Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2010, 18:27   #5
Lynka
 
Lynka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemu
Miarowy stukot końskich kopyt, chłodny wiatr pomagający włosom uwolnić się ze splotu i powodujący dreszcze, monotonny krajobraz… Nie można powiedzieć, że to sprzyjające warunki do prowadzenia wesołych rozmów i pogodnych rozmyślań. Wszyscy byli mało rozmowni, zamyśleni i tylko Kalel był wyraźnie zniecierpliwiony. Tua także poddała się otaczającej ją atmosferze. Jej myśli same pomknęły przez, wydającą się teraz beztroską, przeszłość i ponurą teraźniejszość ku niepewnej, niebezpiecznej przyszłości.
Zastanawiała się, co nowego wydarzyło się w jej rodzinnej wiosce. Czy wszyscy są zdrowi? Jak udały się zbiory? Czy matka wybaczyła jej opuszczenie domu? Czy wybaczyła ojcu, że jej w tym pomógł? Czy dotarły do nich wieści, że na samym początku swojej podróży została okradziona i pozostawiona w szczerym polu sama sobie? Dziewczyna tęskniła już za domem. Chciała opowiedzieć ojcu o wszystkim co przeżyła, powiedzieć jak sobie radziła z problemami i oczywiście pokazać mu czego się nauczyła w tak krótkim przecież czasie. Wiedziała, że byłby z niej dumny, że cieszyłby się jej radością. Byłby szczęśliwy, że jego córka osiągnęła to, czego nie udało się jemu.

Dziewczyna rozejrzała się po swoich towarzyszach. Meave jechała obok niej milcząca, z nieobecnym spojrzeniem. Pewnie myślała o swoim ukochanym. Ta kobieta była Tui bliższa niż jej rodzona, starsza siostra, z którą nigdy nie miała dobrego kontaktu. Z resztą nikt oprócz ojca nie potrafił dotrzeć do zamkniętej w sobie dziewczyny. A jednak między Meave a Tuą utworzyła się głęboka więź. Obie jednakowo zafascynowane były magią. Zwykle skryta czarodziejka chyba potrzebowała w końcu kogoś, przed kim mogłaby się otworzyć, zwłaszcza teraz, gdy znalazła się w obcym, niebezpiecznym środowisku.
Nieco dalej jechał Kalel, młodzieniec o delikatnej urodzie i bardzo zręcznych palcach. Nieraz dziewczyna strofowała go i upominała, bo sama gardziła kradzieżą, choć robiła to raczej dla zasady. Widziała, że chłopak powstrzymuje się od kradzieży nie dlatego, że zmienił zwyczaje, ale z powodu mających go na oku Meave i Tui, która mimo to nie miała mu tego za złe. Ciągle pamiętała jak przerażona była, gdy uwięzili ich dawni przyjaciele chłopaka, ale on pomógł im uciec. Za tą wtedy okazaną wierność była gotowa przymykać czasem oko na jego wybryki. Nie chciała stracić takiego przyjaciela.
Na samym przodzie, na swojej klaczy Skat, podróżowała Sorg. Tua podziwiała ją za odwagę i muzyczny talent. Była młodą, bystrą i ciekawską bardką, przez którą byli poszukiwani przez straże większych miast i raz już musieli uciekać przed pościgiem, choć zapewniała, że niczego złego nie zrobiła. Czarodziejka wierzyła jej oczywiście i bardzo chciała pomóc, tak żeby nie musiała już ukrywać swojej tożsamości.
No i oczywiście był jeszcze Madrag - duch maga, który podróżował razem z nimi. Mimo, że niektóre jego zachowania budziły nawet oburzenie Tui, to była mu ona bardzo wdzięczna, za to, że ją naucza magii. Bez niego na pewno nie zdołałaby rozpocząć nauki czarowania i znacznie wolniej robiłaby postępy.
Gdyby tak jeszcze byli w ich drużynie Lidia i Lusus… Trudno jest dziś odnaleźć parę tak dobrych ludzi jak oni. Ciekawe co teraz się z nimi dzieje. Z pewnością pomogliby im w tych niebezpieczeństwach, które na nich czekają na drodze i w Pyłach. Tua starała się nie myśleć o tym co będzie, ale jednak jej myśli ciągle powracały do tego tematu. Tyle niewiadomych…


***

Z ulgą przywitała widok znajomych już domów miłego, czystego miasteczka niziołków. Widok znajomej już karczmy poprawił humor, przypomniał o głodzie i zmęczeniu. Jadła obiad z apetytem, rozmawiając jednocześnie z towarzyszami, którym dotarcie do Sielskiego Sioła również poprawiło humory. Po posiłku podeszła do nich karczmarka Lidia, żeby zebrać puste już talerze.
- Czy wiesz może – zaczepiła ją Tuajak wygląda teraz droga przez Las Północny? Może znasz kogoś, kto ostatnio zapuszczał się w tamte strony?
- Odkąd złapano tych bandziorów jest ponoć w miarę bezpiecznie. Słyszałam, że jakaś grupa młodzików ich dorwała - Lidia łypnęła czujnie okiem w ich stronę. - Co prawda na zimę zawsze wyłazi z gór i nor różne potworzaste paskudztwo, ale helmici zwykle sobie z tym radzą, elfy również. Po prawdzie to nie słyszałam, żeby ktoś tam w zimie jeździł - elfy zapasy już porobiły, ostatnie odjechały kilka dni temu. Choć... jakiś dekadzień temu było tu kilku rycerzy i jakaś magiczka; Lona, służka, mówiła później, że gadali o wyprawie do Pyłów i wieży Urgula. Ale jakoś mi się wierzyć nie chce, zwłaszcza że śnieg spadnie lada dzień.
- A co to za rycerze byli?

- Hm... tormita jakiś, sądząc po herbach, drugiego oznaczeń w ogóle nie kojarzę. Trzeci, półelf, już nie zakonny, ale uzbrojony po zęby; i jakiś wścibski elfi bard do kolekcji. Pewnie żeby obśpiewać ich dokonania. Kobieta zaś chowała głowę w kapturze, ale rysy miała zupełnie nietutejsze i karnację ciemną... i coś nie tak z twarzą.
- No proszę… - mruknęła Tua do nikogo konkretnego i podziękowała niziołce z uśmiechem.

Dziewczyna wstała od stołu, zostawiła rzeczy w ich pokoju i wyszła na miasto. Spacerowała między sklepami oglądając towar, rozmawiając z kupcami i zastanawiając się co jeszcze mogłoby się im przydać w podróży i w samych Pyłach. Ale czy w ogóle można jakoś przewidzieć i przygotować się na to, co ich może czekać w tym zniszczonym mieście?
Jeden z kupców w rozmowie z dziewczyną wspomniał, że zamierza wkrótce ruszyć z towarem w kierunku Futenberg i jej wioski. Zachwycona Tua niedługo musiała namawiać mężczyznę by przekazał jej rodzinie coś od niej. Po krótkim zastanawianiu udało jej się wyskrobać niedługi list, który wręczyła kupcowi wraz z kilkoma monetami, które miały zachęcić go do dostarczenia wiadomości.


Cytat:
Sielskie Sioło, 20 Uktar
Kochany Tato!
Długi czas minął odkąd z Twoim błogosławieństwem dom opuściłam i dużo różnych zdarzeń w drodze mnie spotkało. Kupiec, z którym z domu wyruszyłam zostawił mnie na środku traktu, ale dzięki łasce Lathandera sobie poradziłam i przyjaciół odnalazłam, z którymi dalej podróżuję. Odnalazłam nauczyciela, który czarów mnie uczy. Spotkałam Rudą Wiedźmę. Wiele różnych przygód miałam i możesz być ze mnie dumny. Całą historię usłyszysz dopiero z ust moich, bo za krótki jest pergamin by wszystko spisać, a i niewiadomo kto przeczytać przed Tobą może. Teraz ruszam w dalszą podróż. Ufam, że Pan Poranka pozwoli bezpiecznie mi podróż przebyć i do naszej wioski zawitać wiosną lub latem. Do tej pory bądźcie wszyscy zdrowi i poproś matkę by zapomniała o urazie do mnie.
Twoja córka,
Tua.
List może nie był zbyt wylewny, ale Tua nie chciała zbyt wiele w nim zdradzać, bo wcale nie miała pewności, czy kupiec dostarczy go do jej ojca.
Wkrótce czarodziejka dokończyła zakupy i wróciła do karczmy. Po kolacji poszła do pokoju, gdzie przygotowała zaklęcia na jutro i poprzeglądała swoje pozostałe księgi nie szukając niczego konkretnego.
 
__________________
"A może zmieszamy wszystko razem i zobaczymy co się stanie?"
Lynka jest offline