po coś tu przyszliśmy. - odparł chłopak.
- Po czystkę chłopczyku. Sakrament Piuryfikacji, albo jakoś tak.
Gdy schodzili w dół schodami na niższy poziom poczuli odór. Dziwne jednak było to, że na ścianach znajdowały się pochodnie.
- To Ci nowosć, te miśki są przyzwyczajone do ciemności.
- A nie powinny być? - spytał z ironią w głosie chłopak
- Eh. Przygotuj lepiej swoją Magiczno Pociskową artylerię. Na tym poziomie mogą być dziesiątki słodkich niedźwiedzi.

Gdy raczyli zejść na dół, w sporej sali czekało na nich jedenastu gniewnych Quaggothów.
- A niech mnie chłopcze. Usłyszeli nas i zastawili "pułapkę".
Podczas tej wypowiedzi, Isavir zaczął formować kule ognia pomiedzy rękami, a Quaggothy rozpoczęły szarżę. Mieli nie najlepszą taktykę.
Davlamin zaczął rzucać Kwasowe Zioniecie.
Oba zaklęcia dziwnie się pokryły. Kiedy w sam środek grupy uderzył wielki ogień został on pokryty kwasem. Truchła, które legły u stóp Isavira zarówno się paliły jak i topiły.
- Niesamowite widowisko artystyczne. Moglibyśmy an tym zarabiać. A teraz prowadz. Zaraz zaczną cuchniec jak nic przedtem.
-Już cuchną. - rzucił tylko Davlamin przechodząc ostrożnie pomiędzy ciałami.
Jako, że misie nie znalazły zastosowania dla tej sali lepszego niż łazienka, nie było tu nic do przeszukania.
Jedyne drzwi był zamknięte. Na szczęście młodzieniec był na to przygotowany i rzucił Otwarcie Zamka.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline