Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2010, 12:07   #9
Lynka
 
Lynka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemu
- Gdzie jest ta lampa... Zaraz się potknę o nasze rzeczy i zabiję. I tyle z tego będzie... - mruczała Tua ostrożnie wchodząc do ciemnego pokoju, gdy nagle rozbłysło światło. Na chwilę ją oślepiło, ale gdy wreszcie wzrok jako-tako się przyzwyczaił przystanęła zdezorientowana. Pomieszczenie wcale nie przypominało pokoju, w którym powinna się znaleźć. Mało tego, nie przypominał żadnej izby, która mogła być w tym budynku! A na środku tego dziwnego miejsca stali wszyscy jej towarzysze, jakoś nie zdziwieni obecnością dwóch niemal nagich nimf, kwiatów, ozdób i transparentu z jej imieniem...

Tua potrzebowała chwili by to wszystko przetrawić i dopiero wtedy zauważyła, że to dziwne pomieszczenie wypełnione jest iluzją. Cała ta sytuacja zaczęła mieć w oczach dziewczyny sens, kiedy Madrag zaczął swoją przemowę, którą wprawiał młodą czarodziejkę w radość i dumę.
- ...oto symbol twojego fachu, twoja duma i skarb... - słowa czarodzieja brzmiały wciąż w głowie dziewczyny, gdy odbierała od niego medalion. Był piękny. Tua nigdy nie miała dostępu do zbyt wielu błyskotek i nigdy specjalnie się nimi nie interesowała, ale wisior przykuwał jej wzrok jak magnes. Może sprawiły to piękne, misterne zdobienia, może świadomość, że jest to symbol spełnienia jej największego marzenia, a może to przez czar w nim zaklęty...

Prezenty od reszty przyjaciół sprawiły jej niewiele mniejszą radość. Wiedziała, że są one kosztowne i, z racji tego od kogo je dostała, będzie miała do nich sentyment przez długie lata. Tua pragnęła wszystkim podziękować i powiedzieć jak bardzo jest im wdzięczna za ich przyjaźń. Jednak nie była w stanie. Tak zaskoczona, szczęśliwa i wzruszona nie mogła wykrztusić żadnego sensownego zdania. Dlatego tylko uściskała każdego mocno, a przed duchem dygnęła. Wtedy zaczepiła ją Sorg wręczając jej jeszcze coś. Tym razem był to zwój. Czarodziejka wzięła go do rąk, rozwinęła i zaczęła czytać, a z każdym wersem rosła jej radość. Opuszczając dom nie przypuszczała, że doczeka się własnego poematu! Z oczami pełnymi łez wzruszenia i szczęścia ponownie uściskała bardkę. Następnie rozlała wino do kieliszków i dopiero wtedy udało jej się powiedzieć:
- Dziękuję.

Po pewnym czasie Madrag przerwał świętowanie zapowiadając próbę jaką ma przejść Tua.
- Ale, czy... -
dziewczyna zawahała się. Chciała zaprotestować, przecież jeszcze za mało umie, nie da sobie rady! "Lecz swe lęki i niepewność trzymaj na krótkiej wodzy" słowa wróża Henryczka nagle wysunęły się na wierzch jej myśli, brutalnie rozpychając wszystkie inne. - Skoro jesteś pewny Mistrzu, że jestem już na to gotowa to oczywiście, że się decyduję. Ale Sorg nie musi mi nic wynagradzać, to nie była jej wina. Jeśli jednak zechcesz ze mną pójść to będę ci ogromnie wdzięczna. - Młoda czarodziejka mówiła pewnym głosem i z uśmiechem na twarzy wyczekiwała odpowiedzi przyjaciółki.
- Winna czy... nie winna, nigdzie Cię samej nie puszczę. Idę z Tobą! -odparła stanowczo bardka. Choć w głębi ducha bała się tego co je tam spotka, jednak nie zamierzała zostawiać swojej młodej przyjaciółki samej. Madrag nie bez powodu kazała im iść razem.

- A jak właściwie wyglądają takie próby? Czego mogę się spodziewać, Mistrzu? Nie wiem które zaklęcia przygotować... - spytała Tua mając nadzieję, że duch nieco jej podpowie.
- Oczywiście, że ci nie powiem, nie ma tak łatwo. To ma być PRÓBA, a nie spacer przez las - obruszył się Madrag. - Przygotuj te zaklęcia z którymi się dobrze czujesz, najlepiej różnorodne w efekcie. Możesz się natknąć na cokolwiek.
- Jak wyglądała twoja próba? To chyba możesz mi powiedzieć, skoro moja i tak pewnie będzie inna, prawda?
- Kto wie... próby są dopasowane... hm... do potrzeb, że tak powiem. Jedni walczą z potworami, inni ze swoimi słabościami. Czar wyśle cie tam gdzie uzna za stosowne. Może do Podmroku, jeśli boisz się pająków? - zachichotał upiornie, po czym pocieszająco poklepał Tuę po ramieniu. - Nie martw się, nie będzie to nic, z czym byś sobie nie poradziła; a może być coś całkiem prostego - np. utłuc jakąś poczwarę i tyle.
- Pająków... pająków... -
wystękała Sorg, próbując przełknąć ślinę przez nagle zaciśnięte gardło. "Bogowie... błagam, tylko nie pająków, najgorszy potwór, najgorsza poczwara, oby tylko nie było tam pająków", przelatywały przez głowę bardki błagalne prośby.
- Czy w tym śnie też tam będziesz, czy w inny sposób będziesz nas obserwować?
- Nie, będziecie zdane na siebie. Ja tylko będę pilnował, żeby wasze ciała nie zeszły. Pamiętajcie, to nie będzie zwykły sen, z którego można się obudzić gdy robi się zbyt straszny. Iluzje potrafią być najbardziej zabójczą bronią.
- Jak długo mogę być w tym śnie?
- Myślę, że koło ośmiu godzin. Co prawda próby trwają zwykle trzy doby, ale czas i przestrzeń we śnie układają się nieco inaczej.
- Czy to znaczy, ze powinnam też wziąć jedzenie? Mogę być głodna we śnie? - Tua była zaskoczona takim pomysłem, ale wolała zapytać.
- Patrzcie ją, jaka pewna siebie!
- zaperzył się duch. - Jak ja miałem próbę to dwa dni przed już nie mogłem jeść z nerwów, a ta sobie chce zakąszać w trakcie! Ha! Widać za późno ją zrobiłem...
- Ależ nie, Mistrzu! Tylko jak mam być we śnie trzy dni to wolę tam nie mdleć z głodu... Jeśli to w ogóle możliwe.
- Możliwe. Zjedz placka
- poradził jej mag. - Tam raczej nie będziesz miała czasu, a przez kilka godzin z głodu nie padniesz, bez przesady.
- A jak powrócimy? Czy czar sam nas obudzi po tym jak wykonamy zadanie, czy będziemy musiały jakoś same wrócić? Co będzie jeśli nie uda mi się wypełnić próby? -
spytała czarodziejka nieco przestraszonym głosem.
- Same się obudzicie po tym czasie - lub wcześniej. A jeśli się nie uda... cóż. Będziesz się musiała jeszcze douczyć
- lekko powiedział Madrag. - W czasie próby jak w życiu, łut szczęścia też jest potrzebny, nie tylko wiedza.
- Czy rzeczy, które wezmę i tam je zniszczę to tu też będą zniszczone? Jak na przykład skorzystam ze zwoju...?
- Oczywiście. Wszystko będzie jak najbardziej realne; zarówno przyczyny jak i skutki -
z powagą pokiwał głową mag. - Próba ma za zadanie nie tylko testowanie zdolności, ale przede wszystkim ich praktyczne użycie. Albo wzmacnia umysł, albo służy Królestwu. Jeśli spotkacie jakąś maszkarę bądź pewna, że zabijając ją ratujesz czyjeś życie.
- To ja może już się przygotuję... -
niepewnie odpowiedziała Tua. Wzięła jeszcze kawałek ciasta i poszła do kąta ze swoimi księgami.

Po jakimś czasie czarodziejka wstała i zwróciła się do ducha:
- Mistrzu jestem już gotowa. Wybrałam czary i rzeczy do zabrania
- wskazała na stosik poukładanych na podłodze przedmiotów.
- No to siup! - odparł Madrag, choć w jego głosie wyczuwalne było pewne napięcie. Kazał odsunąć się Kalelowi i Maeve, po czym zaczął krążyć wokół dziewcząt, czyniąc skomplikowane gesty i mamrocząc długi czar. W końcu podłoga rozbłysła zielonkawym światłem magicznych run, a Tua i Sorg padły na łóżka jak podcięte. Mag z westchnieniem usiadł na sąsiednim posłaniu.
- To teraz pozostaje nam czekać...
 
__________________
"A może zmieszamy wszystko razem i zobaczymy co się stanie?"
Lynka jest offline