Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2010, 09:29   #1
louis
 
louis's Avatar
 
Reputacja: 1 louis nie jest za bardzo znanylouis nie jest za bardzo znany
[Front Mission, storytelling] Po co umierać?

Wrzesień, 2112 rok, Filipiny, baza Sektora 14.

W małym, obskurnym pomieszczeniu sąsiadującym z głównym hangarem zgromadziło się kilkunastu żołnierzy. Niektórzy siedzieli, niektórzy stali, ale wszyscy byli zajęci rozmową. Rozmawiali o wszystkim – od jakichś plotek do niepokojącej aktywności „rządowych”, którzy powoli odzyskiwali Filipiny. Właściwie buntownicy kontrolowali w chwili obecnej 1/3 terytorium Filipin. Nie znaczy to, że nie mieli znacznego poparcia ludności.
Do sali powoli wkroczył rudowłosy chłopak. Nikt go nie zauważył, dopóki nie stanął tuż obok staroświeckiej zielonej tablicy.
- Witam! – zawołał ów chłopak, uciszając momentalnie rozmowy i, można powiedzieć, chwilowo zajmując uwagę zebranych.
- Niektórzy mnie nie znają, toteż pozwolę sobie na krótką prezentację. Jestem Bruce, wice-dowódca tej bazy. A teraz czas rozpocząć odprawę. – chłopak wyjął z tylnej kieszeni bojówek plastikową nieprzezroczystą butelkę, z której upił parę łyków.
- Sytuacja jest taka. Utraciliśmy kontakt z MCK – Mobilnym Centrum Komunikacji. To coś jest nowoczesne, drogie, i nie możemy tego stracić. Łączność straciliśmy, gdy tylko wkroczyli do Sektora 17. Zachodzi podejrzenie, że cały Sektor 17 jest zajęty przez wroga. Jednak dowódcy sektorów piętnastego i szesnastego nie mogą tego sprawdzić, są zbyt zajęci odganianiem się od wroga. Nie mają też wystarczająco ludzi i wanzerów, żeby wysłać patrol. I tutaj do akcji wkraczamy my – dokładniej mówiąc, 4 wanzery. Ja, jako łącznik, Rave Cloudsky jako szturmowiec, Mireya Hestler jako wsparcie bliskie szturmowca oraz Jack Blackson jako osłona nas trzech. Wiem, że twojego partnera nie ma, ale to nie znaczy, że możesz siedzieć bezczynnie. Ale nie myślcie, drodzy koledzy z łączności – tutaj Bruce wskazał na żołnierzy nieubranych w mundury noszone zazwyczaj przez pilotów – że dla was nie mamy roboty. Otóż, jak zobaczymy co tam się dzieje z MCK, ewentualnie je odbijemy, potrzebna będzie nowa obsługa. Tak, wy! – wice-dowódca uśmiechnął się promiennie, niczym przedszkolanka do dzieci. – Wy sobie poczekacie w najbliższej bazie, w sektorze 16. Posiedzicie w ciepełku, odpoczniecie.
Bruce znów przepłukał gardło płynem z butelki. Skrzywił się, widocznie mu nie smakował zbytnio. Odwrócił się, i zaczął coś szkicować na tablicy,

Zebrani w sali zaczęli już się nudzić patrzeniem na koślawe linie i wytłumaczenia, gdy nagle Bruce się odwrócił.
- Ta mapka mniej więcej obrazuje sytuację. Niektórzy z was trafili tu dopiero niedawno ze sztabu i nie wiedzą, co w trawie piszczy. Ale to powinno wyjaśnić sytuację. Aha, zapomniałem wspomnieć, że wspomagać nas będzie 12 Flota U.S.N. Jak tylko wkroczymy do Sektora 17 i zaczniemy zwiad, oni przybliżą się do brzegu, aby nam zapewnić wsparcie. Zarówno poprzez zbombardowanie odpowiednich delikwentów, jak i szybki desant w razie, gdybyśmy mocno oberwali po dupach od O.C.U albo rządowych. Być może będzie to kamień milowy, rozpoczęcie nowej wojny, albo po prostu rutynowa misja.
Ledwie skończył mówić, głośnik umieszczony w kącie pomieszczenia zaharczał.
- Już skończyłeś niańczyć dzieci? Za pół godziny widzę was wychodzących z bazy. Wszystkich. – rozległ się niski głos, po czym głośnik się wyłączył.
- Taak..łącznicy, możecie już wyjechać. Weźta, co potrzebujta, i wyruszajcie. – ledwie Bruce to powiedział, rozległ się tupot butów i w sali zostało tylko czworo ludzi.
- A wy nie zapomnijcie się dobrze wyposażyć. Może być ciężko, i nie będzie czasu na zadbanie o wanzera. Dobra, jakieś pytania?
 
louis jest offline