Wątek: [DnD] Mag
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2010, 18:50   #10
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Walka była błyskawiczna. Efekty leżały na ziemi i dogorywały w płomieniach i kwasie. Widok był zapewne niezbyt miły. Na młodzieńcu nie robił jednak większego wrażenia.

Po przejściu nad zwłokami, znaleźli się przed kolejnymi zamkniętymi drzwiami. Szybki czar pozwolił dwóm czarodziejom na otwarcie drzwi i dostanie się do środka. Pomieszczenie różniło się znacząco od tego, z którego właśnie wyszli.
Pokój wyglądał na wyremontowany. Kiedyś stały w nim kolumny, zostały jednak zburzone. Wszystko zmieniono tak by Quaggothy mogły funkcjonować w nim na co dzień. Wielka sala podzielona była na sypialnie, kuchnię i coś, co prawdopodobnie służyć miało za salę treningową.
Szybkie przeszukanie pomieszczenia przez Davlamina pozwoliło mu wzbogacić się jedynie o kilka sztuk złota. Ponadto w pomieszczeniu znajdowało się kilka sztuk prymitywnej broni, mięso i przedmioty codziennego użytku. Niestety, nic specjalnego nie wpadło w ręce młodego maga.

Na końcu pomieszczenia znajdowały się kolejne drzwi, do których skierowali się magowie. Kiedy do nich podeszli, usłyszeli dobiegające z wnętrza krzyki, jęki i dźwięk sugerujący uderzenia bata. Po otwarciu drzwi oczom towarzyszy ukazał się widok komnaty, zburzonej na rzecz jamy, która prowadziła w dół. Z przejścia wychodziły szare krasnoludy, niosące skrzynie. W pomieszczeniu znajdowało się też paru Quaggothów, każdy uzbrojony w bicz, którym od czasu do czasu poganiali krasnoludy. W rogu komnaty leżał stos skrzyń wypełnionych złotem i różnymi przedmiotami. Ponadto w pomieszczeniu znajdowała się postać, której nikt nie spodziewał się spotkać. Illithid.

Isavir od razu zaczął inkantację, to samo uczynił jego uczeń. Po chwili przed młodym czarodziejem pojawiło się magiczne ostrze, które błyskawicznie zaatakowało Illithida. W tym samym momencie wszystko uległo zmianie. Quaggothy i Svinffebli leżeli martwi na ziemi. Na ilithida ruszył wielki zombie z dwuręcznym toporem i w zbroi płytowej.

Mieczy przywołany przez młodego maga przebił brzuch przeciwnika, nie dając mu czasu na interwencję. Reszty dzieła dokończył zombie ze swoim toporem.
-Kurdę, szybko poszło. skomentował stary czarodziej.
Młodzieniec kiwnął tylko głową. Był zmęczony. Do tej pory nie miał okazji korzystać z magii w takim stopniu, i to w dodatku w czasie walki z prawdziwym przeciwnikiem, który mógł w każdej chwili go zabić.
- Pójdziemy po resztę, zabezpieczymy to przejście i zajmiemy się skarbami. do umysłu Davlamina dotarły słowa starego maga. Kiwnął tylko głową, nie mając siły się odezwać.
Popatrzył podejrzliwie w stronę zejścia wgłąb. Zgarnął do kieszeni kilkanaście monet, dwa pierścienie i jakiś medalion. Starzec popatrzył na niego, a ten powiedział tylko.
-No co, tak na wszelki wypadek.. po czym obaj ruszyli w drogę powrotną.
 
daamian87 jest offline