Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2010, 20:24   #13
Suriel
 
Suriel's Avatar
 
Reputacja: 1 Suriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skałSuriel jest jak klejnot wśród skał
Sala odpraw.

Nic się w nim nie zmieniło. Te same biurka, szara obdrapana farba, tablica – pomyślała Jess wchodząc do pomieszczenia. Tylko ludzie się zmienili i nie miała na myśli nowo przyjętych. Patrzyła na twarz Cohena jak wykuta z granitu, Baldrick jeszcze bardziej spięty niż zwykle, Walterowi też zmienił się wyraz oczu, nie był już taki skupiony, nienaganny, ale chyba w jego przypadku to dobrze.
John Strepsils okazał się być bardzo konkretnym, oszczędnym w słowach człowiekiem. Był typem który woli działać niż gadać. Lubiła takich. Takim był Grand.
Szef wyświetlał na ekranie kolejne slajdy związane z nową sprawą. Paczka w której przysłano zwłoki, karta tarota, wreszcie zdjęcie ofiary. Jess o mało nie podskoczyła na jej widok, zbladła i zwróciła wzrok na widmo stojące w kącie sali. Ta sama twarz, ta sama dziewczynka. Jej podejrzenia nabrały w tym momencie konkretnych kształtów. Kiedy słuchała opisu działań mordercy miała ochotę się rozpłakać. Miała tylko nadzieje że nikt tego nie zauważył. Jak przez mgłę pamiętała późniejsze wytyczne. Szef podzielił ich na dwuosobowe zespoły. Trafiła do jednego z Patrickiem Cohenem, odetchnęła z ulgą. Chciała z nim porozmawiać od momentu przebudzenia, ale do tej pory nie było ku temu okazji.

Cohen wstał i ruszył do wyjścia, podążyła za nim.
– Prosektorium? – spytała krótko Jessica
Skinął głową.

Już w windzie Jess nie wytrzymała, zaczęła wypytywać Cohena o wydarzenia z Red Hook. Nie miała pojęcia co napisać w raporcie, wszystko było tak abstrakcyjne, tak dziwaczne i nie do pomyślenia.
– Co napiszesz w raporcie? – spytała gdy tylko weszli do windy i znaleźli się przez chwilę sami.
– Myślę, że prawdę.
– A jaka ona jest? Wisisz mi wyjaśnienia z Red Hook. – spojrzała na niego uważnie - Wolałabym jednak pracować z Tobą tutaj, niż odwiedzać Cię w psychiatryku kiedy napiszesz że upadły anioł się wkurzył i wysadził pół wyspy. Bo taka jest prawda!
– Na potrzeby raportu proponuję opisać wszystko tak jak to widziałaś... może z pominięciem demonów. Padły strzały, coś zaczęło się dziać z Ashwoodem, uciekliśmy, wybuchło. Wiemy tyle co oni. – Cohen chyba starał się ją trochę uspokoić.

Po wyjściu z windy nie kontynuowali tematu demonów. Umówili się na kawę po sekcji zwłok. Nie mogli rozmawiać w komisariacie, ktoś mógłby ich podsłuchać, a zważywszy na stan Jess rozmowa szeptem była wykluczona.
Kiedy weszli do prosektorium Jess zadrżała. Na stole leżało przykryte ciało dziewczynki.
Jessica stanęła przed Patrickiem i spojrzała mu w oczy.

– Mogę Ci dokładnie powiedzieć gdzie miała rany w chwili śmierci.

Patrick podtrzymał spojrzenie i pytająco uniósł brew. Jess rozejrzała się i wyłączyła mikrofon.

– Podejrzewam, że zginęła dwudziestego... – powiedziała szeptem. Zawahała się – ... bo wtedy pierwszy raz się pojawiła w moim pokoju. Wiem że Tobie mogę to powiedzieć, musiałam komuś powiedzieć, ale wiem że Ty to zrozumiesz.

Wpatrywała się w niego wyczekująco. Zrozumiał. Odetchnęła z ulgą, teraz była już pewna ze może mu ufać, że może się z nim podzielić swoimi obawami, że jej nie wyśmieje, nie weźmie za wariatkę.

Cohen wziął się do pracy, powoli, bardzo uważnie zbadał każdy kawałek ciała dziewczynki.
Jess od czasu do czasu spoglądała w stronę widma stojącego w kącie sali. Dziewczynka ubrana w sukienkę jak do komunii, rany na szyi odpowiadające tym o których mówi do mikrofonu Patrick w czasie badania. Rany na łokciach i kolanach, jakby się broniła i krew. Wszędzie krew. Jess miała nadzieję ze widmo coś zrobi, że w jakiś sposób da im, jej znać co się stało, jak, gdzie. Niestety do końca sekcji po prostu stała wpatrując się w oboje. Kiedy skończyli pracę zniknęła.

Cohen wrócił do biurka, żeby napisać raport, a Jess ruszyła do specjalisty od komputerów. Chciała z nim porozmawiać o przypuszczeniach jakie wysunęli z Cohenem w czasie badania.
- Cześć Harry, sporo czasu minęło – podeszła do biurka analityka.
- Jess, jak dobrze Cię widzieć, całą i zdrową. – wstał na jej powitanie – wszyscy się martwiliśmy o was. Jak się czujesz?
- Bywało lepiej, ale brniemy do przodu. Dzięki – uśmiechnęła się – potrzebuje twojej pomocy.
- Mów, Strepsils uprzedzał ze mamy wam pomagać w pierwszej kolejności, wasza sprawa ma pierwszeństwo.
Usiedli przy biurku.
- Czego potrzebujesz?
- Mam zdjęcia i DNA ofiar. Potrzebuje przeszukać bazy danych, osób zaginionych, dawców, więźniów, prawa jazdy, wszędzie gdzie w grę wchodzi DNA. Poszukujemy dzieci i osoby z nimi spokrewnione.
- Dobra, mam. Coś jeszcze.
- Bazy danych sierocińców. Dzieci, adopcje, ostatnie zaginięcia i ucieczki. Jeśli mają DNA to z tego i ze zdjęciem ofiary. Pamiętaj że miała prawdopodobnie inny kolor oczu.
Spojrzał na nią.
- Jak po świecie może chodzić psychol robiący takie rzeczy – pokręcił głową spoglądając na zdjęcie – musicie go dorwać, dla takiego to i krzesło za mało.
Położyła mu uspakajająco dłoń na ramieniu. To wystarczyło, nie musiała nic mówić, rozumieli się bez słów.
- Dobra słuchaj Jess, wgram Ci na laptopa program do przeszukiwania z danymi jakie mi podałaś, jak coś znajdzie od razu wyskoczy ci na ekranie wynik, wystarczy tu kliknąć i zapisze się automatycznie. Potrzebuje chwilę, żeby wszystko wgrać.
- Dobra, dzięki. Będę przy biurku, musze napisać raport i przeczytać do końca pozostawione przez techników.
- Ok.

Harry zabrał się za pracę, a Jess niechętnie wróciła do swojego biurka. Musiała napisać raport z Red Hook.

RAPORT WEWNĘTRZNY NR: 1 - 23.02.2012
W SPRAWIE: "Tarociarz – wrzesień 2011"
NA TEMAT: Zajście na Red Hook, 8 września 2011 r.
W dniu 8 września 2011 roku zgłosił się do mnie człowiek podający się za poszukiwanego przestępcę zwanego „Tarociarzem”. Wezwałam patrol w celu przewiezienia podejrzanego do komisariatu. W drodze usłyszeliśmy w radiu komunikat o zajściu na wybrzeżu. Funkcjonariusz prowadzący radiowóz z niewyjaśnionych przyczyn skręcił w ulicę prowadzącą do Red Hook. Kiedy dojechaliśmy na miejsce nasz samochód został ostrzelany, pierwszy zginął funkcjonariusz prowadzący radiowóz. Kiedy samochód zaczął zwalniać, wykorzystałam moment żeby wyskoczyć z ostrzeliwanego pojazdu i ukryć się. Snajper zabił także podejrzanego, któremu udało się również wydostać z pojazdu. Usłyszawszy nadjeżdżające posiłki zgodnie z procedurą wycofałam się w stronę centrum dowodzenia. Po drodze dołączył do mnie dr. Patrick Cohen z rozkazami nawiązania kontaktu z porywaczami. Przedostaliśmy się w stronę magazynu na odległość umożliwiającą nawiązanie kontaktu przez megafon. Terroryści wyrazili zgodę na bezpośredni kontakt. Dołączył do nas także por. Alfred Quatermayer. Podczas rozmów nad miejsce zdarzenia nadleciał policyjny helikopter, który ostrzelany przez snajpera runął na ziemię. Por. Alfred Quatermayer wychylił się zza osłony i został ranny w szyję. Szybka pomoc dr. Cohena i zgoda terrorystów na pomoc lekarską uratowały życie porucznika.
Razem z dr. Patrickiem Cohenem kontynuowaliśmy rozmowy z terrorystami. Umożliwili nam bezpieczne podejście do magazynu z którego wydobywało się światło, którego źródła nie potrafię określić. W magazynie znajdowali się Nash Taroth i Andy Ashwood, obaj podejrzani w sprawie którą prowadziliśmy. Andy Ashwood był najprawdopodobniej chory, lub ranny. Nie mieliśmy możliwości bliższego zbadania. W czasie rozmowy doszło w pobliżu do kolejnej wymiany ognia między snajperem i niezidentyfikowaną grupą. Jak nas poinformował Nash Tharot wrogo nastawioną frakcją terrorystów. Nie zdążyliśmy dowiedzieć się kim byli, gdyż z wnętrza magazynu padły kolejne strzały, tym razem skierowane w stronę Andyego Ashwooda, który zginął na miejscu. Nash Tharoth ruszył w stronę napastników. Wraz z dr. Patrickiem Cohenem zaczęliśmy wycofywać się ze strefy ostrzału. Po chwili magazyn eksplodował.

Det. Jessica Kingston


- Masz zrobione – głos Harrego wyrwał ją z zamyślenia – podłączaj go tylko czasami do prądu – puścił do niej oko uśmiechając się szelmowsko – jeszcze raz witaj.
- Dzięki – odwzajemniła uśmiech.


Mieszkanie Jess.

Dojechali do mieszkania Jess taksówką, jaj samochód został odholowany na parking policyjny. Musiała jeszcze wypełnić mnóstwo papierków zanim go odzyska.
- Rozgość się, świeże mleko do kawy, czy śmietanka – ruszyła do kuchni – mam też jakieś ciastka. Nie zrobiłam jeszcze zakupów.
Cohen wszedł do salonu, rozejrzał się z tajemniczym uśmiechem na ustach. Usiadł, wyjął laptopa.
- Co Cię rozbawiło? – Jess weszła niosąc dwie kawy.
- Dziś wstałem o 4 nad ranem, żeby ścierać kurze po półrocznej nieobecności w domu - rzekł wciąż się uśmiechając - to miłe uczucie, wiedzieć że nie jest się jedynym
- Ja mam nadopiekuńczą ciotkę - uśmiechnęła się - Takie mieszkanie zastałam po powrocie.
Taka rodzina to prawdziwy skarb - zaśmiał się, wstukując pierwsze dane z profili na swojego laptopa - no dobrze Jess, co chciałabyś wiedzieć najpierw?
Jess usiadła naprzeciwko, podłączyła laptopa i uruchomiła program analityczny.
- W co się wplątaliśmy, kim oni byli i czego chcieli? – Jess zaczęła poddawać się emocją jakie w niej tkwiły od czasu przebudzenia.

- W większości ludźmi, niektórzy upadłymi aniołami... czym był Ashwood nie wiem.
- Więc oni istnieją i chcą czegoś od nas.
Cohen skinął głową na potwierdzenie.
- Jeśli chcesz opowiem ci wszystko od początku, mniej więcej tak jak opowiedziano to mnie. Nie wiem ile z tego jest prawdą, ale większość wydaje się potwierdzać.
- Tak chcę

Opowiedział jej o wizycie u Maggi, o tym jak pierwszy raz odwiedził Metropolis, o spotkaniu z Nashem Tarothem w kafejce szpitala i co wtedy zobaczył. Mówił bardzo długo. Jess siedziała wsłuchana. Emocje aż w niej kipiały, ale nie chciała mu przerywać.

-Czyli wszystko to czego nas uczą od dziecka jest jedna wielką lipą – wstała zdenerwowana kiedy skończył.
Wzruszył ramionami
- Niekoniecznie, jak dotąd klasyczna kryminalistyka nieźle się sprawdza w walce z demonami.
-Jak z tym walczyć, jako ludzie nie mamy szans, możemy ich tylko napuszczać na siebie, jeśli będziemy wiedzieli kto przeciw komu walczy, tak jak chciałeś zrobić.
Usiadła uspakajając się.
- Musze się skontaktować z Voorem, ma nadal zapiski Cesarza, o ile jeszcze żyje.
- Jess.. zanim do kogokolwiek pójdzie - pamiętaj że wszystko co ci powiedziałem, pozostaje między nami. ZWŁASZCZA moje próby kontaktów z aniołami.
Spojrzała na Cohena poważnie.
- Myślisz ze spieszno mi do psychiatryka i co powiem że słyszę głosy i widzę martwych ludzi
- Mówię również o rozmowach z innymi przebudzonymi i aniołami... a także z Voorem kimkolwiek jest. W zasadzie w tej chwili możemy polegać na bardzo ograniczonej liczbie osób. I obawiam się, że większość z nich siedzi w tym pokoju.
- Sądzę że coś może wiedzieć jeszcze Baldric, ale nie sadzę żeby był chętny się tym dzielić. A jeśli chodzi o Voora, to jest księdzem, dawnym przyjacielem Cesarza. Zawiozłam mu jego notatki, może będzie potrafił je rozszyfrować. On i Cesarz spędzili rok w Metropolis i udało im się uciec. On został księdzem, a Cesarz sam wiesz. Byłam u niego z Grandem, nie chciał się oficjalnie mieszać do sprawy. Może będzie potrafił otworzyć przejście jak Cesarz.
- Ostatnio bywam w tych przeklętych ruinach trochę częściej, niż bym sobie życzył. Cesarz... to kolejna ciekawa sprawa. Należałoby pogadać na ten temat z Mac Dovellem i ustalić co się naprawdę stało.
- Znam wersje Granda.
- Coś więcej niż w raporcie? – zainteresował się Cohen
- Coś innego niż w raporcie.

Jess wstała i zaczęła chodzić po pokoju. Opowiedziała mu o rozmowie z Grandem, o rytuale jaki przeprowadził Cesarz, co widzieli i jak naprawdę zginął.
- A wracając do twego co powiedziałeś, jak to bywasz częściej niż byś chciał?
- Od czasu wybrudzenia ze śpiączki... gdy zasypiam tutaj budzę się tam. Nie zawsze, ale zdecydowanie częściej, niż bym sobie życzył.
- Ja ich tylko czasami słyszę, usiadła na kanapie. No to się wpakowaliśmy. Myślisz że to znowu on? Czy ktoś kto się próbuje pod niego podszyć
- Myślę że to znowu on.
Monitor na laptopie Jess migał ostrzegawczo od kilku minut.

- Chyba coś znalazł – Jess usiadła obok Cohena i przysunęła komputer.
Na ekranie pojawił się wynik wyszukiwania.

Namiar na jedną osobą. Niejaki Julian Tomas Olberg. Zamieszkały NY - dawca krwi. Strażak. Nie notowany. Odznaczony medalem za 11.09. Zgłosił zaginięcie córeczki - 7 letniej Patrycji.

Pozostałe dwa DNA nie znalezione.


Drugi wynik dotyczył sierocińców.

90% prawdopodobieństwa, że dziecko to zaginiona przed tygodniem, spokojna i rozważna Paula Altbergson. Sierota wychowująca się w sierocińcu Sióstr Karmelitanek.

- Wiemy od czego zacząć. Proponuje najpierw pojechać do sierocińca.
- Zgoda.

Wyszli. Na zewnątrz szalała burza śnieżna.
- To będzie długi dzień – powiedziała Jess kiedy wsiadali do taksówki.
 
__________________
Nie musisz być szalony żeby tutaj pracować, ale to pomaga:)
Suriel jest offline