Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2010, 22:53   #4
Ziutek
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Frank otworzył drzwi baru i wszedł do środka wolnym krokiem tupiąc podkuwanymi obcasami butów ze srebnymi sprzączkami, zdejmując okulary i zaczepiając je o kieszeń skórzanej kurtki. Skierował się do wolnego stolika obok miejsca gdzie siedziała kobieta, po drodze kiwając głową niektórym siedzącym już gościom, którzy byli współtowarzyszami w gangu i znajomymi z tej zabitej dechami dziury. Dziewczyna była taka... niekontaktowa. Frank spojrzał się na telewizor, a konkretnie na panienkę z wiadomości, która chwilę później została okradziona z części twarzy. Pokręcił głową z politowaniem i wstał podchodząc do barmana. Ten zapytał: - To co zawsze? Frank kiwnął głową, a barman wyciągnął z pod lady butelkę ze złocistym płynem i wlał do małej szklaneczki. Harleyowiec podniósł fifkę do ust i łyknął zdrowo jednocześnie opróżniając zawartość. Odwrócił się i zauważył, że kobieta, która wydawała się niekontaktowa zemdlała. Frank znów pokręcił głową z politowaniem i ruszył do ubikacji aby załatwić swoje potrzeby fizjologiczne przed akcją, w której uczestniczyć będzie gang. Gdy skończył otworzył drzwi i pierwsze co zarejestrował to już ocuconą kobitkę, która straciła głowę, a jej szczątki rozprysły po szybach i drzwiach od toalety, które w ostatniej chwili zamknął Frank aby nie ubrudzić sobie kurtki. Wychylił głowę zza drzwi i kiedy uznał, że sytuacja jest opanowana wyszedł z kibla i oparł się o ladę, tyłem do reszty towarzystwa nie zwracając uwagi na ciało bez głowy. Chwilę potem za plecami dobiegły go zbiorowe jęki i charczenia. Odwrócił się i cała masa klientów leciała na niego i niektórych normalnych ludzi. Barman zawołał aby wszyscy uciekali. Frank nie patrząc na nic przeskoczył przez ladę, a za nim paru innych ludzi i wszyscy skierowali się na zaplecze, a potem przez tylne wyjście. Obeszli bar tak aby przed oczami mieli główne wejście. Niektórzy zaczęli już rozmawiać, a Frank wkurzony na maxa wydarł się:
- Pierdolić to wszystko! Zaraz tam pójdę i im kurwa powiem z kim zaczęli! Kurwy jebane! - i zaczął machać ręką z zaciśniętą pięścią w kierunku baru, a na koniec pokazał siedzącym w barze “klientom” środkowy palec. Było ich dziewięciu. ~ Buhaha! Nawet Japońce się załapali! ~ pomyślał uśmiechając się. James ''Dyro'' Grant odezwał się żeby uciekać do szkoły. Jeden Japoniec mu przytaknął. Frank zaśmiał się i zapytał się gdzie się kierują. Wszyscy go olali. Potem palnął coś o złomowisku. Został uznany za idiotę. Znów dyrektorek powiedział coś o tym, że mieszkali tu jak rodzina i powinni sobie pomagać. Nie wytrzymał i krzyknął:
- Buhaha, rodzina powiadasz? Kurwa nawet rodzina potrafi wbić ci nóż w plecy więc nie gadaj mi tu, że rodzina jest najlepsza. Czekał, aż ktoś powie, że jedziemy na policję. Taki pacjent od razu dostałby kulkę w łeb. Potem odezwał się jakiś cwaniaczek:
- Panowie, spokojnie. Znaczy się ja też potrzebuję się uspokoić, chociaż jestem pieprzonym angolem, ja nie tracę spokoju. - Anthon przejechał dłonią po przystojnej twarzy wzdychając i mówiąc coś w stylu “jasne” - Złomowisko jest w pizdu... daleko jest znaczy się. Tak jak powiedział ten tutaj obecny pan -wskazał na Charlesa - Posterunek rzeczywiście może okazać się użyteczny, ale z drugiej strony, policja nawet w takiej sytuacji nie wyda nam tak po prostu broni. Ktoś z nas może być psychopatą. A właśnie, jestem Anthony Deep, miło mi.
- Gliny w życiu nie dadzą ci broni, nawet żeby mieli się zesrać. A po drugie nie zamierzam wracać za kratki z własnej woli. A broń mam nawet ja, a nie powinienem. Przedstawiać się nie mam zamiaru przynajmniej na razie. - powiedział Frank udając twardziela, którym fizycznie był.
Anthon zaśmiał się. Było zajebiście.
- No tak, jesteś skazańcem. Na pewno warto się słuchać twojej rady. Przywódca z wyostrzonymi stoma zmysłami. Sam fakt, że się przyznałeś co do tego, że nielegalnie masz broń (na dodatek wyznałeś to obcym ludziom) stawia cię w mało fajnym świetle. Aczkolwiek, działajmy. Jeśli naprawdę uważacie, że szkoła to taki rewelacyjny pomysł to dobra. Niech będzie, ale dobrze się zastanówcie - Deep zmieniał swój ton głosu w zależności do osoby do której się zwracał. Był jakby zmieszany.
Franka trochę przytkało. Ale potem wypalił tekst: - Oj od razu skazaniec. Po prostu odsiedziałem swoje i mi wystarczy. A broń noszę po to aby bronić się przed typkami mojego pokroju. Nie wiem czy uwierzysz ale w życiu nikogo nie zabiłem jeśli nie musiałem. Starałem się jakoś zastraszać żeby mi wyśpiewali to co chciałem ale na kolegów z kicia takie coś nie działało i teraz chcą mi zrobić kuku.
Deep znowu zmienił nastawienie i odwrócił się do rozmówcy wściekły:
- Przed typami twojego pokroju? To znaczy jakimi? Osobami, które zabijają kogoś tylko kiedy muszą? No żesz ja pier...! Posłuchaj sam siebie człowieku. Lepiej zamknij się na chwilę i pomyśl bo mówiąc o swoich czynach przypadkowemu ludkowi pakujesz się w coraz większe gówno. - Deep uświadomił sobie, że zaciska palce na nożu schowanym zza pasem coraz mocniej. Rozluźnił uchwyt, podrapał się po głowie i ze spokojem, zupełnie jakby mówiła do inna osoba, wycedził
- Eh, sorry, poniosło mnie.
- Chodziło mi o to, ze kolesie przed którymi się chowam nie mają czystego konta. A czy uświadamiam sobie, że pakuję się w coraz większe gówno jakoś nie robi na mnie wrażenia. Po prostu w obecnej sytuacji już mi to jest obojętne. Staram się unikać glin, a jeśli na mnie doniesiesz to będę szczęśliwy, że w końcu zostałem ukarany. - Wyciągnął pistolet i pokazał go Deep’owi
- Widzisz mam broń i mógłbym ci wpakować kulkę centralnie w brzuch więc nie mów mi, że jestem jakimś zabójcą. - starał się wszystko wytłumaczyć Frank
Deep klapnął się w czoło tak zwany faceplam.
- Super, ładny gnat, mam podobnego, legalnie. Mam też cztery noże, motor, żarcie i siusiaczka długiego na sto centymetrów. A teraz błagam, a raczej radze, paręnaście metrów stąd stoi policja, która wciąż funkcjonuje, a w niektórych stanach za zabójstwo płaci się krzesłem elektrycznym czy tam gazem. A z tego co wiem nie jest to fajne.
Anthon odwrócił się od denerwującego knypka i skierował do motoru.
- Dobrze, jedźmy do tej szkoły. Zaczyna się robić mało fajnie.
Franka całkowicie go zatkało. Nie pomyślał o tym. Ale cóż takie jest życie. schował w pośpiechu klamkę za kurtkę i pobiegł do swojego harleya krzycząc do Deep’a - Spoko motor koleś! - i pokazał kciuk uniesiony w górę. Założył okulary i odpalił harley'a, a ten zaryczał wściekle. Frank czekał an instrukcje towarzyszy, odwracając się co jakiś czas do tyłu patrząc czy nie jadą tu gliny, a Frankowi były mu tu najmniej potrzebne w tym momencie.
 

Ostatnio edytowane przez Ziutek : 04-12-2010 o 15:07.
Ziutek jest offline