"Niemiec, ca za kurewsko idiotyczny pomysł, żeby dawać im do drużyny Niemca. Nosz kurwa blada..." - mruczał w myślach strażak. O Polaków się nie martwił, a pilnować Niemcowi dupy się mu nie chciało.
W końcu wyszli z kanałów, było można odetchnąć pełną piersią
"świeżego" powietrza. Chociaż i tak w powietrzu było mnóstwo dymy i smrodu spalenizny. Ale i tak najbardziej dawał się we znaki odór trupów, rozsianych po całej Warszawie i spokojnie sobie gnijących na słońcu, deszczu, księżycu i tak w kółko. Z kanałów wyszedł prawie ostatni. Znajdowali się na zniszczonym podwórku dwóch kamienic, o dziwo były jeszcze całkiem dobrym stanie. W przeciwieństwie do tych po drugiej stronie, do których dostali rozkaz biec.
On pobiegł w pierwszej grupie, wraz z jakimś pseudo komandosem. A przynajmniej gość się tak zachowywał. Czuć od niego było podniecenie walką, chociaż strażakowi mogło się to tylko wydawać. Przebiegli swoją część i ukryli się w bramie kolejnego podwórka, otoczonego kamienicami. Te kamienice były w gorszym stanie. Osunięte ściany tworzyły kupy gruzowisk, z niektórych zostały same szkielety budynków.
I właśnie kiedy przyglądał się mieszkaniom, które było widać jak na dłoni pojawił się Rosyjski pojazd zwiadowczy. Zaczęła się strzelanina.
Po chwili przybiegł do niech jeden z zatrzymanych na środku drogi przez ostrzał, milicjant. Sławek, o ile pamiętał. Zaczął coś wrzeszczeć o granacie, ale Gerald go zignorował. Wychylił się tylko za winkla bramy, aby przyjrzeć się Rosyjskiemu zwiadowi. Nie myślał o strzelaniu do niech, to by była strata amunicji. On musiał mieć pewny strzał.
- Gerald osłaniaj naszycg. Ja spróbuję oflankować ruskich. - powiedział Arek, z którym tu przebiegł. Po chwili zniknął w jakiejś klatce schodowej.
- Słyszałeś, Sławek. Osłaniaj tyły. - po chwili Strażak pobiegł za Arkiem, wpadł na jakąś zniszczoną klatkę schodową.
Szybko przeskoczył kilka stopni i znalazł się na pierwszym piętrze, od razu zauważył zniszczone drzwi, przez które przefrunął milicjant Arek, ale coś odwrócił jego uwagę. Jakiś cień, jakiś ruch w mieszkaniu na przeciwko które też nie miało drzwi.
"Kurwa, Ruski snajper." - pomyślał Gerald i nie czekając, wymierzył w niego.
Na szczęście uczył się Rosyjskiego jeszcze w szkole i trochę pamiętał, np. komendy wojskowe. Wydarł się na całe gardło.
- Stoj! Ruki wjerch! Brosaj orużie, do kurwy! - krzycząc to przystąpił do ukrywającego się bliżej, teraz wiedział dobrze w co celuje, choć nadal było ciemno. Czekał na jego reakcje.