Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2010, 19:21   #27
Lhianann
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=7ejsM0VF-Os[/media]

Zapach krwi zmieszanej z słodkawą wonią szczurów i smrodem kanalizacji tworzyły paskudną mieszankę zapachową.
Rozkawałkowane zwłoki dziecka, kołyszące się łańcuchy, świdrująca w nosie mieszanina paskudnych woni, łoskot metra...
To wszystko sprawiło, ze dopadł ją nagły zawrót głowy, tak niespodziewanie dopadający ją od tamtych wydarzeń jeszcze w Vegas.
I tak miała farta, że wykręciła się tak naprawdę sianem.


Gdy stała tak oparta o ścianę w nagłej ciszy jaka nastąpiła po przejechaniu składu usłyszała głos...
W pierwszym, irracjonalnym odruchu spojrzała na dziecięca głowę, chodź chwilę później skarciła się sama za to.
Ostrożnie poruszając się po pomieszczeniu rozglądała się czujnie.
Jest!


Wypatrzyła migotanie czerwonej diody gdzieś pomiędzy rurami w górnej części pomieszczenia.
Cyfrowy dyktafon.
Wyliczanka...Jak w dziecinnej zabawie, jakkolwiek by to choro nie zabrzmiało.


Gorzko i słodko w zimie, podczas nocy cienia,
Słuchać w pobliżu ognia, co dymi i płonie,
Jak się z wolna podnoszą dalekie wspomnienia
Na głos dzwonów dzwoniących przez zamglone tonie.
Szczęśliwy dzwon, co mimo lata upłynione
Zdrowy i zawsze rześki swoim sercem złotem,
Religijne swe tony rzuca nie zmienione,
Jak stary, czuwający żołnierz pod namiotem!
Lecz dusza ma rozbita; i gdy wśród znudzenia
Chcę zaludnić swym śpiewem zimne nocy tchnienia,
Staje się głos jej słaby, podobny rzężeniu
Żołnierza, który zranion, leży w zapomnieniu
Nad brzegiem krwi jeziora, wśród trupów gromady,
I kona z wycieńczenia, nieruchomy, blady.



Głosik chłopca czytającego wiersz był słaby, drący, przesycony strachem.
Ten wiersz...miała wrażenie, że gdzieś, kiedyś go już słyszała.
Chyba na jakimś wieczorku poetyckim na jaki zaciągnęła ją jej współlokatorka ze studiów.
Taak, Marica była ciężko zakochana w jakim bladym, pseudo mrocznym studencie medycyny jaki uwielbiał recytować wiersze nawiedzonych, francuskich poetów. Ta wyliczanka chyba właśnie czymś takim była.
kolejnym tworem pełnym napuszonych metafor, i fałszywych kolejnych den.
Rozmyślania przerwał głos, tym razem dorosłej osoby, mężczyzny.

- Szukaj tam, gdzie wskazuje wiersz, a znajdziesz piekielną karetę! – zimny, beznamiętny głos rozległ się w minutę po tym, jak dziecięcy głosik zaprzestał czytania wiersza.

Mia ciągle obracała w głowie wiersz który usłyszała, a w kieszeni spodni miała karteczkę z zapisaną wskazówką, nawet gdy już po przyjeździe techników mogła wyjść na zewnątrz i zrzucić z siebie niewygodny kombinezon.


Spojrzała na swojego partnera.
-To co teraz robimy? On się z nami bawi...
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay

Ostatnio edytowane przez Lhianann : 28-11-2010 o 19:31.
Lhianann jest offline