Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2010, 00:16   #64
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
W ich aktualnej sytuacji pozostawanie w miejscu było faktycznie „bardzo” złym pomysłem. Imp-szpieg odleciał i czort jeden wie komu miał zamiar donieść o… Wytatuowanych.

Ruszyli więc na północ, ku miejscu które wyznawca Cyrica im wskazał poprzedniego dnia. Mieli nadzieję otrzymać tam odpowiedzi na pewne pytania. Spodziewali się też, że może tam być nieprzyjemnie.

Byleby to nie było gorsze od druidów i ich gigantów… A może to właśnie dlatego Synowie Dębu się wycofali?

Niestety nie było czasu na rozmyślania – trzeba było działać. Takshor i Bared ruszyli przodem, by rozeznać się w terenie i informować pozostałych, którzy także poszli na północ. Tylko nieco wolniej.
Jak się rychło okazało, to był dobry plan. Niestety niedługo potem musieli stwierdzić, że niewiele on zmieniał.

Pierwsza grupa demonów, najwyraźniej znajomych owego impa, pojawiła się przed zwiadowcami bardzo szybko. Poinstruowali więc resztę drużyny, by zmienić nieco kierunek i ich ominąć. Jednak potem była druga, trzecia, czwarta…
Las był opanowany przez czarty! Ale jak? Kiedy? Skąd?

Co gorsza… Oni byli przez nie otoczeni! Po jakimś czasie drużynie po prostu skończyły się możliwości unikania kolejnych demonów – nawet z lasu nie mogli uciec. I teraz mogli tylko czekać na werdykt ich przywódcy, który był człowiekiem.


Kaptur na jego głowie nie pozwalał zbyt dużo powiedzieć o jego wyglądzie. Jednak po czarnej szacie przeplatanej tu i tam dziwnymi wzorami i symbolami, mogli stwierdzić że to demonolog.
- Mój pan was oczekuje. – powiedział do towarzyszy, po czym zwrócił się do zgrai demonów wokół siebie. – Zabrać ich.
I tyle: odwrócił się i ruszył. A śmiałkowie byli zmuszeni iść za nim… czarty dookoła nich nie pozostawiały zbyt wielkiego wyboru.

Z nich tylko Aranon i Dant „jako tako” znali się na demonach: najwięcej było oczywiście najniższych demonów, które wyglądały jak żałośnie zdeformowane humanoidy: nazywały się Dretche. Były także chude i szponiaste Babau, skrzydlate Vrocki, przerażające, pająkopodobne Bebilithy i wreszcie masywne Hezrou.

Z powodu tych ostatnich, towarzysze cierpieli przez niesamowity, niemal obezwładniający smród. W pierwszej chwili wręcz mieli odruchy wymiotne, jednak teraz udało im się przyzwyczaić do „zapachu” na tyle, by móc iść.

A im dalej w las, tym więcej drzew: mijali po drodze kolejne chmary czartów. Tu i ówdzie dało się widzieć sześcioramienne poczwary, pełniące funkcje generałów w armiach demonów. Znani… czy raczej znane były jako Marilith. Jednak zajęte były wydawaniem rozkazów, wrzeszczeniem naokoło i smaganiem czarnymi batami tych, którzy zbyt się ociągali.

Jeśli jednak one były tutaj… i żadna z nich nie była owym „Panem” o którym mówił demonolog, to zarówno Dant jak i Aranon obawiali się najgorszego.

I najgorsze nadeszło. Kiedy wyszli na pierwszą dotąd polanę, gdzie wszystko było spalone, stanął przed nimi największy z możliwych demonów. Wielki, umięśniony i przerażający Balor.


Warto było zauważyć, że ta polana była najprawdopodobniej miejscem do którego jeszcze nie tak dawno chcieli zmierzać…
Skórzane skrzydła zatrzepotały na wietrze, wypełniając na chwilę okolicę popiołem.
- Więc to wy jesteście moimi wybrańcami? Czempionami, którym dane będzie przysłużyć się mojej sprawie? – zlustrował wszystkich wzrokiem podchodząc bliżej. Wszystkim ścisnęły się nagle gardła, nogi zrobiły się miękkie, jakby z waty…
Uciekać… uciekać ile sił w nogach! Niestety te odmawiały posłuszeństwa.
Zatrzymał się przy Takshorze. – Wszyscy prócz ciebie…

Demonolog, który stanął za bohaterami, nagle się ożywił: zaczął przepraszać i prosić o wybaczenie, lecz Balor szybko go uciszył.
- Nieważne. Przeniosę tatuaż z niego. – powiedział wskazując na Kane’a. Wojownikowi nagle rozszerzyły się oczy, zrobił się bledszy niż zwykle, wargi zaczęły mu drżeć.

I wrzasnął. Z bólu. Coś się działo z jego plecami. Coś… wyskoczyło z nich! To był wzór… niby czarny atrament unoszący się w powietrzu. I powędrowało ku półorkowi… a konkretniej ku jego plecom.


Tropiciel zawtórował wrzaskowi wojownika: w efekcie, po kilku chwilach oboje leżeli na pełnej popiołu ziemi, targani coraz słabszymi spazmami bólu.
Pozostałych zaś nagle bardzo, ale to *bardzo* zaczęły swędzieć plecy… wiedzieli już, co na nich ujrzą jeśli zdejmą odzież i przejrzą się w lustrze.

- Zabrać go. – Demon wskazał na Kane’a. Dwóch jego sługusów natychmiast wykonało polecenie. – Mam dla niego inne zadanie… – zakończył złowrogim uśmiechem i zwrócił się na powrót do towarzyszy.

- Nie wiecie, co tu robicie. Pod koniec naszej rozmowy będziecie żałować, nie tylko że was uświadomiłem, ale że przyjechaliście do tej zapadłej wsi. Słuchajcie więc uważnie… Wszyscy macie na plecach takie tatuaże. Cała szóstka. Dają mi nad wami moc stosownego i bardzo bolesnego ukarania was w razie zboczenia z wykonywania zadania. Tak, tak. Mam dla was misję.

- Musicie się udać w moim imieniu daleko na północny zachód. Za miastem Hluthvar, do Dalekich Wyżyn. Tam odszukacie ruiny krasnoludzkiej warowni Kresh’natal, co oznacza Skalna Opoka. Żaden demon nie może tam wejść… więc już wiecie czemu *was* potrzebuję. Zanim wejdziecie do warowni, będziecie musieli się zaopatrzyć w kamień aktywujący portal, który z kolei znajdziecie w Kresh’natal. Wejdziecie w niego i zza drugiej strony przyniesiecie mi jedyną rzecz, która będzie wyglądać wartościowo: miecz o niebieskim ostrzu.

- Wyruszycie niebawem. Wszelkie pytania, których odpowiedzi mogą wam pomóc w tym zadaniu kierujcie do Greltrasha. – zakończył wskazując na demonologa, po czym odszedł i zostawił ich z jednym człowiekiem i otaczającą go armią demonów.

Las rozbrzmiewał teraz setkami nienaturalnych wrzasków, jęków, pisków, skrzeków i wszelkich innych, nieludzkich odgłosów. Niebo było zaskakująco błękitne, jakby chciało wprowadzić nieco optymizmu między śmiałków.

Kiedy Balor odszedł, Takshor wstał. Miał twarz całą w sadzy, co wyglądało groteskowo. Efektu dopełniał fakt, że jego plecy lekko dymiły... i strasznie piekły. Demonolog czekał…

_________________________
Takshor: pozostało 22 PW
 

Ostatnio edytowane przez Gettor : 19-10-2010 o 00:23.
Gettor jest offline