Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2010, 17:16   #11
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Araksjel zdjął Lorelei z barku i położył ją sobie na ręce jakby trzymał kota. Na razie mógł sobie na to pozwolić. Choć już wkrótce pewnie będzie za duża. Na razie jednak zamierzał się nacieszyć jego małą Lorelei.
Pogłaskał ją, a w odpowiedzi usłyszał przyjemny mruk.
Jemu odmówiono rodzicielskiej miłości. Nie z winy jego ojca, a matki. Choć ta kobieta nie zasługiwała na to miano. Matka to tytuł którym obdarza się kogoś zdolnego oddać za Ciebie życie, kochającego, dającego ciepło którego tak potrzebują dzieci. Nie nauczycielkę. Matki nie zabijają swoich dzieci. Araksjel spojrzał na swoją dłoń i pazury. Skupił się. Wizualizował sobie jak porasta sierścią, czaszka się wydłuża tworząc pysk, rosną kły i pazury, kości i stawy emanują bólem podczas przemiany. Ale nic się nie działo... Stracił tę zdolność razem z poprzednim życiem. Ale dobrze się stało...
Lorelei chyba wyczuła jego przygnębienie bo wyciągnęła główkę i zaczęła się ocierać o jego policzek.
Uśmiechnął się i przytulił młodą, srebrną smoczycę. Powierzono mu ją na wychowanie. Jako element pokuty. Ale podejrzewał, że zdawali sobie sprawę jak bardzo mu ona pomoże. Jak wiele radości sprawi. Nie łatwo oddać komuś taką przysługę przez przypadek. A Bahamut, jego awatarzy i kapłani nie są głupi. Pogłaskał Eosa za uchem i pojechał dalej.
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 04-11-2010 o 11:41.
Arvelus jest offline