Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2010, 22:22   #213
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Gerorge Wasowsky



Serce podeszło mu do gardła, kiedy z szybu windy wyłonił się demon. Georgowi zrobiło się niedobrze. Dusił się. Czy to obecność tego monstra czy zmęczenie, nie miało to znaczenia. Musiał jak najszybciej oddalić się od niego oddalić. Parker też nie wyglądał najlepiej. Wisiał na ramieniu dziennikarza syczał coś przez zaciśnięte żeby. Musiało go cholernie boleć.
Głos Nataniela podziałał na Georgea jak wcześniej głos studenciaka. Mobilizująco. Dopóki Askiel ich nie zauważył była szansa.
Parker do lekkich nie należał więc Wasowsky musiał się trochę wysilić, żeby wybić go z równowagi i pchnąć w stronę szybu. Sam chwycił się go mocno i naparł ciałem spychając ich obu w czeluście szybu. Tak jak radził głos. Cyrus pomachał tylko bezradnie rękoma ale lecąc złapał jeszcze staruszka mocno za ramiona. W jego oczach dało się dostrzec jeszcze błysk zrozumienia albo... wkurwienia. Tego akurat George nie był pewny.




Cyrus Parker



"Szyby, już niedaleko drz... O KURWYSKO! - krzyknął żołnierz w myślach z przerażenia.
Przed nimi, z szybu wyskoczył wielki demon, podobny do gargulca.
Przez moment żołnierz zapomniał nawet o rwącym bólu w łopatce, lecz ten wrócił, jakby ze zdwojoną siłą.
"Kurwa... Ja pierdole..." - żołnierz wymieniał przez zaciśnięte zęby, przeróżne przekleństwa.
Aż w końcu przez głowę przeszły mu słowa anioła. Zapewne staruszek też to usłyszał.
Upływ krwi spowodował u żołnierza ogólne, otępienie. To teraz staruszek był tym myślącym. Żołnierz po usłyszeniu głosu anioła, zdążył pomyśleć tylko "lemoniada", po czym leciał już w dół, ze strachu starając złapać się czegokolwiek, bezwładnie machał łapami, aż w końcu uchwycił... staruszka.
"Co jest grane?" - nagle rękę przeszył mu mocny ból, jakby spadł właśnie na tą rękę z co najmniej z dwóch pięter.



Annie Carlson



Pisać, pisać, pisać. Pracując pędzlem i pomagając sobie palcami udało jej się mniej więcej równo wypisać imiona i nazwiska, a czasem tylko opisowe określenie danej osoby, jeśli nie pamiętała bądź nie wiedziała jak taka osoba się nazywa. Cokolwiek miał zamiar zrobić Studenciak musiały mu wystarczyć te jej bazgroły. Kiedy wypisywała kolejne imiona po raz drugi przeżywała śmierć każdego z nich. Kiedy ukończyła listę wypisując imię Holy modliła się w myślach żeby to była ostatnia ofiara tego szaleństwa.

Niestety nie była.

- Cztery !

Sukinsyn Adler, który pojawił się nie wiadomo skąd zastrzelił chłopaka. Paskudny uśmiech wykwitł mu na twarzy, ale nie na długo.

- Pięć!

„Obite Żeberko” stojący tuż za Adlerem strzelił mu w tył głowy. Aż miała ochotę zaśmiać się histerycznie na ten widok. A co myślałeś Adler, że z nimi można się układać i że dotrzymają słowa. Ty durny palancie!

I co teraz? Będę szósta?

O nie! Goń się popaprańcu! Nie dam ci tej satysfakcji.

Rzuciła w stronę mężczyzny z pistoletem pędzel, którego nie odłożyła po skończonej pracy tak żeby odwrócić na moment jego uwagę, po czym mobilizując siły spięła się i skoczyła prosto do otwartej świetlistej bramy. Starała się tak ułożyć ciało żeby, jeśli tamten zdąży wystrzelić kula ominęła ważne organy.
 
Ravanesh jest offline