Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2010, 21:43   #2
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Droga była spokojna. Anthony przez cały czas nie myślał o niczym. Cieszył się życiem. Bo czego więcej można chcieć. Otwarta droga, wiatr, motor i co najważniejsze wolność i brak ludzi. Jasne, musiał udawać, że ich lubi, ale często po prostu chciał ich wszystkich zastrzelić. Czy dlatego kupił pistolet?

Bar w, którym zatrzymał się po cole powstrzymał go na dłużej.
Deep oczywiście słyszał o tej zarazie, ale nie miał pojęcia, że to pandemia, czy tam epidemia. Gdy tylko zaczęto strzelać wzdrygnął się. Nigdy wcześniej nie widział śmierci, nie na żywo. Widział jak Bruce Willis rozprawiał się całkowicie słusznie z tabunami złych facetów i diabolicznych pięknych kobiet w Die Hard samemu ponosząc rany, ale nie miał pojęcia, że to będzie taki huk. Filmy zdecydowanie wszystko ściszały. Strzał był słyszane jeszcze daleko, daleko stąd. Najgorsza jednak była krew. I mózg. On na szczęście usiadł w koncie, więc nie został ochlapany przez ochłapy zombie, ale przy drzwiach był ostatni. Siedział oszołomiony jeszcze gdy inni wybiegali w popłochu. Dopiero gdy zaczęło się robić naprawdę nieciekawie zaczął spieprzać.

Cały czas miał rękę na Damascusie. Gładka rękojeść z rogu jelenia uspokojała go gdy pocierał o nią kciukiem. Dziwnym trafem nie porzygał się. Bał się o siebie. Powinien się przejąć do cholery. Pierdolona bezduszność idzie w parze z depresją?!
Martwił się też nasilającą się w nim agresją. Coraz więcej przeklinał.
Martwił się też tą całą epidemią. W sercu coś mu dziwnie się działo, gdy pomyślał o tym, że może być bezmyślną istotą, wołającą
- MIĘĘĘSSSSOOOOOO. MÓÓÓÓZZZZZG! DAAAAAJ!

Cholerna wyobraźnia od razu mu pokazała jak by wyglądał. Ba! Pokazała mu jak by siebie narysował. Sam siebie rysował jako zombie. Był naprawdę popieprzony. A to wszystko przez to, że miał prawa półkule mózgu bardziej rozwiniętą.

Łysy, starszy mężczyzna z lekkim brzuszkiem odezwał się jako pierwszy. Gdy już policja przyjechała. Deep lubił policję. Ale nie lubił tych, którzy policjantów nie doceniali. Jeden funkcjonariusz, nieważne dobry czy zły robi w ciągu dnia niż jebany prezydent robi w czasie całej kadencji. Kto niby broni USA od anarchii? Dziady w parlamencie? NIE! Patrole policji w najciemniejszych uliczkach/

- Zobaczcie, co się dzieje. Oglądacie wiadomości? Ta epidemia dotarła do naszego baru! To szaleństwo. Nie patrzcie się tak na mnie, tylko tam - wskazał ręką bar. -Oni zabijają się nawzajem, potem wstają i dalej żyją... Jezus Maria. Zamknijcie jakoś ten teren i ogłoście szybką ewakuację miasta. Niech wszyscy udają się do szkoły - tam się zamkniemy i będziemy czekać na jakieś służby sanitarne. W szkole jest pełen sanitariat, damy tam sobie radę. Tylko ogłoście, że to ewakuacja obowiązkowa - zostawił skosternowanych policjantów i zwrócił się do pozostałej ósemki. -Wsiadajcie do samochodów i jedziemy do szkoły, zaraz później dotrze tam reszta. Ludzie! Nie zastanawiajcie się, szybko!
~Ja pierdole kurwa mać~ Bardzo wulgarne myśli przeszły Antoniemu przez głowę.
- Do szkoły? Wszyscy? Za przeproszeniem pojebało cię? Znaczy się... - Deep odczekał chwilę wodząc oczami po niebie, czemu ludzie musieli być tacy wkurwiający?- Jeśli zabierzemy tam wszystkich to z tych trzystu czy ile tam moze być tutaj ludzi przynajmniej sto będzie zarażonych. W końcu barze było ile osób? Dwadzieścia? My i barman nie byliśmy zarażeni. Tak wiec skoro na dwadzieścia osób przypada dziesięć zarażonych to jak zbieżemy wszystkich do kupy to będziemy mieli kurewsko przesrane. - Anthon spojrzał na swój motor. W każdej chwili był gotów do ucieczki z tego popierdolonego miejsca.
Niski Japończyk gmerał w kieszeni w poszukiwaniu kluczyków do auta.
- I tak w obu sytuacjach będziemy mieli kłopoty... Szkoła być może, łatwiej się bronić niż na powietrzu.
Znowu starzec się odezwał, bezpośrednio do Anthona.
-Przestań tak kląć człowieku, tu są kobiety. Widzisz sam, że zarażonych łatwo rozpoznać. Chodzi o to, żeby się odizolować od epidemii. Tylko w zamkniętym pomieszczeniu mamy szansę się odciąć i bronić. Długo to nie potrwa, wkrótce zajmą się tym odpowiednie służby i odizoluje chorych. Tu nie ma czasu na kłótnie, kto nie chce, ten niech nie jedzie. Jakby co, do mnie może wsiąść kilka osób - zaczął kierować się do swojego potężnego forda.

Kolejny z ocalałych odezwał się. Wyglądał na typowego mięśniaka, a swoją wypowiedzią upewnił Deepa w tym przekonaniu. Athon był uczulony na pierdoły i głupotę.
- Pierdolić to wszystko! Zaraz tam pójdę i im kurwa powiem z kim zaczęli! Kurwy jebane! - krzyczał i zaczął machać ręką z zaciśniętą pięścią w kierunku baru, a na koniec pokazał siedzącym w barze “klientom” środkowy palec. - Eee... To w końcu gdzie mam się kierować?

Deep zignorował go i rzucił do staruszka
- Tak, łatwo ich rozpoznać, dopóki nie zemdleją i nie zbudzą się jako zombie. - Anthon podrapał się po głowie i westchnął - Dobra, sory za język, ale dla mnie to trochę nowe. Nie słyszałem o tym wirusie zanim tu nie przyjechałem, nie oglądam TV. Znaczy coś tam słyszałem, ale nie było tego wiele i nie wydało mi się to groźne. Najwyżej jak ta świnska grypa ileś tam czasu temu. Aczkolwiek naprawdę odradzam skrywanie się w jednym budynku. Spróbujmy się odizolować, dopóki nie znajdą na to jakiegoś innego gówna to trzeba się skryć.
Zaczął intensywnie myśleć o tym gdzie się udać. Był tak kurewsko zmieszany.

-To właśnie proponuję. Jeśli myślisz o jakimś innym miejscu, to mów. Ja szkołę znam najlepiej, a jednocześnie chciałbym ocalić jak najwięcej osób od zarażenia, a tam się najwięcej nas zmieści. Tak poza tym, to jest nowość dla nas wszystkich, nawet jeśli coś tam słyszeliśmy w telewizji. Zobaczyć to na własne oczy...

Trzeba było starcowi przyznać, że idiotą nie był. To dobrze.
- I tak uważam, że to nie za bezpieczne miejsce. Może posterunek policji. Chociaż nie, pewnie nie jest za duży w takim miasteczku. Po prostu skontaktujmy się z... z... jakimiś służbami sanitarnymi, wojskiem, czymkolwiek, policjanci będą wiedzieć. Może wydostaną nas na tyle szybko by nie przybyło więcej zombie. Możliwe, że jeśli ktoś się zaraził to siedzi w chacie i czeka aż ktoś tam zajdzie. Wiecie, jak w filmach.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline