WERNON
Lekko trącony przez Pana Mundoca wpadł do karczmy ledwo utrzymawszy się na nogach. Wyglądało ta tak jakby już dziś odwiedził niejedną karczmę i na pewno mleka w nich nie zamawiając. Szybko wyprostował się łapiąc równowagę, po czym rozglądnął się po karczmie w poszukiwaniu wolnej ławy, przy której cała kompania mogłaby spokojnie usiąść. Lekko poluzował zapinkę płaszcza wyraźnie zadowolony. Naroście trochę cieplej, no ale gdzie ta wolna ława. Po chwili dostrzegł jedną w kącie izby, poszedł w jej kierunku zręcznie manewrując miedzy biesiadnikami. Usiadł wygodnie, zrzucając torbę pod stół. Zerknął w kierunku towarzyszy uśmiechając się szeroko, ręką natomiast wskazywał wolne miejsca przy ławie. |