Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2010, 14:52   #2
one_worm
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Urshak po medytacji wyruszył przez franfurt do miejsca spotkania, pogoda nie dopisywała. Ork siedzaił w wagonie sprawiając wrażenie osoby, która jest bo jest i jest to lokalny element otoczenia. Z pogardą patrzył na tych wszystkich "ucywilizowanych meta-ludzi" - przecież wszyscy jesteśmy ludźmi! Tylko inaczej wyglądamy, to jak z kolorem skóry...Tak przynajmniej próbował wierzyć. Wagonik sunął prędko z regularnym łoskotem otwierania drzwi na każdym przystanku. W końcu i przyszła jego kolej. Urshak wstał i ruszył przed siebie. Po kilkunastu chwilach odnalazł lokal " Jakie to typowe, stoją jako ochroniarze, ciekawy czy którykolwiek *TAKI* człowiek może sporo zarabiać za legalną robotę". Nie może...

- O...Ork... Daj nam broń, dostaniesz pokwitowanie i sobie później ją weźmiesz, żadnych burd i będzie wszystko w porządku. - Rzekł na powitanie troll. Powiedział to głosem dumnym, jakby dzięki jego pracy świat właśnie stał się bezpieczniejszym i lepszym miejscem.
- Proszę, oto moja broń - odrzekł szaman, po czym zabrał pokwitowanie i chciał wejść do środka.
- Laska też- wskazał troll na drewnianą laskę pokrytą skórą węża.
-Chyba nie pozbawicie schorowanego orka podpory...- popatrzył się po ich minach i wychwycił spojrzenie- no dobra, pozbawicie- po czym niechętnie oddał im swoją laskę i totem zarazem.

Po wejściu do środka uderzyło go to co zwykle w takich miejscach - muzyka. Fakt, faktem lokal nie sprawiał wrażenia pierwszej, lepszej mordowni no ale... Rozjarzał się po całym pomieszczeniu. Wszystko było takie jasne i świeciło po oczach. Ta muzyka działała mu na nerwy - on osobiście nie nazwałby tego muzyką. No nic to podszedł do umówionego stolika, było mało ludzi więc bez trudu mógł to zrobić. Usiadł, po chwili zaczęli schodzić się inni. Najbardziej denerwowało go to pogardliwe spojrzenie - nic o nim nie wiedzą ale zapewne mają już wyrobione o nim zdanie...


Gdy wszyscy przyszli, a jegomość się przedstawił Urshak zamówił coś do picia. Siedział i opowiadał im o jakiejś siksie co to chciała być fajna i jej nie wyszło i zamiast się trzymać bardziej cywilizowanych dzielnic poszła w najgorszą możliwą. Bez ochrony. Urshak westchnął.
- Przyjmuję robotę... teraz przejdźmy do szczegółów... - rozpoczął rozmowę i o jej szansach na przeżycie...
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.

Ostatnio edytowane przez one_worm : 16-11-2010 o 14:55.
one_worm jest offline