Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2010, 13:17   #7
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Zakupy to dobra rzecz pod warunkiem, że nie nadwyrężają zbytnio sakiewki. Drużyna rozeszła się po Siole szukając potrzebnych w podróży przedmiotów, z ulgą stwierdzając, iż tutejsze sklepy zawierają wszystko czego im potrzeba. Czarodziejki wybrały się na samotne wycieczki, natomiast Kalela przed zakusami bezprawia chroniła Sorg... choć nie ze stuprocentowym przekonaniem. I tak minął dzień odpoczynku w Siole. Tui nie udało się nawet spotkać z resztą przy kolacji, toteż samotnie podreptała do wspólne izby. Pokój tonął w półmroku, mąconym jedynie mdłym światłem ulicznych lamp, wpadającym przez przybrudzone okno. Dziewczyna po omacku ruszyła ku stolikowi, na którym stała lampa... gdy wtem pomieszczenie zalało jasne światło.

Gdy Tui przestały w końcu latać mroczki przed oczami odkryła, że sypialnia zmieniła się niemal w salę balową. U powały wisiały jasne wstążki i wieńce z kwiatów - zupełnie nie pasujących do pory roku; między nimi unosiły się niewielkie płomyki w kształcie gwiazdek. Dwie skąpo ubrane nimfy trzymały transparent, na którym koślawym pismem stało: "Brawo Tua!!!", zaś na środku pokoju w dumnej, surowej pozie stał Madrag, mający po swoich bokach odświętnie ubranych Maeve, Sorg i Kalela. Wszyscy trzymali w dłoniach jakieś pakunki i mieli bardzo uroczyste (choć nieco rozbawione) miny. Czarodziej wyglądał porządniej niż zwykle - na swą zwykłą, brudną szatę narzucony miał nieco zniszczony płaszcz haftowany w skomplikowane runy; broda i włosy nosiły ślady uporczywego czesania. Zdumiona czarodziejka raz jeszcze powiodła wzrokiem po otoczeniu; gdy minął pierwszy szok nie trudno jej było stwierdzić, że wszystkie ozdoby to iluzja, a półnagie nimfy wyraźnie wskazywały czyjego autorstwa. Tylko towarzysze byli prawdziwi.

- Tuo Meravel - zagrzmiał oficjalnie Madrag, nie dając jej czasu na rozmyślania. - Moja uczennico i pomocnico. Umysł masz bystry, wolę niezłomną, zaś talent do magii przewyższa zdolności wielu tych, co szkolą się od lat najmłodszych. Czas więc najwyższy byś oficjalnie wstąpiła w szeregi magów Królestwa, złożyła przysięgę i otrzymała należną ci pozycję, i szacunek. Tuo Meravel, wystąp!

Nie mając wielkiego wyboru Tua postąpiła kilka kroków na przód.

- Każdy mag w dniu swej przysięgi otrzymuje wisior, dowodzący jego przynależności do Gildii a także wspomagający do w trudnych chwilach. Ponieważ jednak nowego wisiora nie mamy, otrzymasz mój własny. Nie jestem martwy z twojej winy, więc na pewno znajdzie się na to paragraf - to powiedziawszy Madrag wyciągnął przed siebie dłoń, na której zmaterializował się spory zamykany medalion. Tua liznęła smoczego na tyle, by odczytać widniejące na nim runy: MH. Madrag wymruczał kilka skomplikowanych wyrazów i runy poruszyły się jak małe węże, po czym zastygły ponownie tworząc litery TM.



- Oto symbol twojego fachu, twoja duma i skarb - uroczyście rzekł Madrag, wręczając Tui medalion. - Niech służy ci dobrze, a ty spraw byś była go godna i nie przyniosła wstydu ani Gildii ani swemu nauczycielowi! - odchrząknął, a w oku zakręciła mu się łza. Szybko jednak opanował wzruszenie i mniej oficjalnym tonem dodał. - W środku jest rubin zawierający jeden czar. Zwykle każdy mag sam wybiera jego zawartość, ponieważ jednak jest to moja własność zawiera on czar "Bezpieczne schronienie Leomunda". Możesz użyć go raz dziennie i będzie ci służył przez całe życie. To trudny czar, uznaj go więc za prezent ode mnie.
No, dalej! - kiwnął na pozostałych, ci zaś poskoczyli z gratulacjami i... prezentami.

Od Sorg Tua otrzymała grubą pergaminową księge oprawioną w porządną skórę, o okutych rogach i aksamitnej zakładce, zapakowaną w woreczek chroniący ją przed wilgocią. Na okładce wytłoczono symbol Gildii Magów. Kalel dodał do tego długie rzeźbione pudełko zawierające komplet dziesięciu zaostrzonych gęsich piór, stalówkę, kałamarz i fiolkę atramentu. Maeve zaś wręczyła młodej czarodziejce dużą butelkę czerwonego wina - aromat przedniego trunku roznosił się po pokoju nawet mimo zamknięcia.




Na stojącym pod ścianą stole stały kieliszki oraz talerz jagodowego ciasta - wszystko prawdziwe i przygotowane do świętowania. Madrag obserwował młodych z dobrotliwą miną, po dłuższej chwili jednak znów spoważniał i chrząknął by zwrócić na siebie uwagę.

- Tradycja nakazuje, by każdy mag, przed otrzymaniem medalionu i dokumentów potwierdzających jego stanowisko, przeszedł magiczną próbę udowadniając, iż jest ich godzien a jego podstawowe szkolenie zostało zakończone. Próba ma za zadanie wykazać też do jakiej specjalizacji ma największe predyspozycje; czy też nie ma talentu do żadnej. Chyba nie muszę wspominać, że nekromancja jako specjalizacja jest zakazana, a korzystać możesz jedynie z ograniczonego zakresu jej czarów.
Dla prób istnieją specjalne miejsca... jednak my takim nie dysponujemy. Zdecydowałem więc, że twoja próba, Tuo, odbędzie się we śnie. Nie będzie się jednak, uważaj, różniła niczym od prawdziwej! Będzie tak samo niebezpieczna, tak samo będziesz mogła zostać ranna czy zginąć. Bez niej jednak nie będę mógł oficjalnie mianować cię zawodowym magiem.
Możesz wziąć ze sobą wszystkie przedmioty jakie ci przyjdą do głowy, a ponieważ rzecz dzieje się we śnie, wystarczy jeśli przed zaśnięciem przeczytasz wybrane czary. Normalnie czarodziej bierze ze sobą chowańca do pomocy, jednak takowego nie masz... -
mag zamyślił się na chwilę, po czym rozkazująco wyciągnął palec w stronę Sorg. - Ty z nią pójdziesz, nadasz się w sam raz. Wynagrodzisz choć w części kłopoty, w jakie ją wpakowałaś. Nie wolno ci jednak używać żadnej magii prócz tej, jaką rzuci na ciebie Tua. Broń, oczywiście możesz wziąć, a jeśli znajdziecie tam coś ciekawego to przydasz się jako tragarz. Tua musi mieć wolne ręce do rzucania czarów.
Możesz oczywiście odmówić
- zwrócił się spowrotem do Tui. - To jednak zamyka przed tobą wiele drzwi, zwłaszcza do bibliotek czy innych.. khem... magów, u których chciałabyś studiować... kiedyś. No i jak coś przeskrobiesz to Gildia cię nie ochroni. To co, decydujesz się? Potem na szlaku nie będzie okazji, a jakby coś ci się stało to świątynię i lazaret mamy za rogiem - zakończył. Nie zabrzmiało to zbyt optymistycznie.
 
Sayane jest offline