Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2010, 16:26   #105
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
UWAGA WERSJA BARDZO RAW ( wiele się może jeszcze zmienić)


Imię: Erza „White bunny” Harkwood
Rola: nawigator
Devil Fruit jak MG pozwoli.
Nagroda - pół miliona Beri

Wygląd: Erza jest niziutką osóbką ( około 160 cm wzrostu). Ma dopiero dziewiętnaście lat, ale po spojrzeniu na jej posturę i twarz dałbyś zdecydowanie mniej. Ma dość przyciągające oko kształty i wie o tym. Uwielbia ubierać się wyzywająco, zakładając krótkie, ledwo sięgające za pośladki, delikatnie poszarpane mini i bluzki na ramiączka z dużym dekoltem. Ma takich kompletów cała walizkę. Długie, białe włosy, od których dostała swój przydomek, uwielbia układać na wiele różnorakich sposobów, dodając różne akcesoria typu wykwintne wsuwki albo kolorowe wstążeczki. Jej figlarne szare oczy często pokazują co tak naprawdę chodzi jej po głowie, a chodzą niezbyt grzeczne rzeczy.

Cechy charakterystyczne: Poza nietypowym kolorem włosów to czerwona róża na biodrze ( widoczna kiedy ma odsłonięty brzuch) i zrobiona po przystąpieniu do załogi tatuaż z jej pseudonimem w kanji na plecach.

Charakter: Życie nauczyło ją, że aby przeżyć trzeba wykorzystywać zdolności nabyte od urodzenia. Ona robiła to doskonale. Poznała, nie raz boleśnie, wartość swojego ciała i potrafiła z niego zrobić użytek. Potrafiła kusić, sprawić by mężczyzna był na skinienie jej ręki obiecując doznania jakich nigdy nie zaznał. Świetnie kłamała. Facet, jak każdy myśliwy, nie ma wysokich standardów. Jeżeli złapie zwierzynę to zazwyczaj jest zadowolony bardziej lub mniej. Ona starała się by był bardziej i miał czym chwalić się wśród przyjaciół.
Kiedy jednak nie używała swojego ciała, uwielbiała stać na jakimś wysokim miejscu i czuć wiatr opływający każdy skrawek jej delikatnej skóry. Odkąd pamięta, uwielbiała puste przestrzenie gdzie mogła być naprawdę sobą. W takich chwilach cieszyła się każdym podmuchem czy promykiem słońca, który lśnił w jej włosach. Kiedy zaś się cieszyła to tańczyła i śpiewała. Zresztą to drugie robiła zawsze jak tylko mogła. Czy w polu, czy w porcie, podczas flauty czy olbrzymiego sztormu śpiewała, jakby chciała przez to uleczyć swoją duszę. Nie miała głosu wytrawnej śpiewaczki, ale lubiła to robić i nie obchodziło ją co inni mogli na ten temat sądzić.
W zaufanym towarzystwie była zawsze uśmiechnięta i pogodna. Rozkazy kapitana wypełnia jako podwładny, tak została wychowana, ale w sprawach nawigacyjnych, kiedy trzeba było szybko decydować, potrafi zignorować pień dowódczy i samemu zacząć kierować załogą. W sprawach nagłych nie ma czasu na sztywne reguły kodeksu.
Nie lubi rozmawiać na temat swojej przeszłości. Wstydzi się jej jak każda podobna do niej dziewczyna. Nie lubi także się kłócić. Woli przekonywać do swoich racji inaczej niż li głosem.

Przystąpienie do załogi:
Jak zawsze siedziała na klifie i patrzyła w szumiące morze. Ostatnio robiła to coraz częściej, ale tego akurat dnia było wyjątkowo. Parę godzin wcześniej, przeszedł tędy sztorm. Zapach mokrej trawy i mokrej soli nadal unosił się w powietrzu radośnie drażniąc jej nos. Uwielbiała ten okres zaraz po burzy. Wszystko zadawało się być wtedy takie świeże i pełne energii. Jej spokój zburzyły jakieś odległe okrzyki. Spojrzała w małą zatoczkę. Znajdował się tam statek, po kształtach poznała że był piracki. Najwyraźniej schronili się tutaj na czas burzy i teraz próbowali wypłynąć. Zatoka była wąska, a wiatr wiał prosto w nią, dlatego nie mogli wypłynąć. Miotali się tylko wzdłuż plaży, starając nie wpaść na ostre skały. Erza przyglądała się im z zażenowaniem. Dla niej takie coś było niczym zabawa. Mineła dobra godzina, a oni nadal walczyli z wiatrem i falami. Wtedy w jej głowie zrodził się pomysł. Czym prędzej zbiegła na plażę. Było to dość daleko, gdyż klif był wysoki, ale piraci nadal nie potrafili wypłynąć na otwarte morze. Najwyraźniej poddali się, bo zarzucili kotwicę i ściągnęli żagle. Erza pokiwała ze zrezygnowaniem głową. Jeżeli nie wypłynął do wieczora to ich statek będzie tyle wart co pudełko wykałaczek. W nocy będzie kolejna burza. Czuła to.
Po kilku minutach udało jej się zwrócić uwagę kapitana i dostała się na okręt. Tam dobiła z nim prostego targu. On przyjmię ją na statek i zabierze z wyspy oraz pomoże jej zabrać swoje rzeczy od ojczyma, a ona wyprowadzi ten statek. Kapitan nie był jednak naiwny. Postawił pewne warunki. Miała na to dwie godziny. Nim minęła połowa czasu, statek rozwijał już pełną prędkość w kierunku portu. Halsowanie i walka z falami zajęły by jej krócej, ale na statku był tylko kapitan i jeden marynarz. Kilka razy omal nie osiedli na dnie, ale Erza doskonale znała te wody i wyprowadziła okręt bez żadnego szwanku. W nocy rozpętała się kolejna burza, jak przewidywała. Dzięki pomocy nowych towarzyszy z łatwością zabrała wszystko co było jej potrzebne do nawigowania. Następnie udała się gdzieś sama i wróciła z torbą pełną ubrań.

Podczas podróży po morzu zaprzyjaźniła się z tymi dwoma. Gdy usłyszała, że płyną w kierunku Wielkiej Linii, postanowiła nająć się na stałe jako pirat. Kapitan targował się trochę, ale chyba bardziej z poczucia obowiązku. Oboje czuli się zadowoleni z wyniku rozmów i tak rozpoczęli wspólną przygodę.

( mam nadzieje, że za bardzo nie nagiąłem postaci kapitana. Przepraszam za błędy, zostaną jeszcze poprawione.)

KP podesłane. Życzę miłej lektury.
 
__________________
you will never walk alone

Ostatnio edytowane przez Noraku : 25-10-2010 o 15:42.
Noraku jest offline