Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2010, 23:27   #5
Slywalk
 
Reputacja: 1 Slywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodzeSlywalk jest na bardzo dobrej drodze
Że też akurat na takim zadupiu musiała się skończyć benzyna, rozładować telefon, a w promieniu kilkunastu metrów nie było żywego ducha. ~Ja i moje zajebiste szczęście~ po raz kolejny tego dnia pomyślał James. Wykończony, cuchnący potem siadł koło baru. Położył swój plecak na bok i już miał prosić barmana, czy może skorzystać z telefonu gdy coś w telewizji przykuło jego uwagę.

~Co jest do cholery? Jaka epidemia?~ o mało nie spadł z krzesła kiedy na spikerkę rzucił się jakiś człowiek. Po chwili po studiu zaczęły latać części ciała. Denov nie mógł na to patrzeć, zrobiło mu się niedobrze. Owszem widywał już rozczłonkowywanych ludzi, wiadra krwi , ale to było w grach, w grach, w realu wyglądało to o wiele gorzej. James poczuł że zaraz zwróci zawartość swojego żołądka. Odwrócił wzrok od telewizora i zobaczył że z podłogi podnosi się jakaś kobieta.
~Pewnie ona też nie wytrzymała~ pomyślał. Spojrzał jej w twarz i zobaczył że jej oczy wydają się dziwnie puste. Nagle barman wyszarpnął spod lady shotguna i wypalił do kobiety. Jej głowa po prostu eksplodowała. James odruchowo zasłonił twarz ręką by nie zostać obryzgany 'resztkami'.Barman rozpoczął kanonadę strzelając, jak wydawało się informatykowi, gdzie popadnie. Rzucił się na ziemię, łapiąc przy okazji swój plecak, po czym, bliski paniki, wybiegł z baru.

James stanął obok reszty, byłych klientów baru i zaczął się rozglądać. Do baru zbliżał się patrol policji, Denov poczuł że się uspokaja, choć serce o mało nie wyskoczyło mu z piersi.
~Są policjanci, sytuacja się zaraz uspokoi~ myślał. Obok niego kłócili się jacyś mężczyźni.Przysłuchiwał się tylko wymianie zdań, ale tak naprawdę myślał o swoim bracie który został przy samochodzie. Musi się z nim jakoś skontaktować, sprawdzić co z nim się dzieje.

James podbiegł do policjantów akurat rozmawiał z nimi jakiś facet. Poczekał aż ten skończy mówić po czym wypalił:
-Potrzebuję pomocy, mój brat został przy samochodzie, parę kilometrów za miasteczkiem, a ja nie mam jak się z nim skontaktować.

Strach powrócił ze zdwojoną siłą, James poczuł że nogi odmawiają mu posłuszeństwa.
~Muszę się skontaktować z bratem, a później z rodziną~
 
Slywalk jest offline